Szukaj Menu

Autentyki CCXI - Ostrożna odpowiedź

39 972  
5   15  
Jak można "zaimponować" nowo poznanej przyszłej matce swoich dzieci? Do czego może prowadzić znajomość języka arabskiego? Na jakie pytania trzeba się przygotować wynajmując mieszkanie od miłej staruszki? Tego i jeszcze kilku innych rzeczy dowiemy się z kolejnego wydania autentyków...

NAJLEPSZE GENY

Noc. W porcie mikołajskim ostatnia knajpa zamknęła swe podwoje. Spomiędzy uśpionych łódek wychynęły dwie idące niezbyt prosto żeglarki( czyli mła i Rałletka). Żeglarki zaopatrzone w drinki i pogrążone w wysoce intelektualnej rozmowie pt. "ja ciiiiieeebiee hik szanujeee" zasiadły przy drewnianej ławie i od razu stały się obiektem zainteresowania bawiących nieopodal wilków mazurskich. Jeden z nich wyjątkowo upatrzył sobie moją osobę i zaczął mi nawijać o tym, że on będzie miał ze mną dzieci: Leona i Hanię, bo ja jestem piękna, a on jest idealnym materiałem na ojca moich dzieci. Koleś wybitnie przeszkadzał nam w interesującej dyspucie, ale ni ch*ja nie dało się go spławić. W końcu błagalnie mówi:
- Chodź ze mną, naprawdę, będę cię kochał, zrobię ci piękne i mądre dzieci, drugiego takiego nie znajdziesz...
- No dooooopra, ale skąt ty wiesz, że jesssteś takim dobrym materiałem na ojca? (tu musiałam skupić mocno swój wzrok, żeby przestać widzieć podwójnie)
Koleś dumnie wypręża pierś:
- Wiem to na pewno, mam najlepsze geny!! Najlepsze!! Nieskażone!!
- Szszszym nieskażone?
Właściciel genów odkrzykuje przekonująco:
- Niczym!! Absolutnie niczym!!

Gdyby nie koledzy nieskażonego żeglarza z pewnością dostałybyśmy po ryjach za ten dziki, histeryczny rechot.

p.s. dla zainteresowanych: W tym czasie whisky jak zwykle spał...

by krolowa_sniegu

* * * * *

REMONT PO POLSKU

Kolega wynajął nowe mieszkanie. Niestety "nowe" tylko w sensie, że jego tam wcześniej nie było.
Za to pięknie położone, w domku z przynależnym trawnikiem. Trzeba pomalować - oznajmił.
No to jedziemy. Jeszcze przed wyładowaniem sprzętu - po piwku i od razu rozpalamy grilla - żeby węgiel zdążył się rozżarzyć. Przed pracą - oględziny. Tu i ówdzie trzeba zagipsować, zedrzeć jakąś starą tapetę, okleić okna, kontakty itp. W trakcie oględzin w butelkach wyschło - więc trzeba to naprawić.
W tzw. międzyczasie grill dojrzał, trzeba wrzucić kiełbaski na ruszt. Zaskakująco szybko były gotowe - nie zdążyliśmy nawet wyznaczyć wiaderka na gips...
I tak podczas tych czynności przygotowawczych do malowania, zastał nas wieczór.
- Wiesz co - rzecze kolega, otwierając kolejne piwo - w sumie nie jest tak źle z tą chatą...
- No, kolor może zostać...
- Chyba nie trzeba malować...
- Masz rację, wygląda dobrze...
- A co ty gadasz, piękne jest...
- Jak nowe...

I tak wróciłem do domu nad ranem, ze szpachelkami, wałkiem, trzema kilogramami gipsu i wiaderkiem farby dla której nie znaleźliśmy zastosowania...

by Bladerunner

* * * * *

POLSKA BIAŁO - CZERWONI!

Mąż mój miewa "gadane sny" i bywa, że nie tylko mówi sam do siebie ale i ze mną rozmawia. Przyzwyczaiłam się do tego i myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy w tym temacie, a jednak...
Nocy pewnej kochanie moje nagle podniosło się, przerzuciło swoją poduszkę w nogi łóżka, wykonało obrót o 180 stopni, zdarło ze mnie kołdrę i układa się na nowo do snu. Pytam więc:
- P. co ty wyprawiasz?
- Przecież już po gwizdku, muszę zmienić połowy!
OK - nie komentowałam tego, ale najwyraźniej piłkarski sen trwał nadal. P. uniósł się bowiem i zaczął rozglądać - dookoła. Potem szukał czegoś pod kołdrą, a potem pod poduszką.
- Co się dzieje - zagadnęłam - czego szukasz?
- No reszty drużyny!
- Jakiej drużyny?
- (z lekkim zniecierpliwieniem) No przecież, że Polaków!
Po tym stwierdziłam, że nie potrzebujemy nawet TV - skoro moje kochanie może samo sobie wyśnić mecze.

by Gorrit

* * * * *

PRAWIE INTYMNA ROZMOWA

Rozmowa przez skype z IV Najjaśniejszą, a konkretnie z jednym z nielicznych obywateli, którzy w niej zostali, czyli z moim ojcem.
Rozmowa goopia, ponieważ zamiast słuchawek czy coś posiadamy debilny mikrofon i debilne głośniki. Jest intymnie w czasie rozmowy :/ - po prostu każdy w promieniu kilometra dokładnie wie, co się dzieje u mnie w domu. Dzisiejszej rozmowie towarzyszyło dziecię, dorzucając to i owo dziadkowi.
- No, to tyle - lakonicznie gada padre. - Będziemy chyba kończyć
- Będziemy - odpowiadam - Jedziesz jutro do roboty?
Tata pracuje 100 kilometrów od domu, wyjeżdża w poniedziałki, wraca w soboty. A mamcia ugruntowała w sobie przekonanie, po co on tam jeździ.
- Dobra, muszę się pomału kłaść spać - żegna się ze mną ojciec, zapominając, że nie rozmawiamy przez zwyczajny telefon. - Bo jutro z rana znowu wyruszam na kurwy....

by konwalia

* * * * *

NAPALONY TUBYLEC

Działo się to dawno, dawno temu, podczas wakacji w moim ukochanym Egipcie.
Zostałam zaproszona na imprezę przez pewnego arabskiego macho. Zwykle nie nawiązuję tego typu znajomości, ale ponieważ byłam na wakacjach z rodzinką i trochę się nudziłam wieczorami, a facet był całkiem niczego sobie, tym razem postanowiłam zrobić wyjątek.
Było to w czasach, kiedy nawet nieźle rozumiałam arabski, ale mówienie jakoś kiepsko mi wychodziło, więc nawet nie przyznawałam się do znajomości języka i z tubylcami porozumiewałam się po angielsku.

No więc nadszedł wieczór i Tarik (bo tak się zwał ów macho) pojawił się pod moimi drzwiami. Wszystko ładnie pięknie, gdyby nie to, że bardzo mu się spieszyło z przeniesieniem imprezy do jego mieszkania [:>]
Najpierw poszliśmy do kawiarni. Był problem ze stolikiem, wszystkie zarezerwowane. Tarik postanowił się nie poddawać i wytłumaczyć kelnerowi, że my tu tylko na pół godziny, bo przecież co on będzie dłużej ze mną robił i że tylko musi mi odpowiedni kit wcisnąć, żebym się dała przelecieć i że nie wyglądam na taką, która będzie się zbyt długo opierała. I coś w ten deseń przez jakieś 10 minut...
Biedaczek nie miał pojęcia, że piąte przez dziesiąte, ale jednak rozumiem całą rozmowę i maskując się uśmiechem nr 5 pt. "słodka idiotka" obmyślam okrutną zemstę [:diab]

Wbrew pozorom opierałam się znacznie dłużej niż pół godziny. Zdążyliśmy zaliczyć dwie kawiarnie i dyskotekę. Biedny napalony chłopiec wydał chyba większość wypłaty i wykorzystał wszystkie znane sobie sposoby na uwiedzenie dziewczyny, aż w końcu, już prawie nad ranem, kiedy dostrzegłam rezygnację w jego oczach, zgodziłam się łaskawie pójść "obejrzeć jego mieszkanie".

W taksówce Tarik, skacząc ze szczęścia, opowiadał taksówkarzowi, jak to ciężko było, ale w końcu się udało i będzie ruchanko. A ja siedziałam sobie cichutko w kąciku, uśmiech nr 5 zamieniłam na nr 6 pt. "naiwna mała dziewczynka, która chciałaby a boi się" i słuchałam... i robiłam się coraz bardziej wredna [:diab]

Ostatnia odsłona dramatu:
Tarik drżącymi rękami otwiera drzwi swojego mieszkania. Z szerokim uśmiechem zaprasza mnie do środka. Już mam wejść, kiedy nagle doznaję olśnienia, zatrzymuję się na progu i nieśmiało, łamanym arabskim mówię:
- "Wiesz co, przepraszam, ale właśnie sobie przypomniałam, że mam okres. No to cześć."
Kiedy ostatni raz odwróciłam się na schodach, jeszcze nie zdążył pozbierać szczęki z podłogi [:C]

by agawka

* * * * *

AUTOMATYCZNY KOMUNIKAT

Mój serdeczny kolega miał kłopot z komputerem w pracy. Jako że pracuje w korporacji, nie może sam nic grzebać w sprzęcie, przez cały dzień próbował więc skontaktować się z HelpDeskiem w centrali.
Polegało to na tym, że wykręcał numer, wybierał wewnętrzny, przełączał na głośnomówiący i pracował sobie dalej - w tle leciał komunikat z automatu. I tak co dwadzieścia minut, przez cały dzień.
Po takim ciężkiej pracy, poszliśmy się odprężyć na ogródki, gdzie okrutnie się zmęczyliśmy.
Na koniec ja jeszcze byłem w stanie zadzwonić po transport, on oparł strudzone czoło na stoliku i oczekiwał w tej pozie.
Wróciłem z pozycji obserwacyjnej i budzę typa:
- Kszysiu, taksófka pszyjechała - wyartykułowałem z trudem - fstafaj, jesiemy...
Krzysiu podniósł głowę, spojrzał nieprzytomnym wzrokiem i beznamiętnym głosem, odpowiedział bez zająknięcia:
- Twój problem jest analizowany...

by Bladerunner

* * * * *

EFEKT W AUTOBUSIE

Jechaliśmy autobusem. Było gorąco, ale zaczął padać deszcz, więc jedna ze współpasażerek poprosiła, żebym zamknął klapę wentylacyjną w dachu, tę z przodu, gdzie siedzieliśmy. Spełniłem prośbę. Za chwilę (dosłownie kilkanaście sekund) zostałem poproszony (już przez inną kobietę) o zamknięcie takiej samej klapy z tyłu. Wstałem trochę zdziwiony i pytam:
- Czy tylko ja jadę tym autobusem?
A mój syn na to:
- Tato, nie dziw się, to efekt AXE.

by ziggrin

* * * * *

KOMUNIKACJA Z KIBICEM

Moje Kochanie siedzi sobie w pokoju i ogląda mecz, ja się krzątam po kuchni. Robię sobie kolację więc nie będę wiśnia...
[Ja] - Chcesz kanapki????
[Kochanie] - Chcę...
Wstawiłam więc wodę na herbatę, zmyłam ze dwa talerze i po jakichś pięciu minutach kontynuuję wywiad, oczywiście w dalszym ciągu w temacie kanapek:
[J] - To ile?
[K] - Dwa - zero!

by szamanka_de_lux 

* * * * *

JEDEN NIE MOŻE

Jeszcze jak byłem "z drugiej strony", na trzecim roku wybieraliśmy specjalizację, w wyniku czego z 11 grup utworzone zostały nowe grupy na każdej specjalności. Niespecjalnie więc się znaliśmy, nawet z widzenia. Pierwsze laborki, stoimy pod drzwiami - wcięło gdzieś klucz.
W końcu ktoś nie wytrzymał i namawia:
- Słuchajcie, może damy sobie spokój z zajęciami, chodźmy do Meduzy na piwo, już otwarta...
Wszyscy ochoczo podchwycili, tylko jeden stanowczo zaoponował:
- Ale ja nie mogę.
- Dlaczego? - spytaliśmy prawie chórem
Nieśmiało odpowiedział:
- Bo ja... jestem asystentem...

by Bladerunner

* * * * *

BEZCENNA POMOC

Dzisiaj wróciłem później, obiad więc był w zestawie do samodzielnego montażu. Moje kochanie troszkę przysnęło, ale słysząc jak wchodzę, obudziła się i zadeklarowała pomoc w przyrządzeniu posiłku.
Weszła do kuchni, zrobiła zwrot i zniknęła w łazience.
Nie bardzo wiedząc od czego zacząć, zagadałem przez drzwi:
- Kochanie, obiecałaś mi pomóc?
- No przecież już pomogłam.
- Jak to?
- Zapaliłam Ci światło w kuchni...

by Bladerunner

* * * * *

NORMALNA IMPREZA

Dzwoni komórka, patrzę na i.d. - kumpel z Wawy
- Hej
- No hej... wiesz co Majkos - robię imprezę na cały weekend z paroma osobami... Przyjedziesz?
- Nie chce mi się pchać aż z Krakowa...
- No przyjedź, będzie fajnie!
- A co będzie?
- No normalnie... najpierw siedzimy u mnie, a potem kiedy przyjdzie policja to pójdziemy na miasto - i tak przez kolejne dni...

by radziczek

* * * * *

ZACHĘCAJĄCA REKLAMA

Być może gdzieś indziej, ktoś wpadł już na taką reklamę, ale gdy zobaczyłam takową u siebie to mnie rozbawiła. Otóż jechałam autobusem i oczom mym ukazał się napis:

APTEKA
Wpadnij
Testy ciążowe 5zł

by Goonies

* * * * *

KRÓTKA PRZYJEMNOŚĆ

Dostałam sms’a od kumpla z pytaniem jak się spało.
Będąc miłą koleżanką chciałam mu odpisać. Sms miał się zaczynać od słowa "spało". Używam słownika więc nacisnęłam odpowiednie klawisze (7-7-2-5-6) i pierwszym słowem proponowanym był: "Psalm" zaś następnym o dziwo nie było "spało". Niestety nie zwróciłam na to uwagi i kolega dostał sms’a następującej treści:
"SRAŁO mi się dobrze ale krótko"

by atb1979

* * * * *

MIŁE SĄSIEDZTWO

Byłam wczoraj w spółdzielni czynsz opłacić i przy okazji byłam świadkiem dialogu pomiędzy panią urzędniczką a gościem, który chciał założyć sobie w mieszkaniu klimę.
- Nie proszę pana, nie ma problemu, może pan zamontować klimatyzację, potrzebne są tylko podpisy pozostałych mieszkańców, że wyrażają zgodę.
- Pani, to niemożliwe, trzeba to jakoś obejść!
- Dlaczego?
- Kobieto jak ja mam od nich podpisy wyciągnąć, jak my się siekierami witamy!?!?

bronxow10

* * * * *

WAŻNE PYTANIE - OSTROŻNA ODPOWIEDŹ

Dziś ze znajomymi podpisaliśmy umowę o wynajęciu mieszkania w Poznaniu. Mieszkanie super, kobita od której załatwiliśmy też (tak na razie mi się wydaje i niech tak zostanie ;)).
Szliśmy rano w pięcioro do biura podpisać papiery i gadaliśmy o jakiś pierdołach co by się poznać, lub drogę uprzyjemnić. W pewnym momencie, przechodząc koło kościoła babuleńka zapytała:
B: - A z religią to jak tam u was?
My: - EEEEEEEEyyea, a to różnie bywa (w mieszkaniu na ścianie wielki krzyż, ogromny obraz Matki Boskiej, umowa niepodpisana więc słowa trzeba ważyć). No czasami ktoś z nas zaglądał do kościoła, ale ostatnio jakoś nie po drodze.
B: - Ja tam w Boga wierzę, ale [tu robiąc zamaszysty ruch w stronę świątyni] do tego kasyna nie chodzę.

by johny_r


5