Szukaj Menu

Absurdy PRL: Z listów do radia i telewizji

31 672  
7   15  
Co ludzie pisali do telewizji kilkadziesiąt lat temu?

Jestem palaczem i nasunęła mi się myśl, że prawie każda zapałka mogłaby służyć do zapalania dwukrotnie papierosa, jeśli miałaby z obu stron główki siarkę. W Polsce jest około 10 milionów palaczy, każdy z nich zużywa co najmniej na dwa dni pudełko. Gdyby była zapałka dwuzapalająca, poważna ilość pudełek zapałek zmniejszyłaby się, a tym samym pozostałoby drewno. Cenę ustaliłby przemysł zapałczany.

luty 1962
Zdzisław K.

* * *

Opiszę w streszczeniu moje pożycie małżeńskie. Moją żonę zapoznałem 22 lipca 1944 r. Pracowała wtedy w kuchni kolejowej, a ja u Cegielskiego, a mieszkałem na ul. Fabrycznej. 
Okna z mieszkania wychodziły na tę stołówkę, którą dzielił drewniany płot, przez który podawała mi jedzenie, a nie miała mi w czym podać, to ja postanowiłem z fabryki ukraść aluminiowe gilzy i przyciąłem uszka i takie dwa garnki jej dałem – jeden zatrzymała dla siebie, a w drugim podawała mi jedzenie.
Po paru dniach zaproponowała mi ożenek. Ja nie chciałem się żenić, bo miałem narzeczoną z dzieckiem i ona o tym wiedziała. Gdy odmawiałem, to zaczęła mi grozić, że jeśli się nie zgodzę, to mnie poda do gestapo, gdyż ma garnki i jej zaniesie. Z początkiem 1945 roku prosiłem ją o zwłokę, gdyż wiedziałem, że za parę dni będzie wolna, odrodzona Polska. Ale ona nie dała sobie powiedzieć i tylko albo zaraz ślub, albo w tej chwili zamelduje mnie na gestapo.

I ja ze strachu wziąłem z nią ślub przymusowy w dniu 5 stycznia 1945 roku, a w parę dni potem Poznań był oswobodzony przez bohaterską Armię Czerwoną – stojące u jej boku Odrodzone Wojsko Polskie. Pierwsze dni pożycia naszego były jeszcze możliwe, tak, że ją polubiłem. W październiku urodziła nam się córka. Po paru miesiącach zaczęła zażywać jakieś płyny i robiła gorące nasiadówki i ja myślałem, że jest chora wenerycznie, ale okazało się, że jest w ciąży choć nie miałem z nią od urodzenia dziecka stosunku. Wtenczas zerwałem całkiem stosunki małżeńskie, zmieniłem pracę w Elektrowni na pracę wyjazdową, bo nie mogłem na to patrzeć. Przyjeżdżałem raz na 14- dni zmieniać bieliznę.

W dniu 20 listopada 1951 r. urodziła 3 dziecko, o którym nic nie wiedziałem. Od 1947 roku do 1950 roku cztery razy była w ciąży i usuwała, cztery razy miała skrobankę w szpitalu i taki mój żywot był do roku 1959 – tylko po delegacjach. W roku 1959 mi się odgroziła, że jeżeli się nie wyprowadzę, to mnie na śpiku zabije. W tym czasie byłem na delegacji, na odszczurzaniu, a syn mający lat 14 chwalił się: tata, takiego ojca będziemy mieli. Wtenczas nasze życie więcej się zaostrzyło i byłem zmuszony się wyprowadzić.
Dwa dni później wszedłem do mieszkania późno wieczorem i zastałem mężczyznę około lat 22, podczas gdy ona ma 45. Od dnia 23 stycznia do 8 marca 1960 roku spotkałem w jej mieszkaniu 38 mężczyzn. Na przykład 7 marca 1960 r. w nocy zastałem mężczyznę i chciałem go wylegitymować, a on wyciągnął na mnie nóż. Na drugi dzień pierwsza poszła na milicję, a ja za nią.

Był tam wysoki szczupły milicjant i oświadczył mi: ty stary dziadu, weź różaniec, idź pod kościół, a nie broń kobiecie miłości, my cię zrobimy na szaro, że ani w trumnę nie będziesz pasował, wsadzimy cię do więzienia, tam dostaniesz papty, a potem do zakładu. I rzeczywiście. Siedziałem 3 miesiące do rozprawy.

kwiecień 1962                                   
Ryszard W. z Poznania



***

Chcę wyznać moją krzywdę, którą mi wyrządzono w salonie fryzjerskim. Jestem brunetką i pewnego dnia udałam się do prywatnego zakładu fryzjerskiego, aby utlenić włosy. Zakład ten znajduje się w Grudziądzu przy ul. Solnej 6, którego właścicielem jest obywatel Kaźmierczak. Przed rozpoczęciem zabiegu powiedziałam, że przed pół rokiem włosy były farbowane na czarno.

A oto otrzymałam odpowiedź „nic nie szkodzi, że były farbowane, tylko końcówki włosów będą rude’’. Więc zgodziłam się na utlenienie. Pracowniczka zainteresowana domowymi sprawami, nie zwracając uwagi na swoje stanowisko pracy, do danego naczynia wsypała proszek nazywając to henną(?) i polewając na ów proszek jakiś płyn. Rozrobiła to na „papkę’’, która została nałożona na moją głowę. Po chwilowym nałożeniu odczułam silne parzenie skóry i ból głowy.

Zwróciłam się do fryzjerki o pomoc, nie mogąc wytrzymać tego bólu. Na moją prośbę otrzymałam odpowiedź, że przy tlenieniu musi tak być. Nie zwracając uwagi na mnie – obsługiwała drugą klientkę, a ponieważ siedziałam naprzeciw lustra, widziałam jak z mojej głowy ulatniał się dym. Zwróciłam się powtórnie do fryzjerki z uwagą, że palą się włosy. Nie odwracając głowy w moją stronę odpowiedziała, że włosy parują. W takim bólu musiałam siedzieć przez 40 minut. Po tych czterdziestu minutach fryzjerka zmyła mi głowę i rozpoczęła czesanie włosów. Za każdym pociągnięciem wyciągała pełen grzebień włosów. Na głowie powstały pęcherzyki spalonej skóry, o czym fryzjerka mnie nic nie mówiła i resztę włosów (było ich bardzo mało) jakoś uczesała i posadzono mnie pod suszarkę. Pod suszarką nie mogłam wytrzymać z bólu, gdyż rozlały się pęcherzyki ropne po całej głowie. Wychodząc samowolnie spod suszarki – spytałam się fryzjerki, dlaczego głowa jest mokra? Otrzymałam odpowiedź, że głowa się spociła.

Włosów po wyjściu spod suszarki nie czesałam przed obawą, że zostanę całkiem bez włosów i mogłoby to zaszkodzić poranionej głowie. I mimo tego zażądała 45 zł. Żądaną sumę zapłaciłam. W okropnym bólu udałam się do domu, gdzie męczyłam się przez całą noc. Na następny dzień udałam się do lekarza specjalisty skórnego, który w swoim zaświadczeniu tak zeznaje:

„W dniu dzisiejszym zgłosiła się do tutejszej poradni obywatelka Danuta S.  ur. 1942 r. prac. G.Z.P.Gum. zam. Nowa Wieś, pow. Grudziądz, u której stwierdzam: chemiczne oparzenie skóry owłosiałej głowy spowodowane zastosowanym środkiem fryzjerskim (henną?).

Wg słów chorej zabiegu dokonano w czasie wykonywania czynności zawodowych w Zakładzie Fryzjerskim w Grudziądzu, ul. Solna nr 6 w dniu 30.01.64 r. Oparzenie spowodowało zniszczenie większości cebulek włosowych w związku z czym nastąpiło wyłysienie głowy. Proces odrostu włosów będzie trwał około 6 miesięcy (sześć). Niewykluczone pozostanie trwałych blizn głowy. W/w wydano czasowe zwolnienie chorobowe celem leczenia ostrego procesu chorobowego. Wobec czasowego oszpecenia zalecono chorej noszenie peruki przez okres kilku miesięcy, w wypadku powstania blizn – dłużej.

Zaświadczenie wydano celem wystąpienia do Zakładu Fryzjerskiego o odszkodowanie względnie pokrycie kosztów leczenia, zakupu peruki, wyrównania do 100% zasiłku chorobowego, zadość uczynienia za straty fizyczne i moralne’’.


Z moją krzywdą udałam się do Zakładu Fryzjerskiego. Powiedziano mi „Proszę kierować sprawę do sądu’’. Zwróciłam się do Cechu Rzemiosła w Grudziądzu w dniu 7. II. 64 r. Mówiono obywatelowi Kaźmierczakowi, aby wypożyczył perukę na okres, aż włosy odrosną i wypłacił odszkodowanie na leczenie głowy. Więc obywatel Kaźmierczak wywiązał się tylko częściowo i znieważając nazwał mnie oszustką, ponieważ chodzi mi tylko o pieniądze.

* * *

W dniu 20 sierpnia 1965 r. ok. godz. 14 w barze mlecznym przy ul. Świętokrzyskiej róg ul. Czackiego zakupiłem 3 porcje: chłodnik, kaszę gryczaną i naleśniki. Najprzód stwierdziłem, iż na talerzu z kaszą gryczaną znajdują się resztki jajecznicy. Poproszona przeze mnie kierowniczka baru, po obejrzeniu okazanego jej talerza, przyznała mi słuszność. Po jej odejściu, gdy zacząłem spożywać naleśniki, powtórzyła się identyczna historia. I znowu poproszona przeze mnie kierowniczka była zmuszona przyznać mi słuszność.

Z odrazy nie mogłem już dokończyć konsumpcji i wyszedłem. Podanie konsumentowi jednocześnie aż 2 talerzy w takim odrażającym stanie stanowi oczywisty dowód, iż talerze w tym barze nie są wcale zmywane po konsumpcji. Świadczy to więc nie tylko o karygodnym lekceważeniu ze strony personelu i kierownictwa w/w baru mlecznego podstawowych, obowiązujących przepisów i zasad higieny, ale co więcej o zupełnym braku jakiejkolwiek kontroli sanitarnej. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby w przeciwnym wypadku mogło się coś podobnego zdarzyć w barze mlecznym położonym w centralnym punkcie stolicy. Nie trzeba chyba udowadniać, jakie skutki zdrowotne dla konsumentów pociąga tego rodzaju skandaliczne wprost niechlujstwo personelu.

22 sierpnia 1965                           
Krzysztof N. z Warszawy

7