W dzisiejszym odcinku Putin, Rosja i jeszcze raz Putin, potem trochę płaczu influencerów, a na koniec rosyjski Google Play.
Mark Zuckerberg nie ma łatwego życia. Najpierw ktoś
porównuje jego pomysł na Metaverse do idei totalitarnych, a teraz ci przeklęci
influencerzy chcą odszkodowania, bo nie mogą zarabiać na tym, na czym zarabiali
wcześniej.
Gwoli krótkiego przypomnienia: Rosjanie uznali Metę
(Facebook, Instagram, WhatsApp itd.) za organizację ekstremistyczną, w związku z
czym wyłączono ich usługi na terenie kraju. Nie ma więc dostępu do wszystkich
portali, które znajdują się pod skrzydłami Zuckerberga. To jednak da się
obejść, bo wystarczy prosty VPN. Tym, czego obejść się nie da, są jednak blokady
zarobkowe. Rosyjscy influencerzy nie mogą robić już grubego siana na wrzucaniu
zdjęć, co oczywiście im się nie spodobało.
W związku z powyższym Rada Blogerów działająca przy
rosyjskiej Radzie Federacji wystosowała odpowiednie pismo, w treści którego
możemy wyczytać, że domaga się miliarda dolarów odszkodowania od Zuckerberga (a
konkretnie od Mety). Miałoby ono zostać wypłacone blogerom i przedsiębiorcom
poszkodowanym przez braki wpływów z „influencerowania”. Dodatkowo Meta ma przeprosić
obywateli Rosji.
Wypłacone odszkodowanie zostanie przeznaczone na wsparcie
osób fizycznych i prawnych, które poniosły straty w wyniku nielegalnych działań
Meta Platforms Inc. Blogerzy milionerzy będą w stanie zacząć wszystko od nowa -
posiadają do tego niezbędne środki finansowe. Nie zapominajmy jednak, że
Instagram to także samotne matki, osoby niepełnosprawne i osoby z niższych
warstw społecznych.
Jeśli Meta nie odpowie na pismo, to sprawa trafi do sądu. Na
razie nie wiadomo jednak, czy mowa o rosyjskim sądzie, czy też może
amerykańskim.
Cały świat wie o tym, że 24 lutego 2022 roku rozpoczęła się
zbrojna inwazja sił rosyjskich na Ukrainę. Wszyscy dobrze o tym wiemy i nikt
nie stara się udawać, że jest inaczej, z wyjątkiem samych Rosjan. W ostatnim
czasie rosyjski regulator mediów
Roskomnadzor zagroził przedstawicielom
Wikipedii karą w wysokości 4 mln rubli, jeśli ci nie zrobią wszystkiego, co w
ich mocy, aby z serwisu zniknęły kłamliwe informacje dotyczące inwazji
rosyjskiej na Ukrainę. Przecież wszyscy Rosjanie dobrze wiedzą, że jest to „specjalna
operacja wojskowa” .
Z zaufanych źródeł wiadomo dodatkowo, że rosyjski regulator
zagroził całkowitą blokadą serwisu na terenie kraju, jeśli na łamach Wikipedii
nadal będą pojawiać się informacje dotyczące ofiar wśród ukraińskich cywilów i
rosyjskich żołnierzy.
Wikipedia odpowiedziała:
Wikipedia nie ugnie się pod presją prób cenzurowania i
zastraszania pracujących na jej rzecz osób.
Choć powinni w tym przypadku użyć sławnego już cytatu z Wyspy Węży.
Musk znany jest ze swoich często dość kontrowersyjnych publikacji
na łamach serwisu Twitter. Miliarderowi najwidoczniej tak spodobał się sam
portal, że postanowił sobie go
kupić…
przynajmniej częściowo. 14 marca tego roku Musk nabył 73 486 938 akcji Twittera
(9,2 % udziałów), co czyni go największym udziałowcem. Musk ma obecnie nawet czterokrotnie
więcej udziałów w Twitterze niż jego założyciel Jack Dorsey.
Co ciekawe, cena akcji Twittera po tej transakcji skoczyła o
25%. Sprawia to, że w tym momencie jego część warta jest około 3 mld dolarów.
To jednak nie wszystko, bo wiele wskazuje na to, że nadchodzą spore zmiany.
25 marca tego roku Musk stworzył specjalną ankietę na
Twitterze, w której pytał użytkowników o kilka kwestii. Dodatkowo już
wcześniej miliarder zastanawiał się nad stworzeniem własnej platformy
społecznościowej, na której panowałaby nieco większa wolność słowa niż na
Twitterze, z czym sam Musk miewał często problem.
Co to wszystko oznacza? Wielkie zmiany dla Twittera? A może
powstanie konkurencji? Na chwilę obecną nie wiadomo. Choć wszystkiego dowiemy
się pewnie od samego zainteresowanego.
Oddawanie w ręce użytkowników narzędzi niezbędnych do
przeprowadzenia napraw urządzeń elektronicznych nie jest już żadną nowością.
Coś takiego przecież umożliwił pod koniec zeszłego roku Apple w swojej usłudze Self
Service Repair. W ślad za nim poszło Xiaomi i wiele wskazuje na to, że do całej
grupy zamierza dołączyć również Samsung.
Producent poinformował o rozpoczęciu swojej
współpracy z
iFixit. Ta kooperacja ma umożliwić użytkownikom samodzielną wymianę poszczególnych
podzespołów w urządzeniach od Samsunga. Na początku będą to proste rzeczy typu
wyświetlacz czy bateria. Dodatkowo początkowo będzie wspierane dość wąskie
grono urządzeń. Wśród nich mają znaleźć się m.in. smartfony z serii Galaxy S20,
Galaxy S21 czy tablety Galaxy Tab S7+.
Użytkownicy dostaną do swojej dyspozycji narzędzia, części i
instrukcję obsługi. Wszystko ma być w miarę przejrzyste i zaplanowane tak, aby
nawet laik mógł sobie poradzić. Program wystartuje już tego lata, jednak na
samym początku obejmie swoim zasięgiem tylko Stany Zjednoczone. Podejrzewam
jednak, że jest to tylko kwestia czasu, aż zawita on również do Europy.
Google i Apple wycofało się z Rosji, w związku z czym
zablokowano na terenie kraju dostęp do tak podstawowych usług, jak choćby sklep
Google Play czy AppStore. W związku z powyższym developerzy z Rosji nie mają gdzie
umieszczać swoich programów, a użytkownicy zostali odcięci od aplikacji.
Rosjanie nie zamierzają się jednak poddawać i powołują do życia „
NashStore”
(NaszSklep).
Za stworzenie platformy odpowiedzialna jest rosyjska firma
informatyczna Digital Platforms.
Niestety, Rosjanie nie mogą już normalnie korzystać ze
sklepu Google Play, by kupować aplikacje, a deweloperzy stracili swoje źródło
przychodu. Dlatego stworzyliśmy rosyjski sklep z aplikacjami, NashStore.
NashStore zawita oczywiście na urządzeniach z Androidem i
będzie obsługiwany przez rosyjski system płatności Mir. Start platformy został
przewidziany już niebawem, bo 9 maja. Data oczywiście nie jest przypadkowa,
ponieważ to właśnie wtedy przypada wielki Dzień Zwycięstwa Rosji nad III Rzeszą.
Będzie wielka defilada na Placu Czerwonym i będzie NashStore.