W dzisiejszym odcinku Netflix utrudni nam życie, wykluczymy J.K. Rowling, a w kinie puszczą nam film z Amazon Prime'a.
Netflix w końcu zapowiedział datę premiery drugiego sezonu
swojego hitowego serialu zatytułowanego „Bridgertonowie”. Razem z zapowiedzią w
sieci pojawił się film z głównymi aktorami czytającymi zarys fabuły nowego
sezonu.
Wszystko możecie zobaczyć poniżej:
https://youtu.be/-rTnlzXXswU
Premiera drugiego sezonu na Netflixie odbędzie się już 25
marca tego roku.
W sieci pojawił się pierwszy zwiastun drugiego solowego
filmu Dr. Strange’a – jednego z bohaterów Marvela. Tym razem wydaje się, że sam Strange
narobił bałaganu, w uprzątnięciu którego ma mu pomóc Scarlet Witch.
A przynajmniej to sugeruje nam zwiastun. To co tam pokazano
gryzie się jednak z domniemywaniami fanów. Podobno Dr Strange miał zmierzyć się
z oszalałą Scarlet Witch. Wiele osób przypuszcza, że twórcy chcą wprowadzić nas
w błąd i ostatecznie dojdzie do starcia tych dwóch postaci.
https://youtu.be/gfh3cjN7zRg
Premiera filmu została przewidziana na 6 maja tego roku.
Wiecie czym jest canceling? To coś w rodzaju masowej nagonki
na znaną osobę, celem ostatecznego wykluczenia jej i sprawienia, aby zniknęła z
piedestału. Ofiarami cancelingu padło już wiele znanych osób. Jedną z nich jest
autorka serii książek o Harrym Potterze – J.K. Rowling.
Kobietę wykluczono przez wzgląd na jej kontrowersyjne opinie
dotyczące osób trans, które wygłaszała w mediach społecznościowych. Z jednej
strony mamy wolność słowa, jednak jeśli w tych słowach chcemy krytykować
społeczność LGBT, to już nie jest tak kolorowo. Autorka książek przekonała się
o tym na własnej skórze.
Być może o tym nie wiecie, ale 1 stycznia tego roku pojawiło
się coś takiego, jak „Harry Potter: Reunion”. Jak sama nazwa wskazuje, było to
spotkanie po latach głównych aktorów serii i dyskutowanie nad tym, jak to się
te filmy tworzyło.
Na wydarzenie takiej rangi byłoby chyba głupio nie zaprosić
samej autorki książek, na podstawie których powstał film. Szczególnie że sama
Rowling czuwała również nad tworzeniem całej serii. No cóż… twórcom Reunion
głupio nie było i Rowling nie zaprosili.
Starano się również zręcznie unikać wymawiania jej nazwiska,
jakby była samym Voldemortem (tym, którego imienia się nie wypowiada). Warto tutaj
wspomnieć, że całość trwa ponad 1h40m, więc osoby biorące udział w wydarzeniu
musiały się nieźle wysilić, bowiem o Rowling wspomniano
zaledwie
10 razy.
https://youtu.be/fFGS4zZWGoA
Jakby tego było mało, to komik Jon Stewart, na łamach swojego
podcastu The Problem with Jon Stewart, publicznie wytknął Rowling… antysemityzm
w jej książkach.
Podobno wizerunek pracowników banku Gringotta (goblinów) jest
podejrzanie podobny do wizerunku żydów z antysemickich paszkwili pokroju Protokołów
mędrców Syjonu z początku XX wieku.
Pomyślicie pewnie, że przecież gobliny w serii o młodym
czarodzieju wcale nie były takie złe, a ich wizerunek nie był taki tragiczny?
No cóż, Jon Stewart wie swoje i będzie tego zaciekle bronił.
https://youtu.be/DzffpeYnv-w
Mamy XXI wiek, więc dlaczego kina miałyby puszczać filmy w
sposób tradycyjny? Powinny iść przecież z duchem czasu i emitować materiały z
platform streamingowych… Takim tokiem rozumowania poszli chyba właściciele
jednego z
kin
w USA.
Całość pewnie przeszłaby bez echa, gdyby nie drobna wpadka.
W trakcie seansu filmu „Grinch” z 2018 roku w pewnym momencie oczom widzów
ukazał się… ekran główny platformy Amazon Prime. Cała sprawa natychmiast nabrała
rozgłosu, a nagrania z kina dosłownie zalały internet i szybko zaczęły zdobywać
ogromną popularność.
Wygląda na to, że właściciele kina mają przerąbane i kara na
pewno ich nie minie. W końcu urządzenia tego typu pokazów bez specjalnej
licencji, biorąc sobie film z Amazon Prime’a, jest przestępstwem.
Ktoś żartobliwie wspomniał, że właściciele kina się
szarpnęli. Wypożyczyli bowiem film w 4K za cztery dolary, a mogli wziąć w Full
HD… wtedy zapłaciliby tylko 2 dolary.
Doczekaliśmy się kolejnej części tej telenoweli. Ileż to bowiem
razy już o tym słyszeliśmy… tego nie jestem w stanie nawet zliczyć. Jedno jest
jednak pewne. Netflix na poważnie bierze się za osoby współdzielące jedno konto.
W sieci pojawiło się bowiem coraz więcej dowodów na to, że
dwuskładnikowa weryfikacja w fazie testowej dotyka coraz większą liczbę
użytkowników. Niektórzy z Polski mieli już z nią do czynienia, teraz przyszła
kolej m.in. na Włochów.
Jak widać jednak na załączonym obrazku, istnieje możliwość
pominięcia weryfikacji i odłożenia jej na później. Jak wiele razy można to
robić? Ciężko stwierdzić. W sieci można natknąć się bowiem na różne relacje.
Według niektórych przycisk nie działa, według innych można to robić w kółko, a
według jeszcze innych można to zrobić kilka razy, po czym dostęp do konta na
danym urządzeniu jest blokowany.
W Polsce taki przycisk również był obecny i działał całkiem
nieźle. Na teraz ciężko jednak stwierdzić, czy podobny komunikat będzie pojawiał
się wielokrotnie (nawet jeśli już poprawnie zweryfikujemy swoje konto), czy
może nawiedzi nas tylko raz.
Z drugiej jednak strony żyjemy w epoce, w której kontakt ze
znajomym, od którego mamy konto, nie stanowi większego problemu i ten ktoś
szybko może przesłać nam hasło, które dostał na maila bądź na telefon.
W poprzednim odcinku: Netflix ukarany za „promowanie
homoseksualizmu, kazirodztwa i swingowania”