Szukaj Menu

Nietypowy błąd w Mapach Google sprawia, że to małżeństwo nękane jest przez kurierów, policję, a nawet przez komorników - Co nowego w technologii?

54 762  
237   84  
W dzisiejszym odcinku zainstalujemy kamerę, która będzie sprawdzać, jak zachowujemy się w trakcie pracy w domu, nasz iPhone powiadomi nas, że rozwaliliśmy ekran, a Tinder poprosi o skan dowodu osobistego.

#1. iPhone da znać, że rozbiłeś ekran


Apple opatentowało niedawno bardzo użyteczną funkcję, która zapewne zostanie w przyszłości dodana do iPhone’ów. Otóż w chwili, kiedy wyświetlacz telefonu ulegnie uszkodzeniu, sam telefon powiadomi nas o tym. Wszystko za sprawą specjalnego urządzenia wmontowanego w telefon, które to właśnie odpowiedzialne będzie za wykrywanie pęknięć.

Technologia będzie działała dzięki specjalnemu rezystorowi, który zostanie rozciągnięty wzdłuż ekranu. Kiedy wyświetlacz pęknie, rezystor również zostanie naderwany, a jego opór wzrośnie. Ta wiadomość trafi następnie do urządzenia odpowiedzialnego za powiadamianie nas o stanie wyświetlacza.


Czy jest to bardzo przydatna funkcja? Z punktu widzenia użytkowników pewnie nie za bardzo. Przecież każdy z nas chyba widzi, jeśli na wyświetlaczu w jego telefonie pojawi się pęknięcie. Ba! Większość zapewne nie przegapi malutkiej rysy, a co dopiero, kiedy chodzi o pęknięcie.

#2. Apple już niebawem będzie zmuszone zrezygnować ze swoich unikatowych złącz ładowania



Pamiętacie jeszcze afery wokół chęci ujednolicenia standardu ładowania urządzeń elektronicznych na terenie Unii Europejskiej? Pierwsze głosy w tej sprawie pojawiły się ponad 10 lat temu. Wtedy to pod naciskami Unii Europejskiej aż 14 producentów elektroniki podpisało specjalne porozumienie, w myśl którego zobowiązywali się ujednolicić sposób ładowania dla przyszłych smartfonów.

Lata jednak mijały, a w całej sprawie w zasadzie nie działo się za wiele. Oczywiście większość producentów wywiązała się ze swojego zobowiązania, bo przecież w zdecydowanej większości nowych smartfonów używamy obecnie USB-C. Ale jest taki jeden producent, który cały czas upiera się przy swoim… zgadza się, chodzi oczywiście o Apple i jego złącze Lightning.

UE postanowiła jednak przestać być bierna w tej sprawie. W związku z tym wezwano Komisję Europejską do przedstawienia konkretnego rozwiązanie legislacyjnego w kwestii ujednolicenia ładowarek. Rezolucja została poparta przez większość, a we wrześniu tego roku możemy spodziewać się konkretów.

Z badań wynika, że największa część smartfonów obecnych na rynku (niemal połowa) ładowana jest za pomocą ładowarek ze złączem typu USB micro-B. Na następnym miejscu znajduje się USB-C (29%), a dalej apple’owski Lightning (21%).

Apple nie ma więc większych szans na to, aby to ich złącze zostało wprowadzone jako standard na rynku. Najprawdopodobniej będzie to po prostu USB-C, a Apple będzie musiało się dostosować. Firma oczywiście nie jest zadowolona, a – jak sama twierdzi – ta zmiana zniszczy innowacyjność na rynku smartfonów.

#3. Nie chcesz pokazać dowodu osobistego? Nie skorzystasz z Tindera


A przynajmniej taka przyszłość zapowiada się dla aplikacji. Już teraz bowiem w ramach testów wprowadzono w Japonii weryfikację tożsamości za pomocą zdjęcia dowodu osobistego. Nie cieszcie się przedwcześnie, bowiem weryfikacja już za jakiś czas ma trafić do pozostałych krajów na świecie (w tym oczywiście do Polski).

Na razie będzie to jednak w pełni opcjonalne. Nie będzie więc żadnego przymusu nakładanego na użytkownika. Zdecydowana część osób szukających przygód na Tinderze obawia się jednak, że jeśli weryfikacja spotka się z ciepłym przyjęciem, to stanie się ona obowiązkowa dla wszystkich chcących korzystać z aplikacji.

Wszystkie te zmiany mają oczywiście ważne podłoże – chodzi głównie o bezpieczeństwo. Za pośrednictwem Tindera umawiamy się przecież z innymi osobami obecnymi w aplikacji, aby się z nimi przede wszystkim spotkać na żywo. Dobrze więc, jeśli mamy pewność, że mamy do czynienia z tym, za kogo nasz rozmówca się podaje.

#4. Gigant z branży call center chce, aby jego pracownicy zainstalowali w domu kamerki, aby można było kontrolować ich pracę


Znacie firmę Teleperformance? Jest to największy na świecie dostawca usług call center. Działa w aż 19 krajach i zatrudnia ponad 380 tys. pracowników na całym świecie. Zdecydowana większość z nich stanowi grupę pracującą zdalnie – jest to prawie 240 tys. osób. W trakcie swojej zmiany muszą oni korzystać ze specjalnego systemu monitorującego ich pracę. To jednak nie wszystko, bowiem korporacji ciągle mało i niedawno wpadła na pomysł, aby instalować kamery przy komputerach swoich pracowników, aby jeszcze lepiej ich kontrolować.

Według nowego wzoru umowy, jaki otrzymali pracownicy, mają oni zainstalować w swoich domach kamery, za pomocą których sztuczna inteligencja będzie czuwać, aby ci nie łamali regulaminu korporacji. Dodatkowo Teleperformance zastrzegło, iż będzie mogło zbadać swoich pracowników za pomocą wariografu, aby sprawdzić, czy mówią prawdę.

Jak na razie rozwiązanie to miało zostać wprowadzone w dwóch krajach: Kolumbii i Albanii. Pracownicy z tego drugiego państwa nie zgodzili się jednak na takie warunku i z pomocą tamtejszego urzędu do spraw ochrony danych osobowych wywalczyli sobie tymczasową wolność od kamer w domach.

W Kolumbii umowy jednak przeszły i teraz pracownicy korporacji pochodzący z tamtego kraju zobowiązani są do uśmiechania się każdego dnia do kamery.

Zdaniem Teleperformance nie chodzi jednak o sprawdzanie, co ich pracownicy robią w trakcie swojego etatu. Chodzi raczej o to, aby się upewnić, czy w trakcie rozmów z klientami pracownicy nie notują czegoś na kartkach, czy nie zapisują czegoś na swoich smartfonach. W interesie korporacji leży bowiem ochrona danych osobowych swoich klientów.

#5. Nietypowy błąd w Mapach Google sprawia, że to małżeństwo nękane jest przez kurierów, policję, a nawet przez komorników


W Mapach Google możemy natrafić na wiele błędów. Niektóre z nich poprowadzą nas przez dawno nieużywaną drogę przez las, która zdążyła zarosnąć już trawą i krzakami, inne wywiodą nas gdzieś w pole, gdzie diabeł mówi dobranoc, a jeszcze inne sprowadzą nam na głowę policję, kurierów i komorników. Z takim właśnie błędem mają każdego dnia do czynienia państwo Tadeusz i Teresa Horeccy z miejscowości Kijany Kościelne.

Małżeństwo zamieszkuje pod adresem Kijany Kościelne 8. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że pobliska miejscowość nosi nazwę Kijany i jest o wiele większa. O co jednak chodzi z tym błędem? Otóż po wpisaniu w nawigacji adresu Kijany 8, Mapy Google prowadzą nas do miejscowości Kijany Kościelne pod numerek 8, a więc do państwa Horeckich.

Małżeństwo nie jest już więc zaskoczone, kiedy trafiają do nich zabłąkani kurierzy, policja, czy nawet komornicy. Pół biedy, jeśli pod adresem Kijany 8 zamieszkiwałaby tylko jedna rodzina, ale pod tym adresem znajduje się cały blok mieszkalny, a nawet kilka (o numerach 8a, 8b, 8c i 8d). I wszyscy, którzy chcą trafić do któregokolwiek z mieszkań w tych blokach, odsyłani są przez mapy Google do państwa Horeckich.


Pan Tadeusz próbował już interweniować w tej sprawie w firmie Google, jednak jego prośby były za każdym razem ignorowane. Zgłaszał się również do wójta swojej gminy, ten jednak twierdził, że kwestia dotyczy prywatnej firmy, wiec nic nie może zrobić. Dopiero po nagłośnieniu całej sprawy przez redakcję Dziennika Zachodniego, Google łaskawie stwierdziło, że przyjrzy się sprawie.

Na koniec krótka prośba, abyście uważali na nową metodę stosowaną przez oszustów. Wysyłają oni SMS-y, w treści których widnieje komunikat, iż na waszej poczcie głosowej oczekuje na was wiadomość. Pod spodem znajduje się oczywiście link, a kliknięcie w niego może was słono kosztować. Wiadomo, że link wygląda podejrzanie na pierwszy rzut oka, a całość śmierdzi na kilometr, jednak spora część osób (szczególnie tych starszych) może nie być świadoma niebezpieczeństwa, jakie wiąże się z wchodzeniem na takie podejrzane witryny.


W poprzednim odcinku: Matka skasowała swojej córce konto na TikToku z prawie 2 mln obserwujących

Tagi: technologia komputery tinder apple
237