Szukaj Menu

Autentyki CXVIII - Też kiedyś zaczniesz tak robić...

36 398  
4   42  
Dzisiaj, prócz tytułowej historii, przeczytacie między innymi o nieustannych zmaganiach z interpunkcją, skutkach przepracowania oraz małe ćwiczenie dla chcących zająć się ’Freerun’em...

ILE BYŚ MU DAŁA?

Rozmawiamy z siostrą. Opowiada o ostatnim weselu, które filmowała. Wesele lokalnej świetnej partii, straconej na zawsze w objęciach dwudziestopięciolatki...
Siostra mówi do mnie:
- Ale ty wiesz, ile on ma lat? 65 rocznik!
Ja jej na to:
- No to co? Nie dość, że przystojny, zadbany, z kasą... W metrykę mu pewnie nie zaglądała...
- No ale dałabyś mu czterdzieści?!
- Ja bym mu dała nawet pięćdziesiąt razy, gdyby się potem ze mną ożenił...

by atitta

* * * * *

NOWY IMAGE ZGODNY Z NATURĄ?

W ramach poprawienia obleśnego permanentnie nastroju, poszłam se do barterowo zaprzyjaźnionego salonu piękności. A tam mnie ostrzygli i zmienili radykalnie kolor owłosienia głowowego, z idiotycznego blondowatego, na interesująco czekoladowy.
- No, wreszcie jakiś wyraz - zachwyciła się mną fryzjerka. - Teraz pani jest taka zimna suka.
Cudnie, nieprawdaż?

by konwalia

* * * * *

NIEWIARYGODNIE SPOKOJNY CZŁOWIEK

Moim przełożonym jest niezwykle spokojny pan koło pięćdziesiątki. Nie słyszałam, aby kiedykolwiek podniósł głos, zaklął albo zachował się w sposób świadczący o cholerycznym charakterze. Dyrektor mój z racji może wieku, bądź braku zainteresowań, nie bardzo zna się na obsłudze komputera, no powiedzmy, że te podstawowe funkcje opanował: potrafi odczytać i wysłać maila i w zasadzie to mu wystarcza. Gdy sobie z czymś nie radzi albo mail ma być dłuższy niż jedno zdanie, to mnie do siebie woła i prosi bardzo grzecznie o pomoc.
Przed chwilą zadzwonił telefon. Odbieram i słyszę:
- Pani Agato, k**wa! Gdzie w tym komputerze jest znak zapytania?!

by anieliczka

* * * * *

Z INTERPUNKCJĄ W NOWOCZESNOŚĆ

Moja "ulubiona" koleżanka w biurze - Pani Krysia, dyktuje komuś przez telefon adres strony:
- Ha, te, te, pe... dwie kropki pionowe...

by KrissDeValnor

* * * * *

MA WAŻNIEJSZE RZECZY NA GŁOWIE

Razu pewnego przychodzę se do domu z pracy, zorana straszliwie. Pomieszkuje u mnie czasami koleżanka. Wchodzę sobie, a tu rzeczona koleżanka, z moją osobistą siostrą, z moim serdecznym kolegą i jeszcze dwiema mniej bliskimi mi osobami, siedzą sobie przy zastawionym stole i się cieszą. Szlag mnie trafił na miejscu. Poprosiłam koleżankę do drugiego pokoju i uderzam do niej w te słowa:
- Słuchaj... Bez przegięć, jak chcesz sobie imprezę urządzić, to może byś chociaż raczyła mnie uprzedzić, nie wspominając o poproszeniu o zgodę.
Minę miałam zapewne przy tym straszliwą, albowiem ja już nie mówiłam, tylko syczałam... Koleżankę lekko zmroziło, powiedziała że przeprasza i poprosiła mnie do pokoju... Wchodzę, a tu całe towarzystwo się cieszy i wypala:
- Wszystkiego najlepszego z okazji imienin...
...Kurde moich osobistych. Za przyjęcie - niespodziankę zebrał im się ochrzan.
Naprawdę nie pamiętam o niczym. Tylko dzieci urodziny mam wpisane w komórkę.

Drugi przypadek miał miejsce całkiem niedawno.

Siedzę ja sobie z koleżanką przez małe "k" i miałyśmy problem z przetłumaczeniem, z niemieckiego, jednego teksta. Dzwonię więc do siostry mieszkającej w Niemczech. Siostra uradowana odbiera telefon, ja się z nią witam i wypalam z miejsca, o co mi biega. Ton głosu ochłódł, powiedziała mi zwięźle co chciałam wiedzieć i się rozłączyła. Za sekund pięć dostaję sms-a o mniej więcej takiej treści:
"Przepraszam, że nie mogłam z tobą rozmawiać, ale jestem zajęta swoim przyjęciem urodzinowym. Dzięki, że jak zwykle pamiętałaś"
No wredna jestem z natury, więc odpisałam:
"Pamiętałam oczywiście, ale myślałam, że w tym wieku to już nie chcesz, żeby ci wypominać"

by atitta

* * * * *

GŁÓWNA ZASADA POLITYKI

To akurat z uczelni w Mexico City, gdzie kolega Alex uczęszczał swego czasu. Jakieś nauki polityczne. Pan profesor omawiał warunki do zaliczenia egzaminu końcowego:
- Zaliczenie będzie zależało od dwóch warunków - zaliczenie materiału to 50%, a drugie 50% to, czy was po prostu lubię.
Na glosy sprzeciwu odrzekł:
- Ale o co chodzi? Przecież to sa zajęcia z polityki, a na tym właśnie polega polityka.

by olimps

* * * * *

LOST PROPERTY

Biegłam ja sobie razu pewnego takim uroczym kawałkiem mojej prowincji... Zatrzymuje się koło mnie samochód z białymi blachami (było to lat temu wiele - nasze były tylko czarne), wyziera zza otwartej szyby całkiem sympatyczna męska twarz i pyta:
- Sprechen sie deutsch?
No że ja szprechen nie bardzo, więc pokręciłam bezradnie głową...
Na to facet niezrażony:
- Do you speak english?
No jak se pomyślałam, jaką ja angielszczyzną do niego zagadam, to też pokręciłam głową... Ale mówię se, że przecież facet wyniesie z Polski obraz tłumoka językowego. No jak gadał po niemiecku i angielsku, to po francusku na pewno nie umie! Więc wyuczonym gdzieś z telewizji cudnym akcentem pytam gościa:
- Parlez vous francais (ni cholery nie wiem, czy dobrze napisałam)?
Gość szczęśliwy, rozradowany woła:
- Oui, Oui!!!
Na to ja, z rozbrajającym (rozpaczliwym) uśmiechem:
- A moi nie...

by atitta

* * * * *

POSTAW ŚWIECZKĘ NA GROBIE

Opowiadała mi to koleżanka, jej z kolei znajoma... Działo się to 1 listopada. Ta znajoma z rodziną stała przy grobie na cmentarzu i podeszła do nich jakaś babcia z córką i kilkuletnią wnuczką. Zapytały grzecznie, czy mogą na tym grobie postawić znicz, bo one nie są z Lublina i nie mają nikogo bliskiego na żadnym lubelskim cmentarzu. Oczywiście znajoma wyraziła zgodę.
Po wszystkim wnuczka, z pretensją w głosie, powiedziała:
- Umrzyj wreszcie babciu, to i my będziemy miały gdzie lampki zapalać.

by Agun

* * * * *

SPEED 3

W czasie studiów (jestem w wieku między Jezusem a Karwowskim), słyszałem od kolegów następującą opowieść:
Stare uniwersyteckie polskie miasto (bardziej stare, niż polskie - tzn. Dolny Śląsk). Dwóch kolesi (K1 i K2) zakłada się, że jeden z nich będzie szybszy niż tramwaj, na odcinku od Politechniki, do Zoo (...set metrów). Zakład się zaczyna. K1 wskakuje do tramwaju, a K2 ma biec. Przystanek i start. K2 wbiega na tory (wiadomo - na trzeźwo raczej nikt by tego nie zrobił) i sprintem (nietrzeźwym) biegnie do następnego przystanku. Motorniczy trąbi, tramwaj dyszy, ale nie mogą K2 wyminąć. Wygrał.

by mkjw

* * * * *

JEST TAKIE JEDNO IMIĘ... DOBRE DLA DZIEWCZYNKI...

Dwadzieścia parę lat temu, moja, wtedy jeszcze niedoszła małżowinka, pracowała w Pyskowicach na porodówce. Jako że nie wpuszczano odwiedzających na oddział, ojcowie stali pod oknami i oczekiwali na wieści, nierzadko dodając sobie odwagi szlachetnymi trunkami. Pewnego wieczoru pod oknem stał mocno "osłabiony" wielokrotny tatuś, oczekujący, po raz chyba piąty, na wymarzoną córkę. W końcu jego ślubna wychyliła się z okna i dialog:
On - No i co?
Ona - Jak to co?!
On - Czyli...?
Ona - Synka zaś mosz!
On - No to jak mam mu dać na imię? Przeca miała być Karolinka*...
Ona - A dej mu k**wa TOTOLOTEK!
...i zawarła łokno...

* Dawno temu była na Śląsku taka gra liczbowa...

by m_niebieski

* * * * *

TY TEŻ KIEDYŚ ZACZNIESZ TAK ROBIĆ...

Kumpel mój, co wiele czasu z komputerem spędza, wybrał się ostatnio do lekarza, w celu dostania środków niezbędnych do usunięcia przewlekłego bólu gardła. Wchodzi na recepcję i mówi:
- Chciałbym się zalogować...

by barca11


4