Szukaj Menu

Kim Lan - kolejne starcie

22 741  
5   14  
Chodzą słuchy, iż jest już pierwsza adeptka sztuk walk Wschodu u Mistrza Kim-Lana. Nasze źródła jednak tego nie potwierdzają... ;)

Zdarzyło się pewnego razu, że do Mistrza Kim-Lan przybył człowiek młody i sfrustrowany.
- Chcę Mistrzu duszę swą i ciało oddać w zupełności szlachetnej sztuce kung-fu! - rzekł w progu świątyni.
Uradowało się serce Nauczyciela, lecz postanowił on lepiej poznać myśli przyszłego adepta. Zapytał tedy:
- Czemu serce Twe tak gorąco pragnie zatopić się w nauce?
Odparł młodzieniec:
- Świat nie rozumie mych uczuć! Miłość ma wielce nieszczęśliwą jest. Ludzie wytykają mnie palcami i czuję że jedynie w świątyni odnajdę spokój ducha.
Rozjaśniły te słowa oblicze Mistrza.
- Rozumiem myśli twoje i z radością uczynię cię swym uczniem. Od dziś zaczniesz tedy naukę Stylu Krowy.
- K***a! Wszędzie te j****e aluzje!! - zapłakał młodzieniec.

* * * * *

Kiedy poczęły już gnić pierwsze owoce wiśni, Mistrz kung-fu zgromadził swych uczniów na światynnym placu.
- Będę dziś wam mówić o nieomylności Kosmosu, albowiem nie czyni on niczego bez celu - rzekł w nieskończonej mądrości swojej. Ledwo też wypowiedział te słowa, potężny meteoryt spadł z nieba i uderzył w plac. Zgromadzili się uczniowie nad powstałym kraterem i poczęli pytać jeden przez drugiego:
- Jakiż cel miał Kosmos w tym zdarzeniu?!
Doszły te wątpliwości do uszu Mistrza. Rzekł on tedy:
- Nie każdy z was godzien jest tej wiedzy.
Zaraz też wybrał pięciu najroślejszych adeptów, a resztę odprawił z niczym. Uradowali się wielce wybrani i uśmiech zagościł na ich twarzach. Przemówił do nich Nauczyciel:
- Niesłusznie wątpicie w działania Kosmosu. Dziurawiąc plac dał mi on do zrozumienia, bym zbudował tu basen z błekitnymi kafelkami. Łopaty i betoniarkę znajdziecie w szopie.

* * * * *

Razu pewnego tak nauczał swych uczniów Kim-Lan:
- Prawda jest jako słońce - mało kto zdolnym jest patrzeć na nią wprost.
Widzimy ją jedynie przez zasłony, gdyż nieznośna jest dla nas w czystej
formie.
Porwał się na to uczeń Mistrza, niejaki Hoan-Kiem i przemówił w te słowa:
- Nie może tak być! Czyż nie poświęciłeś Nauczycielu swego życia na
dotarcie do prawdy?
- Ni c*uja - odparł Kim-Lan w mądrości swojej.
- Czyż nie zamierzasz powieść nas świetlaną drogą ku wielkiemu oświeceniu?!
- P*erdoli mnie to - rzekł Mistrz.
- Zatem odchodzę! - krzyknął Hoan-Kiem i opuścił na zawsze mury świątyni.
- Czyżbyś nie mógł znieść prawdy? - rzucił za nim Kim-Lan.

* * * * *


Podobno jest jeszcze wiele pożółkłych ze starości kart z pamiętników adeptów sztuk walk Wschodu, opisujących przypadki z życia Kim-Lana. Te już zostały odnalezione. Pomóż nam odnaleźć kolejne i podziel się opowieściami o Mistrzu na forum Kawałki Mięsne.

5