O czym dzisiaj? Będzie o kobiecie, która za bardzo zaszalała z erotycznym gadżetem. Skończyło się w szpitalu. Będzie też o pracowniku myjni, który bez zgody właściciela wybrał się na przejażdżkę samochodem za 200 tysięcy. Wylądował na drzewie.
Niedawno
pisaliśmy o tym, że wokalista Jungkook z boysbandu BTS został obwołany posiadaczem najpiękniejszej twarzy na świecie. Na temat piosenkarza wypowiedzieli się we wtorek Anna Kalczyńska i Andrzej Sołtysik, prowadzący śniadaniówkę TVN:
Najprzystojniejszym mężczyzną świata jest Jungkook - więc właśnie, nic nam to nazwisko nie mówi. Twarz, powiedziałabym... niespecjalnie bardzo męska, prawda? (...) Włosy zakładam, że farbowane.
Następnie wyemitowano materiał z wypowiedziami przechodniów, którym pokazano zdjęcie muzyka.
Facet musi być facet, a kobieta - kobieta! A tutaj nie wiadomo, jak to jest (...) Zniewieściały, nie wiem, małolat.
Oburzeni fani z całego świata rozpoczęli zmasowaną akcję krytykowania TVN za rasistowski reportaż. Stacja postanowiła wystosować oficjalne przeprosiny
na Instagramie. Nie wiadomo, czy prowadzący poniosą jakieś konsekwencje. Co ciekawe, tym razem w aferę nie jest zamieszany Filip Chajzer.
W jednym ze szpitali na terenie województwa kujawsko-pomorskiego przebywa pacjent z podejrzeniem koronawirusa. Mężczyzna wrócił niedawno z Azji i zaobserwował u siebie nietypowe objawy. Od razu postanowił zgłosić się do szpitala. Najpierw 55-latek szukał pomocy w Chełmnie. Gdy jej nie otrzymał, pojechał do Świecia. Tam również został zignorowany. W końcu trafił do szpitala w Bydgoszczy, gdzie usłyszał, że jednak lekarze nie mogą mu pomóc. Bezradny wrócił do domu. W międzyczasie szpital w Świeciu postanowił wysłać po niego karetkę. Mężczyzna przebywa pod stałą obserwacją. Lekarze uspokajają, że nie ma powodu do paniki.
Dramatyczne sceny rozegrały się w centrum Gliwic. Starszy mężczyzna zasłabł na oczach dziesiątek przechodniów. Mimo to przez dłuższy czas nikt nie kwapił się, by udzielić mu pomocy. 84-latkiem zainteresowały się dopiero osoby starsze, które jednak nie wiedziały, co robić. Pomogli dopiero strażnicy miejscy, którzy znajdowali się niedaleko. Prowadzili reanimację mężczyzny aż do przyjazdu karetki. Niestety nie udało się go uratować. Niewykluczone, że przeżyłby, gdyby przechodnie w porę zareagowali.
Do niecodziennej sytuacji doszło we Wrocławiu. Pracownik jednej z myjni w tajemnicy przed klientem wybrał się na przejażdżkę jego 492-konnym Dodge'em Challengerem. Mężczyzna nie zajechał daleko, bo nie spodziewał się, że samochód ma tak potężne przyspieszenie. W efekcie... wylądował na drzewie. Teraz grożą mu poważne konsekwencje, bo bryka kosztowała ponad 200 tysięcy złotych, a ubezpieczyciel na pewno wstrzyma się z wypłatą odszkodowania.
https://youtu.be/-CVU4E-iRjU Jessika Bailing to nauczycielka z RPA, która przebywała w Wuhan w momencie wybuchu paniki związanej z koronawirusem. Kobieta nie może opuścić miasta i wychodzi z mieszkania wyłącznie do sklepu. Twierdzi też, że Chińczycy nie panują nad rozprzestrzenianiem się choroby, a niektórzy wręcz celowo ją roznoszą:
Słyszałam historie o zarażonych pacjentach, którzy celowo zdejmowali maski i pluli lekarzom w twarze. Widziałam filmik, na którym mężczyzna pluł na przyciski w windzie. Wszyscy jesteśmy przerażeni. Czuję się dobrze, ale podobno wirus nie daje objawów przez pierwsze 10 dni.
Pierwsze przypadki koronawirusa odnotowano już w Europie, w tym w Niemczech.
Mieszkanka Arizony za bardzo zaszalała z wibrującą zabawką. Przedmiot o długości niecałych 10 cm utknął w jej ciele i dotarł aż do pęcherza. Kobieta natychmiast udała się do szpitala, gdzie lekarze usunęli brzęczącą zabawkę. Teraz grozi, że pozwie producenta, który na opakowaniu nie napisał o potencjalnych zagrożeniach. Zarzeka się też, że już nigdy nie skorzysta z seks-zabawek.
Producentem problematycznego gadżetu jest firma Vesper. Co ciekawe, można go też nosić jako naszyjnik: