Ci ludzie na własnej skórze przekonali się, że alkohol i decyzje zakupowe nie idą ze sobą w parze. W sumie podejmowanie jakichkolwiek decyzji w takim stanie nie jest najlepszym pomysłem...
#1.
Upiłem się i kupiłem staw. Z rybami. Z miejsca, które nawet nie jest blisko mojego domu. Musiałem odebrać go osobiście. Napisałem maila do sprzedawcy, że to pewnie moje dzieciaki złożyły zamówienie przez pomyłkę.
#2.
Książka o robieniu sera. Wtedy wydawało się to niesamowitym pomysłem.
#3.
Tekturowy John Cena w skali 1:1. Ze współlokatorami wystawiliśmy go na klatkę schodową, aby czuwał nad naszym bezpieczeństwem.
#4.
Po szczególnie suto zakrapianym alkoholem piątkowym wieczorze mój współlokator uświadomił sobie, że zamówił ogromny dmuchany zamek. Za 3000 dolarów. Mieszkaliśmy na czwartym piętrze.
#5.
Czarne dildo z mackami. Dzięki, internecie. Dzięki, że mogę to mieć.
#6.
Tekturowy papież, 10 uncji brokatu i 50 kokardek.
#7.
Hełm zmieniający głos noszącego w głos Optimusa Prime'a.
#8.
Raz z kumplem upiliśmy się w piątek w Edynburgu i wytrzeźwieliśmy w poniedziałek, jedząc śniadanie w Paryżu.
#9.
Raz upiłem się na lotnisku Heathrow, poszedłem do sklepu z rzeczami ze świata Harry'ego Pottera, kupiłem różdżkę Voldemorta i próbowałem rzucać na ludzi zaklęcia.
#10.
Kolekcja zabawek z serii California Raisins z zestawów z Burger Kinga z lat osiemdziesiątych... Nie pamiętałem tego.
#11.
Test DNA... Dla mojego psa. Uwielbiam zakupy po pijaku.
#12.
Raz po pijaku zamówiłem jodłującego ogórka i przypomniałem sobie dopiero jak przyszedł kurier. Na szczęście mam siostrzeńca, któremu mogłem dać go w prezencie.