Szukaj Menu

Autentyki DXXXVIII - Mikołaj

55 245  
178   14  
Dziś poczytasz o sąsiadce i tacie, zabawie kostiumowej i ważnym rekwizycie, logicznym myśleniu, Rumunie na bankiecie i karetce pogotowia. Miłej lektury!

Tata w domu

Gdy byłem małym brzdącem mającym lat 5-6, wpadła do nas sąsiadka z pytaniem.
- Cześć, jest tata?
Ja na to:
- Tak.
Po czym otworzyłem drzwi do toalety, pokazując tatę, który właśnie siedział na kiblu.

by nbox

* * * * *

Najważniejszego nie ma...

Rozmawiam z tatą o moich planach Sylwestrowych. Mówię, że będzie impreza, której motywem przewodnim będzie przebieranie się za dzieci kwiaty. Ojciec mówi, że będę potrzebował kilku rzeczy i pyta:
Tata: Kolorową koszulę masz?
Ja: No właśnie nie, coś będę musiał wykombinować.
Tata: Mhm... A dzwoniaste spodnie?
Ja: No też, praktycznie nie mam nic na razie.
Tata: No tak, no tak...
Tu na chwilę zamilkł i po chwili ciszy pyta:
A trawkę masz?
Padłem ze śmiechu

by szurabura

* * * * *

Gej i skarb

Rozmowy mojej kuzynki z jej siedmioletnim synem:
Oglądają Rodzinkę.pl. Dzieciak w serialu mówi: "Jak dorosnę, zostanę gejem".
(M)ichaś: Gej to taki, co kocha facetów?
(K)asia: Tak. Gdybyś był gejem, to nie podobałaby ci się Liliana, tylko Błażej.
M: Albo Bartek. A to kim ja jestem?
K: Ty jesteś heteroseksualistą.
M: To ja wolę być gejem, to łatwiejsza nazwa.


M: Co byś chciała znaleźć?
K: Skarb.
M: Jaki?
K: Może być złoto.
M: A ja żelatynę.
K: Żelatynę?!?
M: No co, dziadek mówił, że jest cenniejsza niż złoto.
Chodziło o platynę.

by KupaPoJagodach

* * * * *

Logiczne myślenie

Mamy dwie wnuczki Brzdąca (prawie 5 lat) i Lerkę (3 lata).
W przeddzień wigilii przyjechało do nas dziecko z rodziną. Brzdąc natychmiast zobaczyła chatkę z piernika, która czekała na zmontowanie (sklejenie lukrem cukrowym). W zestawie znajdowały się też trzy figurki z kolorowego lukru. Domek mial zostać zjedzony w drugi dzień świąt, ale rodzice zastrzegli, że bez figurek. W Wigilię okazało się, że Lerka odziedziczyła po siostrze wietrzną ospę. W drugi dzień świąt miała już dużą gorączkę i była porządnie obsypana wysypką. Gdy nadszedł czas konsumpcji Brzdąc raz jeszcze chciała się upewnić dlaczego nie powinny jeść figurek z zestawu. Mama odpowiedziała, że mogą się od nich rozchorować. Na co Lerka:
- Ale ja mogę zieść bo juś jeśtem choja.

by zwiltgren

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

Wszechstronne chusteczki

Na okoliczność świątecznych porządków postanowiłam wyczyścić komputer. Odkurzyłam mu wnętrze, wygoniłam obce formy życia z klawiatury i niestety, skończyły mi się ściereczki. Postanowiłam zatem przetestować inne środki i wyczyściłam mysz i podkładkę chusteczkami do higieny intymnej. Zadowolona z efektu, wpadam do siostry i oznajmiam radosnym tonem:
- Chusteczki do higieny intymnej fantastycznie czyszczą myszkę!
Jej dziwny wzrok uświadomił mi, co powiedziałam. A siostra długo nie mogła zrozumieć, co mnie tak rozbawiło. Kiedy już jej wyjaśniłam, o co chodziło, zaczęłyśmy się wspólnie zastanawiać nad składem środków, którymi są nasączone takie chusteczki. W sumie niewiele się różni od takich turystycznych do rąk. I tym razem to siostrzyczka się popisała elokwencją:
- W końcu coś, co jest dobre dla mojej d*py, nie może być złe dla moich rąk czy twarzy...
Konsternacja. Chwila zastanowienia.
- Ale do buzi nie biorę!
Spadłam z krzesła.

by Kichawa

* * * * *

Cuda PKP

Ostatnio dużo podróżuję pociągami i usłyszałem taki tekst ([D]ziewczyna zwróciła się do [K]onduktora):
[D] - Proszę pana, a czy w tych gniazdkach jest prąd?
[K] - Proszę pani, jeśli chodzi o cuda, to proszę się zwrócić do proboszcza najbliższej parafii.

by ssaper

* * * * *

Okazja żeby się pochwalić


Pojechałem wczoraj do marketu. Nie lubię, ale jak trzeba to trudno, co robić...
Jak zwykle problem ze znalezieniem miejsca na parkingu - czyli standard. Wtem - jest! Widzę gościa przy samochodzie - stop, lewy kierunkowskaz, wychylam się przez okienko i grzecznie pytam:
- Wyjeżdża pan?
Facet odpowiedział błyskawicznie, z nieskrywaną dumą i radością:
- Tak! Na dwa dni do Zakopanego...

by Bladerunner


I powracamy do autentyków teraźniejszych:

* * * * *

Tęsknota za ojczyzną

Mam brata na Wyspach Brytyjskich. Podczas pobytu w Polsce na Świętach opowiada jak ostatnio jechał samochodem i nagle zapachniało kapustą kiszoną. Jako, że jest to jedzenie raczej słowiańskie i niepopularne w Anglii, tak po prostu się stęsknił za jej smakiem. Rusza ze skrzyżowania, a za rogiem stoi źródło specyficznego zapachu kapusty - śmieciarka.

by szurabura

* * * * *

Bankiet

Raz na jakiś czas moją emigracyjno-zmywakową niedolę przerywa zaproszenie na bankiecik. Zapraszającym jest zaprzyjaźniony doktor historii literatury, a bankietującymi jego doktoranci. No i na ostatnim takim ubawie obecna był grupa młodych naukowców z Bukaresztu. Luźna gadka, przerywana dyskusjami zawierającymi dużo mądrych słów.
- No, polscy emigranci są traktowani dość osobliwie- zagaja mój mąż rumuńskiego doktoranta - Jednym z popularniejszych mitów jest to, że Polacy zabijają i jedzą łabędzie.
- A nie nie - nie zgadza się rozmówca - Łabędzie to raczej nasz rumuński przysmak.

Rozmowa jakby utknęła w martwym punkcie...

by konwalia

* * * * *

Rodzice będą wiedzieć o co chodzi

Idziemy sobie ulicą. Nagle zza naszych pleców wyskakuje karetka pogotowia na sygnale, że mało co, dostalibyśmy zawału serca. Przed nami matka z około 2-letnim dzieckiem na rowerku. Mały z rozdziawioną buzią wyciąga łapkę w kierunku karetki. Na co matka:

- Tak, to jest karetka pogotowia. Nie wiem po co tam pojechała.

Kto ma dzieci ten wie.

by lajen


* * * * *

Mikołaj

Po krótkiej rodzinnej naradzie wigilijnej postanowiłem oddać się szopce mikołajkowej. Dać przebrać w rubasznego Mikołaja, który przyjdzie do jedynej osoby, która wierzy w Mikołaja, czyli trzyletniego potomka. Strój zacny, solidny, gruby, piękny czerwony, z wielką białą brodą - rodzona matka by mnie nie poznała. Cała szopka została uruchomiona, Mikołaj wszedł z hohoho, zaczął pytać kto był grzeczny, a potem z pomocą elfów rozdawać prezenty grzecznym, czyli wszystkim, młodym i starym. Trochę to trwało, ale szło dobrze, wszyscy sie fajnie bawili, radości z prezentów było co nie miara, Mikołaj się pocił w stroju, ale dumny nie wychodził z roli. Dorośli też nie. Na koniec Mikołaj poprosił o grupowe zaśpiewanie kolędy, po czym zaczął się żegnać.
- No to już idę do innych dzieci, żegnajcie.
Na co pierworodny trzylatek:
- Dobrze tato, możesz się już przebrać.

Tyle starań, strój taki piękny...

by Joe Monster


Tagi: autentyki historie wesołe
178