Napisana przez Marka Twaina książka o perypetiach Tomka Sawyera i jego ubogiego kumpla Hucka to klasyka literatury i wyraźny manifest antyrasistowski (jednym z głównych motywów jest przyjaźń pomiędzy dwoma urwisami i zbiegłym, czarnoskórym niewolnikiem - Jimem).
W odpowiedzi na to zamieszanie na rynku pojawiła się jeszcze jedna wersja twainowego klasyka - "Przygody Hipstera Finna", gdzie wyraz "czarnuch" został podmieniony na "hipster". W notce na wstępie pojawił się zapis: "Dzięki edytorowi (…) książka ta nie jest teraz ani rasistowska, ani niefajna.".
Dwunastoletni, utalentowany plastycznie David Ingham trafił na wyjątkowo złośliwego nauczyciela, który z jakiegoś powodu uwziął się na niego. Uczeń nie dał sobie w kaszę dmuchać i postawił się tyranowi. W efekcie został ze szkoły wywalony. 55 lat później ta sama szkoła zwróciła się do niego, aby ten namalował portret swojego znienawidzonego nauczyciela. Przyjrzeliśmy się obrazowi i ze zdziwieniem zauważyliśmy, że David nie dokonał zemsty w postaci np. sprytnie zakamuflowanego ku*asa na czole belfra.
Michael Godwin był mordercą, który oczekiwał na wykonanie wyroku śmierci. Szczęśliwie dla niego, amerykański wymiar sprawiedliwości dość długo zwlekał z posadzeniem więźnia na elektrycznym krześle. A wiadomo - pieniądze podatników nie mogą bez końca utrzymywać tego typu skazańców... Dlatego też sprawą eksterminacji Godwina musiały zająć się siły wyższe. Pewnego razu skazaniec usiadł na metalowym sedesie w swojej celi i w czasie załatwiania potrzeby fizjologicznej postanowił naprawić szwankujący telewizor. Owa naprawa polegała na przegryzieniu podłączonego do prądu kabla. W ten sposób Michael sprawił, że kat miał mniej roboty...
Po tym jak Niemcy dostali łomot podczas I Wojny Światowej, w Berlinie postawiono pomnik upamiętniający ten smutny epizod germańskiej historii. Ktoś nazwał ten zbrojny konflikt "Wojną na koniec wszystkich wojen". Trzeba więc było skorygować to fałszywe zdanie. W wyniku bombardowania Berlina w 1941 roku po pomniku i budynku, w którym się znajdował, pozostała sterta gruzu. Niemcy, wierząc w fatum wiszące nad feralnym monumentem, nie chcieli go odrestaurować przez następne 20 lat.
Karol Darwin to człowiek, który zwrócił uwagę na szalenie ważne dla naturalnej selekcji organizmów znaczenie genetyki i odpowiedniego doboru przyszłych reproduktorów. Ten sam Darwin poślubił własną kuzynkę. Co więcej - angielski przyrodnik spłodził dziesięcioro dzieci. Podobno za każdym razem jeden z jego potomków chorował, Karol upierał się, że zmniejszona odporność i podatność na infekcje jest efektem bliskiego pokrewieństwa pomiędzy rodzicami. Na szczęście dla reputacji państwa Darwinów, większość z ich pociech wyrosła na szanowanych naukowców, wojskowych i polityków.
Kojarzycie serię "Gdzie jest Waldo"? To te śmieszne, pełne rysunkowych postaci książki, zmuszające nas do wytężenia wzroku i zlokalizowania w tłumie jednego, charakterystycznego ludzika w okularkach, idiotycznej czapeczce i koszuli w paski. Ważne są detale, a zanim po raz pierwszy uda nam się Waldo odnaleźć, minie sporo czasu, podczas którego dostrzeżemy sporo innych zabawnych istot. Pierwsze wydanie "Gdzie jest Waldo" trafiło na top-listę "Stu zakazanych książek". Czemu? No właśnie z powodu jednego detalu. Poszukajcie go sobie tutaj:
Nie znaleźliście? Tu macie rysunek w lepszej jakości.----> obrazek
Ciągle nic? No, dobra – chodzi o ten element:
Ktoś uznał za wyjątkowo skandaliczne prezentowanie cyckowego profilu z wyraźnie widocznym sutkiem. Tak czy siak – w kolejnych wydaniach opalająca się pani nosiła stanik.
Bobby Leach to facet, który śmierci się nie bał. Na oczach przerażonych widzów wykonywał mrożące krew w żyłach popisy. Jednym z takich był lot w dół wodospadu Niagara w specjalnej beczce. W wyniku tego upadku Leach uszkodził sobie szczękę i złamał kości w obu kolanach... Ale przeżył!
Jakiś czas potem, będąc w trasie, podczas której straszył ludzi swoimi karkołomnymi występami, Bobby poślizgnął się na skórce od pomarańczy i złamał sobie nogę. W ranę wdała się gangrena, więc kończynę trzeba było amputować. Niestety, choroby to nie zatrzymało i artysta zmarł dwa miesiące później.
Tym razem zadziałała karma. Colin Watson miał pasję - zbierał jajka rzadkich ptaków. Robił to nielegalnie, co zresztą wielokrotnie kończyło się dla niego konfliktem z prawem. Kolekcjoner sześć razy był karany, a mimo to nigdy swojego hobby nie porzucił. Nikt nie mógł mu wytłumaczyć, że podkradanie jajek ptakom zagrożonym wyginięciem jest czymś, czego robić się nie powinno. Ostatecznie problem rozwiązał się sam - Colin zginął w wyniku upadku z drzewa, na które wlazł, aby dostać się do ptasiego gniazda.
W 1969 roku miała miejsce misja Apollo 11. Było to pierwsze lądowanie człowieka na księżycu. Astronauci pozostawili po sobie pamiątkę - tablicę podpisaną przez prezydenta Nixona. "Przybywamy w pokoju, w imieniu całej ludzkiej rasy".
Księżycowa misja miała miejsce podczas Zimnej Wojny, kiedy to dwa potężne mocarstwa popisywały się swoja militarną siłą. W momencie deklarowania kosmitom pokojowych zamiarów Amerykanie wysyłali swoich żołnierzy do Wietnamu, a Związkowi Radzieckiemu, testującemu swoją bombę jądrową o mocy 50 megaton, udało się stworzyć grzyb o wysokości 60 kilometrów i promieniowaniu mogącym wywołać poparzenia trzeciego stopnia u wszystkich żywych istot na terenie 100 kilometrów od miejsca eksplozji.
Bum! To się nazywa ironia...