Dla znających realia składania deklaracji ZUS wszelki komentarz jest zbędny. Po prostu - poezją spisane przygody regularnie co miesiąc przeżywane.
yłem dziś w ZUS-ie O, Jezusie! Pół dnia tam byłem. Cud, że przeżyłem.
- Hm, proszę Pana, w tej deklaracji W kodzie pocztowym nie mamy spacji. - Skąd ja mam wiedzieć, gdzie wstawić kreskę? - Musi wypełnić Pan raz jeszcze.
Więc wypisuję jeszcze raz. Nic się nie stało. Ja mam czas.
- A tutaj, o, w słowie "składkę" Ogonek wyszedł poza kratkę. Mamy komputer (mądra maszyna), Tego ogonka nie przetrzyma.
Był tu przedwczoraj taki klient, Wstawił ogonek, a za chwilę Komputer wysiadł I do dzisiaj Znaleźć nie można trzech milionów. I komu to potrzebne, komu?
Więc wypisuję jeszcze raz. Nic się nie stało. Ja mam czas.
- O, tu jest błąd! Fundusz wypadkowy Mamy od wczoraj całkiem nowy. Wzrosło o dwa przecinek trzy. Musi Pan zmienić, przykro mi.
- Lecz kiedy byłem tu poprzednio Wisiała kartka, tam, przede mną, że wypadkowy po staremu a teraz zmiana, no i czemu?
- Kartka na ścianie, że tak powiem, jest dokumentem nieurzędowym. A składka wzrosła, to jest fakt. Musi Pan zmienić, nie, czy tak?
Więc wypisuję jeszcze raz. Nic się nie stało. Ja mam czas.
Po wypełnieniu sześciokrotnym postanowiłem być bezrobotnym.