Tato: Raz dwa trzy cztery pięć sześć siedem... jesteśmy siedem kroków od kuchni.
Brat: Osiem. Posuń się, tato.
Tato: Słyszałeś, że Lola ma narzeczonego...?
Brat: Phi, ja miałem grypę. Przeszło. Jej też przejdzie, musi jeść czosnek, dużo czosnku!
Tato: Martwię się. To jej pierwszy narzeczony... Lolu!
Lola: (przychodzi jakoś tak niemrawo)
Tato: A ten chłopak Lolu to co on?
Lola: On? Fajny jest.
Brat: A on uczy się czy pracuje?
Lola: Uczy się.
Brat: Znaczy się truteń?...
Tato: Ja bym takiego wałkonia ze schodów zrzucił!
Lola: Ależ tato dlaczego?
Tato: Ty mnie nie pytaj dlaczego bo nie wiem.
Lola: Co ja mam za rodzinę! Narzeczony zaraz przyjdzie się oświadczyć a tu mi z rodziny świnie wychodzą.
Tato: Oj bo skórę złoję!
Brat: Joj tato, starą babę będziesz bił?
Lola: Starą? Ja mam dopiero trzydzieści lat. (zapada w płacz głęboki)
Tato: Tobie nie męża trzeba a kustosza.
Brat: (z troską) Przestań. Widzisz, że nam stara panna płacze.
Lola: Nie słucham was!
Narzeczony: Dzień dobry Lolu (cmok w rękę Loli), dzień dobry jej bracie (ściska dłoń brata jej), dzień dobry jej ojcze (to samo robi z ręką ojca jej). Przychodzę tu z dobrej krakowskiej rodziny. Mój dziadek pracował na Wawelu, mój ojciec pracował na Wawelu i ja też...
Brat: Będę pracował na Wawelu tak?
Narzeczony: Tak. Widać to po mnie czy jaki szlag?
Tato: Widać widać. A na tym Wawelu to się można dorobić?
Narzeczony: Ależ tak. Mam samochód, dom i inne kosztowności.
Lola: A jakoś ich nigdy nie widziałam.
Narzeczony: Bo je trzymam w piwnicy, kotusiu.
Tato: Kotusiu! To co? Już ze sobą spali.
Narzeczony: Ja przepraszam. My z Lolą tylko za rękę.
Brat: No masz. Niezdara!
Narzeczony: To się nadrobi. Lolu, jej bracie, jej ojcze. Chcę prosić was o rękę Loli.
(?!?)
Tato: No i masz. Oświadczył się baran.
Brat: Ale bezczelny!
Narzeczony: Ja się potrafię odwdzięczyć.
Brat: Tato, może da się ją dobrze opchnąć...
Tato: No tak...a w zamian co ma?
Narzeczony: Za darmo zwiedzanie Wawelu.
Lola: Fajowo nie?
Tato: Co fajowo? Ty sprzedajny tumanie!
Narzeczony: Dołożę jeszcze kosztowności.
Tato: A ten samochód?
Narzeczony: Dokładam.
Tato: A dom?
Narzeczony: Dokładam.
Brat: To nam się polepszyło. Tylko ty tumanie za biedaka wychodzisz.
Lola: Ależ bracie, tato, odwalacie straszną chamownię. Nie znałam was takich.
Tato: No i poznałaś. Myśmy się zawsze czaili na taką okazję.
KONIEC
Autor: Klub Literatów "Zeppelin" na podstawie opowiadania Joanny Chudej pod tym samym tytułem.
Ech te Potemy...to były czasy...