Szukaj Menu

Autentyki CCCLXXVIII - No przecież to oczywiste

65 441  
300   17  
Dziś o ćwiczeniu na ból plecków, zmęczonym facecie w łóżku, tacie – człowieku wielu zawodów oraz o przygodzie brata…

ĆWICZENIE

Chrupnęło mi coś brzydko w pleckach - ogólnie bardzo, bardzo nieprzyjemne uczucie i aż skrzywiłam się z bólu. Ukochany jest hm maniakiem fitnessu, siłowni, itp.

[U]: Tyy, ja znam bardzo dobre ćwiczenie na to! Szybko jest poprawa, plecy przestają bolec i w ogóle taki elastyczniejszy kręgosłup się robi!
[Ja]: Taak? A co to za ćwiczenie?
[U] (równie entuzjastycznie): Grzbieci kotek!

by Sepinroth

* * * * *

SERIAL


[B]abcia: Nie zmieniaj kanału! Ja tu serial oglądam!
[J]a: (posłusznie cofając się od pilota): Jaki?
[B]: Nooo... Seks na Giewoncie.
[J]: (jakoś inaczej mi brzmiał ten dziko przez telewizję reklamowany tytuł): Chyba szpilki...?
[B]: Szpilki, mówisz? Ale co włączę telewizor, to oni się tam piep*zą...

by Dokuro19


* * * * *

POWIEDZIAŁ CO WIEDZIAŁ


Z racji tego, że przyszło mi wędrować po różnych krajach Europy, musiałem się nauczyć różnych wyrażeń, liczebników itp. w paru językach. Różni nauczyciele, różne historie i oto jedna z nich od mojego personalnego niemcojęzycznego:

Miałem kiedyś grupkę polaków koło Fuldy, których trzeba było nauczyć paru zwrotów. Jak w "Karierze Nikosia Dyzmy" różni ludzie mają różne stopnie pojmowania. Trafił się jeden specjalista od nierozumienia. Kazałem mu się nauczyć paru zwrotów... nidyrydy... Liczebniki... leży. W końcu kazałem mu zapamiętać jak jest po niemiecku: pies i kot.
Zapomniał po paru minutach i koledzy mu pomogli. Ale i to jak!!!
Przychodzi na drugi dzień do mnie i mówi, że wie i zapamiętał i kurde, już niemiecki mu niestraszny!
- Jak jest pies? - Pytam.
- Hauzing!
- A kot? - lekko osłabionym głosem pytam dalej...
- Miauzing!
W tłumaczeniu fonetycznym:
Haucyś i Miaucyś.

by specmaniek

* * * * *

DOBRE PYTANIE

Leżę z moim nowym nabytkiem po kilkugodzinnym maratonie. Ogarnia mnie błogość i wiem że zaraz zasnę. Jako że mam permanentne zapalenie zatok wiem że zdarza mi się chrapać w nocy. W półśnie mruczę:
- Gdybym chrapała to mnie szturchnij...
Biedaczyna się zerwał i chyba z przestrachem:
- Jeszcze ci mało?

by atitta

* * * * *

NIECHCĄCY SIĘ DOPOWIEDZIAŁO

Wracam autem z uczelni i przy okazji podwożę kumpla. Przejeżdżamy osiedle, a tam pijany pan w podeszłym wieku idzie środkiem ulicy. Powiedziałem właściwie sam do siebie, żeby zszedł na chodnik po czym go wyminąłem. Kumpel wtedy wybuchnął śmiechem. Czy ja powiedziałem coś śmiesznego? - zastanawiałem się. Kolega mi potem wyjaśnił. Akurat leciało nagranie Vavamuffin - Jah jest prezydentem. Akurat skończył się refren, który leci:
"Jah jest prezydentem
Jah jest kierownikiem
JahJah jest trenerem
ja jestem jego zawodnikiem",
i wtedy ja mówię:
"Dziadzia, kurde, idźże chodnikiem."

by bongmann

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków.

WYWROTOWIEC


Kupę lat temu, na jednej z pierwszych lekcji języka rosyjskiego (jakoś na to wspomnienie łezka mi się w oku nie kręci, nie to, co ZPT - pozdroowka dla autora przy okazji). Pani X prowadzi lekcję, coś tam opowiada, nikt nie rozumie (bo i nie słucha, są lepsze zajęcia...). W ramach ćwiczeń kazała powtarzać zdania, wszyscy coś tam mamrotali i jakoś to szło (byle do dzwonka). Jedno ze zdań do powtórzenia szło tak: "na urokie my gawarili pa ruski".
Poprosiła jednego z chłopców, aby powtórzył. I tu nastąpiło mozolne podnoszenie się z krzesła, jakże bezszelestne i jakże długie (pamiętacie ten patent, co?). Wstał i nic, zatkało go, pani czeka... Ktoś podpowiada, kolegę odetkało znienacka i w te słowy:
- Na urlopie my grabili parówki.
Od pani dostał dwóję, od klasy brawa...

by andziai

* * * * *

OSTATECZNA ROZGRYWKA

Robiłem dziś rano badanie, w wyniku którego jak żywe przed oczami stanęło mi zdarzenie sprzed 10 lat, z czasów mojej praktyki studenckiej. Jeśli już ktoś je przytoczył, to przybijecie mi gwoździa do trumny. W Krakowie na chirurgii (nie powiem której) przyjmował wtedy doktor, który wyznawał dwie zasady: po pierwsze dzień trzeba miło rozpocząć bo potem jest chu...wo (więc setka po przyjściu do pracy to jest to), a drugie że w ZUS-ie siedzą same kretyny.
Męczył go jeden pacjent, który po raz czwarty już przyszedł celem wydania KOLEJNEGO zaświadczenia dla ZUS-u z powodu utraty w wypadku tramwajowym obu nóg. Problem w tym, że urzędnicy z ZUS uwzięli się albo na pacjenta, albo na chirurga, bo z uporem maniaka przyznawali rentę CZASOWĄ za każdym razem. Gdy pacjent więc ten czwarty raz pojawił się z drukiem na kolejną rentę czasową, chirurg spienił się mocno, a jako że był tylko co po wyznaniu swojej pierwszej zasady, napisał na druku, przywalając do tego wszelkie urzędowe pieczątki orzecznika:

UJEBA.. MU OBIE NOGI I JUŻ MU KUR... NIE ODROSNĄ!!!

Facet tydzień później przyszedł z flaszką, bo dostał wreszcie rentę stałą.

by Cornugon

* * * * *

KULTURA OBOWIĄZUJE

Jedziemy ze znajomymi do kumpla, który mieszka w lesie. Nagle z jednej z leśnych „autostrad” wyjeżdża wprost na nas samochód. Kumpel ledwo wyhamował, otwiera szybę i krzyczy:
- Ty chu*u! [...] co ty [...]
Ja widzę, że za kółkiem agresora siedzi kobieta, więc delikatnie zwracam uwagę kumplowi, że ciut niestosownie się odezwał. Kumpel patrzy ma mnie pełnymi gniewu oczyma, a jako że dobrze wychowany został poprawia się krzycząc przez okno:
- Proszę chu*a [...] co ty [...]

by wieniedikt

I powracamy do autentyków teraźniejszych.

* * * * *

COŚ NIE TAK POWIEDZIAŁA

Jadę sobie z młodszą siostrą i z rodzicami na zakupy. Robimy remont i kupiliśmy panele podłogowe. I wyszedł taki dialog:
Ja: Tato, to chyba wszystko sam zbudujesz, bo ty wykonujesz 100 zawodów.
Matka: Ta, malarz i budowlaniec...
Siostra: No i stolec (chyba jej chodziło o stolarza).
Prawie się popłakałam ze śmiechu.

by iza.w

* * * * *

LIZUS

Obiad rodzinny w restauracji, tata zachwycony chwali kelnerkę:
- Szacunek dla kucharki! Szacunek dla obsługi! To było rewelacyjne!
Mama (zazwyczaj sztywna) półgłosem:
- Jeszcze powiedz „szacun ziomki”, bo tak modnie, stary lizusie.

by italianeczka

* * * * *

BRAT PRAWDĘ RZEKŁ

Spódniczka + obcasy to u mnie rzadkość, choćby ze względu na mój wzrost. Przyjechałam odstrojona do firmy i zaczął mnie podrywać jeden z pracowników, brat usłyszał i wypalił:
- Ty, Billi! Widzę, że ci się źle z prostym nosem oddycha!

by italianeczka

* * * * *

WYNIÓSŁ NAUKĘ

Rodzina moja przeprowadza remont w domu u babci, dom jest rozbudowywany, odnawiany, babcia została zabrana do mieszkania, dlatego też mój brat zapragnął nagle pilnować przebiegu budowy i przeprowadził się do remontowanego domu. Noc ciemna, godzina 22, braciak wyszedł sobie w gatkach samych na fajkę na dopiero co budowany taras. Na tarasie tym, na balach w poprzek, ułożone zostały zaledwie dwa rzędy desek, w sam raz, by wyjść i postać pod ścianą. Stoi więc pod ścianą i jara, za plecami zamykają mu się drzwi, drzwi, w których nie zamontowano jeszcze klamki. Po okręceniu się kilka razy wkoło brat mój (180 cm, waga baardzo słuszna, gibkość i zręczność w okolicach hmmm bliższych zeru) ruchem dżdżownicy spełzł po balach do ogrodu, szczęśliwie nie nadziewając się w ciemności na żaden gwóźdź i rozpoczął okrążanie domu w poszukiwaniu otwartego okna. Przy trzecim okrążeniu pojął, że wszystkie są zamknięte. Podumał chwilę w narastającej mżawce i stworzył plan! Dom ten usytuowany jest w pobliżu wyjścia z parku, przy dość mało uczęszczanej uliczce. Przyczaił się więc w swym uroczym dezabilu w krzakach ogrodu i czekał na przechodnia, do którego miał zamiar wypaść z tych krzaków, wciąż w samych gaciach i zażądać udostępnienia telefonu. Szczęściem z planu nic nie wyszło, dlatego tatę mego ominęła wielka przyjemność odbierania swego syna z komisariatu. Kolejny plan zakładał podróż przez cały niemalże Szczecin po klucze, jednakże tu sam braciak pojął, że podróż komunikacją miejską w majtkach skończyć może się dlań nieprzyjemnie. Zostało wyjście ostatnie, zapukanie do sąsiada, z którym pozostajemy w stanie permanentnej i wciąż rosnącej wzajemnej wrogości. Braciak zadzwonił do drzwi i ażeby dodać sobie animuszu oparł się o ścianę i gdy sąsiad otworzywszy drzwi ujrzał go prawie gołego, z zabłoconymi po kolana nogami, bosego i totalnie przemoczonego w tę deszczową, listopadową noc, brat zagaił z nutką nonszalancji w głosie:
- Widzi pan, przydarzyła mi się taka trochę tragiczna, a trochę komiczna historia...
Morał z historii wyniósł jeden
- Wiesz Anka, nigdy już nie wyjdę z domu bez spodni!
Przynajmniej tyle...

by krolowa_sniegu

* * * * *

NO PRZECIEŻ TO OCZYWISTE

Wieczorny seks, kończy się, oddech spowalnia, dostrzegam otoczenie, widzę swego psa, który siedzi przy łóżku i spogląda z zaciekawieniem, pytam:
- A co on tu robi?
Jakub z dumą:
- Uczy się!

by krolowa_sniegu


300