Jana Sztaudyngera to dzieło, nieśmiertelnego choć nieżyjącego już, polskiego mistrza fraszki także obscenicznej, co ciekawe poważanego także w środowisku wielkiej kultury przez duże K.
Gdy sterczące widzę cycki
Wpadam w nastrój poetycki
Do dzieła
I majtki zdjęła.
Poczułem w czasie tańca
Że w portkach mam powstańca.
Agnes
Twoim imieniem się pieszczę,
Gdyby tak tobą jeszcze?
Rzekł ktoś rzucając chuda żonę:
- Kości zostały rzucone!
Apel
Myjcie się, dziewczyny,
Nie znacie dnia ani godziny.
Nic od kobiety człowiek nie wymaga -
Może być naga...
W pogoni za ideałem
Wszystkie świństwa popełniałem
Wybornie z sobą byliśmy dobrani,
Ty do innego pana, ja do innej pani.
Doświadczenie - to dar nieba
Masz, gdy ci już nie trzeba
Mój ideał kobiety
Innym odmawia wszystkiego,
Mnie niczego...
Wzdycham do własnej żony,
Taki już jestem zboczony.