Pierwsze bochenki wyszły niesamowite, z czasem zakwas stracił na sile, zamiast na niej przybrać. Jeżeli go odżywiam codziennie, w temperaturze pokojowej, to jest ok, szybko wraca do wigoru. Ale wtedy muszę go wywalać, bo chleb piekę co cztery dni, mniej więcej. Jeśli stoi w lodówce, odżywiany raz na tydzień, czy co pięć dni, to zasypia i mam problemy z wykorzystaniem go do pieczenia.
Jak mam postępować? Wyciągnąć zakwas z lodówki i odżywiać go codziennie, wywalając niepotrzebne? Odżywiać częściej i trzymać w lodówce (ale już próbowałam i nie wyszło zbyt dobrze)? A może robię błąd i biorąc część zakwasu do pieczenia, nie powinnam wrzucać bezpośrednio do ciasta, tylko zrobić zaczyn dzień wcześniej, odżywiając go co kilka godzin?
Drugie pytanie: jaka powinna być konsystencja zakwasu żytniego, bo tutoriały podają różne, od typowo ciastowych i suchych, typu ciasto do pizzy (ale to z mąki manitoba), do paćkowych, całkiem mokrych?
Jak mam postępować? Wyciągnąć zakwas z lodówki i odżywiać go codziennie, wywalając niepotrzebne? Odżywiać częściej i trzymać w lodówce (ale już próbowałam i nie wyszło zbyt dobrze)? A może robię błąd i biorąc część zakwasu do pieczenia, nie powinnam wrzucać bezpośrednio do ciasta, tylko zrobić zaczyn dzień wcześniej, odżywiając go co kilka godzin?
Drugie pytanie: jaka powinna być konsystencja zakwasu żytniego, bo tutoriały podają różne, od typowo ciastowych i suchych, typu ciasto do pizzy (ale to z mąki manitoba), do paćkowych, całkiem mokrych?
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks