Pewien rolnik kupił sobie wysokomleczną krowę. Piękną, łaciatą, dziarsko wymachującą ogonem. Kupił ją tanio. Jedyne czego się obawiał to to, że krowa była spod Radomia. Był z niej tak zadowolony, że postanowił dać ją pokryć. Wynajął byka w sąsiedniej wiosce i wybrał się z krową w drogę. Gdy przyszedł na miejsce to zamknął ją z bykiem w drewnianej, zadbanej zagrodzie. I czeka pijąc z właścicielem byka zimną wódeczkę. Skończyli jedną połówkę i się patrzą. Ale co byk zbliża się do krowy to ona hop w bok i zad w drugą stronę. Skończyli drugą połówkę. I tym razem co byk zbliżył się do krowy to ona hop w bok i zad w drugą stronę. Skończyli trzecią połówkę, a krowa wciąż hop w bok i zad w drugą stronę. W końcu właściciel byka pyta:
- Panie, czy Pan czasami nie przyprowadził mojemu bykowi krowy z Radomia?
- Tak. A skąd Pan wie?
- Miałem kiedyś dziewczynę z Radomia.
--
We are House Atreides. There is no call we do not aswer. There is no faith that we betray.