Whisek ma grypę, generalnie umiera, dowiedziałam się o tym z mmsa wykrzywionej mordy z podpisem "potrzebuję pomocy lekarskiej". Myślałam, że może wylew, pytam czy co go boli, ale dowiaduję się, że nie, ale gorączkę ma 37,4 (niech kurwa skonam, kobieta przed samym okresem ma mniej więcej tyle, więc drodzy panowie, nie pms, ale po prostu sytuacja zagrażająca życiu!). Dzwonię, tłumaczę, że w pracy jestem, tak mam pacjentów, nie, nie przyjadę przed dwudziestą, nie, nie mogę wziąć dnia opieki nad mężem, papa. Dwudziesta, jadę do domu, dzwonię, czy coś kupić.
- jak tam? temperaturę mierzyłeś?
- tak i zabrakło skali!
Ja trochę przerażona, ale bez przesady, mózg by mu się usmażył, przy 40 stopniach, nie ma mowy o wyrzutach!
- jak to skali? masz 40 stopni? to niemożliwe!
- nie 40 tylko 38, jakiś ruski termometr czy co, gówno jakieś trzymasz do 38 mierzy, kto to wymyślił?
- hmm a gdzie mierzyłeś?
- no pod pachą.
- hyhy to dobrze, bo to mój termometr owulacyjny i mierzę nim sobie tempe...
- jeśli w dupie, to nie mi nie mów!
no to mu nie powiem, c'nie?
- jak tam? temperaturę mierzyłeś?
- tak i zabrakło skali!
Ja trochę przerażona, ale bez przesady, mózg by mu się usmażył, przy 40 stopniach, nie ma mowy o wyrzutach!
- jak to skali? masz 40 stopni? to niemożliwe!
- nie 40 tylko 38, jakiś ruski termometr czy co, gówno jakieś trzymasz do 38 mierzy, kto to wymyślił?
- hmm a gdzie mierzyłeś?
- no pod pachą.
- hyhy to dobrze, bo to mój termometr owulacyjny i mierzę nim sobie tempe...
- jeśli w dupie, to nie mi nie mów!
no to mu nie powiem, c'nie?
--
I'm the bitch you hated, filth infatuated. Yeah. I'm the pain you tasted, fell intoxicated.