- Co ci Krzysiu? Cała szwaja we flojstrach.
- A taam. Bez bluźnierstwo Bóg mie pokarał.
- ???
- Bo widzisz, Richard przi sztolni mie capnął i drze ryja:
- Ty chacharze! Ty zbuku pieroński! Gorolu niemyty! Dupczysz mi żonę!
- No a ja na to:
- Richard! Nigdy! Niech mie kara Boska dosięgnie jeśli cyganię!!!
- ...???
- ...
- I co? Yno tela?
- Tela. Kara mie dosięgła i na szłapę spodła.
****
- I jak ekscelencjo? Chlip, chlip...
- No cóż, ojcu przeorowi, jak to się mówi, żyłka poszła. A przed chwilą jeszcze i oślepł. I to z woli Boskiej, że tak zażartuję. Za bluźnierstwo.
- Ale jakże to!?! Tutaj?!? Bluźnierstwo?!? W domu Bożym?!?
- Podobnież ciągle wzywał imienia Pana na daremno...
- No owszem... Zdarzało się...
- Śledztwo wykazało, że on cięgiem tylko: ło Matko Boska, ale grubas. Jezu, ale śmierdzi itd. I to święte imiona zawsze w inwektywach wykorzystywane były. Więc Pan się zeźlił i go pokarał.
- Ale jak?!?
- Za którymś razem przeor do gromadki parafian krzyknął: Boże pokarz ich wszystkich! Bo większych debili to chyba nie ma. I
jego życzenie zostało spełnione. Bóg przeniósł go do sejmu i tam ojciec przeor ocipiał.
- Uch... To straszne?!? A jak oślepł?
- Kiedy mi to opowiadał zapytałem czy widział na żywo Grodzką. Odparł, że i owszem. Kiedy zażartowałem - ciekawe jak wygląda nago - nieszczęśnik, nie wyciągnąwszy nauki, zakrzyknął:
- Naga Grodzka?!? Boże ukarz!!!
--
Darmowe cycuszki!!! NOM NOM NOM!!!