Jak większość z Was zapewne wie, wybory prezydenckie u Jankesów za pasem (swoją drogą strasznie szeroki ten pas, vide prawybory. Chociąż biorąc pod uwagę ogólną właściwość tuszy tej populacji...). Jak zwykle w takich przypadkach wysuwane są nietypowe kandydatury w nadziei, że taki dajmy na to Terminator zrobi porządek w tym żałosnym kraju. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, co w logiczny sposób czyni ją ostatnią opcją. Ostatnie opcje mają skłonności do bycia desperackimi. A ludzi zdesperowanych w USA nie brakuje. Gdy rozpacz ogarnia naród, gotów on zwrócić się o pomoc nawet do diabła. Albo jeszcze gorzej...
