Tym razem jezioro Szmaragdowe w dolinie Val di Non, które z jakichś bliżej nieokreślonych powodów straciło rzeczony kolor i wprowadza w błąd turystów, faktycznie jak na porę roku jest ich dość mało i ten kto dotarł aż tutaj szukał bardziej ochłody i cienia
wody jeziora wpadają wodospadem do kanionu, w którym zanurzają się metalowe schody
wszystko oprócz wody, co wpadnie do wąwozu zostaje w nim już na zawsze, można nareszcie zapomnieć o upale,
przyjemny chłodek dookoła, kilka wodospadów tworzy naturalny prysznic, strumyk prowadzi do ujścia kanionu, w którym ktoś miłujący ciszę i święty spokój wybudował własny młyn
szlak kończy się w przytulnym Fondo, gdzie kanion Rio Sass zamyka kolejny młyn i okazuje się, że kierunek wycieczki był w drugą stronę…
Val di Non jest pełna wąwozów, naturalnych kryjówek i miejsc w których można szukać zapomnienia lub oddać się medytacji - tejże szukał pustelnik, założyciel sanktuarium San Romedio do którego wiedzie następny kanion
Legenda głosi, że w czasie jednej ze swych pielgrzymek został zaatakowany przez niedźwiedzia, który zabił mu konia. Romedio dosiadł miśka i dokończył swą pielgrzymkę do Trento. Usytowany na 90 metrowej skale klasztor stał się od tej pory domem nie tylko dla eremitów ale i dla dwóch niedźwiedzi, które strzegą ich mniej lub bardziej pilnie. Klasztor położny jest na 90-metrowej skale.
teraźniejszy stróż San Romedio najwyraźniej ma wszystkich w doopie jak większość miśiów
ale od czasu do czasu rzuca spojrzenie mówiące, że dość ma banicji i chciałby się wydostać (spojrzenie zbanowanego ? )
pieseł delikatnie sugeruje, że też ma dosyć zwiedzania świętych i miejsc i czas na odwrót, tym razem drogą wykutą w skale ponad starym akweduktem
już prawie koniec, można już zostawić kaski (chyba nie do pomyślenia jeszcze u nas, żeby można było coś pożyczyć nic nie płacąc i po prostu zostawić bo tam leżało
Val di Non słynie z pysznych jabłek, gruszek które można wcinać w towarzystwie grappy
no chyba, że ktoś woli wino to musi jeszcze poczekać aż dojrzeje :]
i co się gapisz ;p;p;p
wody jeziora wpadają wodospadem do kanionu, w którym zanurzają się metalowe schody
wszystko oprócz wody, co wpadnie do wąwozu zostaje w nim już na zawsze, można nareszcie zapomnieć o upale,
przyjemny chłodek dookoła, kilka wodospadów tworzy naturalny prysznic, strumyk prowadzi do ujścia kanionu, w którym ktoś miłujący ciszę i święty spokój wybudował własny młyn
szlak kończy się w przytulnym Fondo, gdzie kanion Rio Sass zamyka kolejny młyn i okazuje się, że kierunek wycieczki był w drugą stronę…
Val di Non jest pełna wąwozów, naturalnych kryjówek i miejsc w których można szukać zapomnienia lub oddać się medytacji - tejże szukał pustelnik, założyciel sanktuarium San Romedio do którego wiedzie następny kanion
Legenda głosi, że w czasie jednej ze swych pielgrzymek został zaatakowany przez niedźwiedzia, który zabił mu konia. Romedio dosiadł miśka i dokończył swą pielgrzymkę do Trento. Usytowany na 90 metrowej skale klasztor stał się od tej pory domem nie tylko dla eremitów ale i dla dwóch niedźwiedzi, które strzegą ich mniej lub bardziej pilnie. Klasztor położny jest na 90-metrowej skale.
teraźniejszy stróż San Romedio najwyraźniej ma wszystkich w doopie jak większość miśiów
ale od czasu do czasu rzuca spojrzenie mówiące, że dość ma banicji i chciałby się wydostać (spojrzenie zbanowanego ? )
pieseł delikatnie sugeruje, że też ma dosyć zwiedzania świętych i miejsc i czas na odwrót, tym razem drogą wykutą w skale ponad starym akweduktem
już prawie koniec, można już zostawić kaski (chyba nie do pomyślenia jeszcze u nas, żeby można było coś pożyczyć nic nie płacąc i po prostu zostawić bo tam leżało
Val di Non słynie z pysznych jabłek, gruszek które można wcinać w towarzystwie grappy
no chyba, że ktoś woli wino to musi jeszcze poczekać aż dojrzeje :]
i co się gapisz ;p;p;p