Z mych wakacji to wspomnienia będą jednych
Moich uwag zbiór świadczący o tym, że
Świat owadów może być nad wyraz wredny
I w dodatku prześladuje ciągle mnie
Będąc szczupłym jeszcze latem raz poznałem
Piękne dziewczę wykształcone tu i tam
Że bez mamy wypoczywa, tak mniemałem
Więc zdobycia jej uknułem chytry plan
Przedstawiłem się nazajutrz jej na plaży
Mówiąc - proszę, tu na kocu miejsce mam
I choć słońce dwa pośladki moje smaży
W oczy patrzę jej, Don Juana minę mam
Kremem prosi, bym jej plecy wysmarował
Więc przylgnąłem jak pijawka do jej ciała
Nagle mówi - wie pan, żar mnie zmitygował
W chłodnym gaju bym pospacerować chciała
Ach, bogowie, czegóż więcej pragnąć mogłem
Brzuch wciągnąłem, wyprężyłem nagi tors
I w najbardziej gęste chaszcze ją powiodłem
Ręką obejmując piękny, jędrny gors
Spacer zmęczył dziewczę pośród pni zwalonych
Lekko wsparła głowę na ramieniu mym
Ja wargami szukam ust jej rozchylonych
Już znalazłem, już chcę wpić się, gdy wtem...
Pierdolone muchy
I komary jebane
Pierdolone muchy
I komary jak chuj
Co się stało - pyta - boi się pan muszek?
Nie - odrzekłem - mam nerwowy tik
Znów dziewiczej nieśmiałości lody kruszę
Już puls szybciej bije jej, wtem nagle - bzyk
Pierdolone muchy
I komary jebane
Pierdolone muchy
I komary jak chuj
Ciało w bąblach jest na plaży niezbyt piękne
Zniechęcony całkiem do miłosnych uciech
Wdziałem koszulinę lekką i spodenki
Zapragnąłem spić zimnego piwka kufel
Lecz wiadomo - lato, żar, skąd piwo zimne?
Nie Miami Beach to nawet i nie Soczi
I choć Heineken mi się śnił czy jakieś inne
To nawet w słupskim piwie chciałbym usta zmoczyć
Poszukiwania prowadziłem przez dzień cały
Już zrezygnować chciałem, miałem tego dość
Wtem widzę - facet się zatacza znietrzeźwiały
Podchodzę, wącham - piwem śmierdzi gość!
Ach, zbawco - zakrzyknąłem - gdzieś się urżnął?
I chociaż biedak mówić już nie może
Zachody moje były nie na próżno
Bo wolno wybełkotał - tam jest rożen
I znalazłem w końcu pragnień moich przystań
Tę oazę, gdzie wypoczywają męże
Gdzie kufelek piwka wzmacnia wódka czysta
Co najlepszym w walce z kacem jest orężem
Barman wprawną ręką kurek już odkręcił
Szczerze wlewa mi spieniony, złoty płyn
Tak, do piwa chyba nic mnie nie zniechęci
Lecz rzuciłem okiem w kufel - a tu w nim
Pierdolone muchy
I komary jebane
Pierdolone muchy
I komary jak chuj
Komary jak Sodoma, muchy jak Gomora
Pozostało mi jedyne wyjście - uciec
Tak skończyło się to lato na jeziorach
Pozbawiły mnie owady wszelkich uciech
Pierdolone muchy
I komary jebane
Pierdolone muchy
I komary jak chuj..
Bąble dawno już otęchły, minął niesmak
Miejski zgiełk utulił dawno w sercu żal
Na wycieczkach w Görlitz wprawiam się w niemieckim
Wołam - Ober, eine Flasche Bier noch mal!
Lecz gdy wracam, z tej wycieczki, dajmy na to
Różne myśli biją w mój gorący łeb
Czy mi kumpel nie pokaże coś pod klapą
Czy za klapy mnie nie złapie jakiś cep
Gdy tak sam się po mieszkaniu w nocy tłukę
Nie ma kogoś, kto na ramię głowę złoży
Zatwardziałe serce ściśnie nieraz smutek
I jak gdyby w serce wbił ktoś ostre noże
Wtedy komar, każda muszka jest mi druhem
Za ich skrzydeł dźwiękiem dusza mi się rwie
Do natury, starych lip owianych puchem
Do tych pni zwalonych, krzaków, chaszczy, gdzie...
Pierdolone muchy
I komary jebane
Pierdolone muchy
I komary jak chuj
by NIJAK
Ostatnio edytowany:
2017-09-01 14:56:57
--
Na forum zawsze się znajdzie jakiś smutny fajfus, który będzie mówił co trzeba robić i jak trzeba żyć,
bo akurat wstał lewą nogą albo zaczepił chu...em o sprężynę w materacu.