Miała właśnie "terenówki" ze studentami i opowiedziała taką historyjkę.
Jeden ze studentów, na zajęciach paradował w koszulce z husarią i wytatuowaną na wyrzeźbionym na siłce przedramieniu szablą (albo karabelą) i łacińskim tekstem.
Żonie coś w ten tekst nie dawał spokoju, ale głupio jej było się przyglądać. Jednak po formalnym zakończeniu zajęć, korzystając z luźniejszej atmosfery nie wytrzymała i zapytała:
- Panie Sebastianie, a można zapytać, co pan za tekst ma na ręce wytatuowany?
- Oczywiście. To po łacinie "Jestem polskim rycerzem" - odpowiedział pan Sebastian i z dumą zademonstrował napis. No i małżonka już miała pewność co nie dawało jej spokoju, więc złośliwie skomentowała:
- Dubito. Eques Polonus Latinam loqui debet. - A widząc niezrozumienia na twarzy interlokutora wyjaśniła.
- Polski rycerz, "Eques Polonus" zwykle znał dobrze łacinę. A przynajmniej na tyle, żeby nie pisać o sobie "Equs Polonus sum." Bo to znaczy "Jestem polskim koniem"....
Jeden ze studentów, na zajęciach paradował w koszulce z husarią i wytatuowaną na wyrzeźbionym na siłce przedramieniu szablą (albo karabelą) i łacińskim tekstem.
Żonie coś w ten tekst nie dawał spokoju, ale głupio jej było się przyglądać. Jednak po formalnym zakończeniu zajęć, korzystając z luźniejszej atmosfery nie wytrzymała i zapytała:
- Panie Sebastianie, a można zapytać, co pan za tekst ma na ręce wytatuowany?
- Oczywiście. To po łacinie "Jestem polskim rycerzem" - odpowiedział pan Sebastian i z dumą zademonstrował napis. No i małżonka już miała pewność co nie dawało jej spokoju, więc złośliwie skomentowała:
- Dubito. Eques Polonus Latinam loqui debet. - A widząc niezrozumienia na twarzy interlokutora wyjaśniła.
- Polski rycerz, "Eques Polonus" zwykle znał dobrze łacinę. A przynajmniej na tyle, żeby nie pisać o sobie "Equs Polonus sum." Bo to znaczy "Jestem polskim koniem"....