Mam ja przez płot sąsiada. Biała rodzina, kilka samochodów, duży dom, duży garaż - bogactwo kuhwa. Jacyś uzbrojeni goście wparowali doń w środku nocy, ale jakoś umknął im fakt, że po posesji biega kilka piesków słusznego rozmiaru. Więc bohater/owie (nie wiem ilu ich było - spałem) przeskoczyli przez płot na nasz teren i próbowali się po rurach dostać do uchylonego okienka w łazience na piętrze. Biorąc pod uwagę stan doniczek stojących pod rurami i samej instalacji wodno-kanalizacyjnej niezbyt im się to udało Mam nadzieję, że sobie skurwol połamał kość ogonową, albo kawałek doniczki utknął mu w dupie. W każdym bądź razie do środka się nie dostał/li. I tu zaczyna się cyrk. Bo po wciśnięciu "panic buttona" nasi dzielni stróże prawa stwierdzili, że zadzwonią do właścicielki mieszkającej w innej części miasta, zamiast ruszyć dupska i pojawić się na miejscu. Gdyby nie te temperatury, to naprawdę zacząłbym się zastanawiać, czy wyjechałem z Polski.
Drogie Bravo, czy znacie jakieś metody na to, żeby sen uczynić bardziej czujnym, bo przegapiłem całą akcję (Chociaż może to i lepiej. Przynajmniej do was piszę z pracy a nie z kostnicy.)
Drogie Bravo, czy znacie jakieś metody na to, żeby sen uczynić bardziej czujnym, bo przegapiłem całą akcję (Chociaż może to i lepiej. Przynajmniej do was piszę z pracy a nie z kostnicy.)
--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury