:szatkus spoko, ja już limbo czydzieści lat temu nienarodzonym dzieciom wywalczyłam na lekcjach religii, bo wcześniej było gadanie, że idą do piekła, a ja się z księdzem Kazimierzem bardzo, ale to bardzo się na ten temat sprzeczałam. No i wygrałam
A tak prawdą a Bogiem, to ja nadal jestem wierząca. Wierzę, bo nie stać mnie psychicznie na niewiarę. Nie mogę myśleć, że tyle cierpienia, tyle bólu w proch się obróci bezpowrotnie, bez zadośćuczynienia. Bez nagrody wieczystej. Bez nadziei. Bez niczego.
Nie mam pojęcia, jak wielką złość muszą czuć osoby niewierzące, którym wpycha się w gardło wartości, które ich nie dotyczą.