Ja mogę iść jak mi
zasponsoruje
Nie takie rzeczy widziałem
Dawno temu byłem z klasą na radzieckim filmie "Nad jeziorem". Film całkiem dobry, poruszający problem nieobecny do tamtego czasu w PRLowskich mediach, a mianowicie ochronę natury, całe te ekologiczne historie itd.
Nawet fabuła była w porzo, sceny kręcone nad Bajkałem przepiękne, dało się oglądać.
No i w pewnym momencie niespodziewanie nadeszła klęska
Scena w bibliotece dla budowniczych elektrowni. Wchodzi łachmyta w waciaku i chce książkę. Bibliotekarka podaje mu jedną drugą, a on kręci nosem.
W końcu sam sięga po jakąś i patrzy na nią pytającym wzrokiem.
A ona: - Tak to też dobra książka chociaż nie ma w niej nic o Leninie...
No i było po filmie
Nawet wyprowadzić nas nie było jak, bo ze śmiechu wszyscy stanąć na nogach nie mogli