Jak zapewne nie pamiętacie w zeszłym roku reanimowałem swoją kolarkę z 1985 i przypomniało mnie się, że jednak szosa to moje rowelove. Po zakończonym sezonie i przejechanych prawie 1000 km zapragnąłem mieć prawdziwą wypasioną szosę, w karbonie z klamkomanetkami i żeby jednak nie ważyła ponad 12 kg, jak mój zabytek. Niestety po pierwszej wizycie w sklepie i rozejrzeniu się w sieci ciśnienie mi trochę zeszło i cycki opadły. W pełni karbonowe modele na średniopółkowym osprzęcie, które wcale mnie się nie podobały zaczynają się od prawie 7 tys. zł, a te które mnie się podobały od 11-12 tys. Jak mawia elyta „za te pieniondze ludzie auta kupujo” więc sobie odpuściłem. Zacząłem poszukiwać w necie czy nie dałoby rady zrobić tego taniej, lepiej i pod siebie. Okazało się, że generalnie wszystkie karbonowe części są produkowane w Chinach przez kilku producentów na których znane marki budują swoje modele. Po kształcie szybko można znaleźć 5-6 modeli różnych marek na tej samej ramie, różnice są tylko w malowaniu, osprzęcie czasem widełkach. Wtedy odezwała się we mnie głęboko zakorzeniona (gdzieś koło okrężnicy) braterska miłość dwóch dumnych narodów. Na Ali znalazłem ramy i inne potrzebne części, a za naszą zachodnią granicą przystępny cenowo osprzęt. Postaram się więc Wam opisać mini przewodnik, jak samemu zbudować wypasioną szosę za przyzwoite pieniądze.
Zaczynamy!
Co nam będzie potrzebne:
- Piwo
- rama
- widełki
- stery
- dystanse
- kierownica
- mostek
- sztyca
- zacisk sztycy
- siodło
- korba
- kaseta
- przerzutki przednia i tylna
- łańcuch
- spinka do łańcucha
- suport
- koła wraz z piastami
- opony
- dętki
- koszyki na bidony
- hamulce
- klamkomanetki
- owijka
- smar gęsty
- pasta montażowa do aluminium i karbonu
- linki i pancerze
Moje pierwsze zestawienie było na maksa budżetowe ale niestety ani ładne ani lekkie. Budując lekką szosę nie wystarczy skupić się na najważniejszych elementach ale każda część musi być optymalnie jak najlżejsza.
Zaczynamy od piwa – wedle uznania. Natomiast ramę, kierownicę i długość mostka trzeba już dobrze dopasować. Generalnie wielkość ramy dobieramy wg wzrostu i tu posłuży nam tabela:
Niestety nie każdy jest proporcjonalny więc dla :sawpela mamy kalkulator:
https://mathmed.blox.pl/2011/02/Dobranie-rozmiaru-ramy-szosowej-kalkulator.html
To są przybliżone wartości dla humanów, umysły ścisłe powinny dokładnie się zmierzyć i dobrać ramę idealną
https://www.competitivecyclist.com/Store/catalog/fitCalculatorBike.jsp
Szerokość kierownicy jest zależna od szerokości człowieka w najszerszym człowieka miejscu i zakładamy, że to nie jest dupa.
Mostek jeśli nawet dobrze wyliczony jest do wymiany, gdy nasza pozycja na rowerze nie będzie poprawna. Na szczęście jeśli nawet się walniemy, zawsze można wymienić mostek lub przesunąć siodełko.
Teraz musimy znaleźć Majfrenda, który mam tę ramę sprzeda. Nie będę Was uczył jak kupować w Chinach ale polecam skupić się sprzedawcach, którzy w swoim asortymencie posiadają tylko karbonowe części do roweru. Aby sprawę sobie ułatwić i skrócić czas oczekiwania piszemy do Majfrenda, że z wielką przyjemnością zamówimy u niego: wybraną ramę, widełki, stery, dystanse, kierownicę, mostek, sztycę, zacisk sztycy, siodło, koszyki na bidony, owijkę i zamontowany już suport typu pressfit.
Prosimy o ofertę i koniecznie zdjęcia, tego co nam zaproponuje z poza wystawionych ofert (z reguły wystawione mają tylko główne elementy). Tu Majfrend z przyjemnością nas trochę oszwabi, bo jesteśmy dla niego burżujem ze zgniłego zachodu, więc jeśli koszt kierownicy, siodełka itp. w porównaniu do innych ofert wyda nam się zbyt duży twardo z nim negocjujemy. Koniecznie wpisujemy rozmiar, kolor, jaki osprzęt mam zamiar montować (siemano, campaniolo) i zaznaczamy, że to wszystko musi pasować. Opcjonalnie, skoro jest to producent, zaproponuje nam pomalowanie na wybrany kolor ale po co . Gdy już mamy szczęśliwego Majfrenda (co z przyjemnością okaże emotami) że udało mu się po sezonie sprzedać tyle gratów na raz, delikatnie wymuszamy Free shipping via EMS. Z całością Chińskiej części powinniśmy się zmieścić w około 520$. Po tygodniu otrzymujemy dość sporą przesyłkę, a właściwie kilka ze względu na ichniejszą i naszą służbę celną. Mniejsze paczki są prezentami a na dużej zapewne wartość będzie o jakieś 70% zaniżona. Celnicy dobrze wiedzą, że rowery importowane z Chin mają zaporowe cło – 48.5% ale my kupujemy tylko części i akcesoria, które są oclone następująco:
Nazwa produktu Stawka celna
Ramy 4.7%
Widelce przednie 4.7%
Obręcze kół i szprychy 4.7%
Hamulce 4.7%
Siodełka 4.7%
Bidony (pod „balony, butelki, kolby i artykuły podobne”) 6.5%
Lampy rowerowe („sprzęt oświetleniowy lub sygnalizacji wzrokowej stosowany w rowerach”) 2.7%
Kask rowerowy („nakrycie głowy zabezpieczające”) 2.7%
Komputer rowerowy 4.7%
Na szczęście nasi celnicy nie lubią, gdy im wychodzą ułamki więc odpuszczają sobie takie przesyłki, szczególnie gdy idzie to EMSem lub DHLem, a paczki do 40$ w ogóle olewają. Jednak pamiętajcie, że może Wam się zdarzyć niespodzianka, więc spójrzcie raz jeszcze w tabelkę wyżej i załóżcie taki koszt dodatkowy.
Po około tygodniu mamy już sporą część naszego roweru.
Małe Chińskie rączki dostarczyły mi 20 minut zabawy w rozpakowywanie.
Zostało nam jeszcze sporo sprzętu do skompletowania, więc tym razem uśmiechamy się do naszych zachodnich sąsiadów W Niemieckich sklepach znajdziemy dużo większy asortyment, tańszą i szybszą przesyłkę i wiele promocji. To co nas interesuje to cała grupa szosowa, oczywiście jeśli nam nie zależy na komplecie, wyglądzie i pięknych logach możemy skompletować osprzęt od różnych producentów ale na pierwszy raz nie polecam. Jeśli prowadzimy własną działalność gospodarczą czy też nasz Tata, Mama, Antkabratakoniasyn i mamy NIP EU w myśl ustawy dokonujemy zakupu wewnątrzwspólnotowego opodatkowanego zerową stawką podatku VAT, a same części wrzucamy w koszty firmy, bo mamy zamiar dojeżdżać wypasioną szosą do klientów
Tu się zaczynają schody, bo musimy wybrać wszystko po kolei. Pierwszą podstawową rzeczą jest wybranie grupy szosowej, jaką zamierzamy kupić, czyli ile mniej więcej wydać. Różnice są dość spore, bo najtańszą kompletną grupę, czyli Claris dostaniemy poniżej 1000 zł ale za najnowszą Dura Ace możemy zabulić aż 5,5 tys zł. Celowo odpuściłem Turneye, bo to raczej sprzęt do dyskontowych składaków. Jeśli ma być wypas ale w przyzwoitej cenie proponuję Tiagrę, która do niedawna była raczej średniopółkowa ale ostatni model 4700 wizualnie, technologicznie i wagowo niewiele różni się od wyższych od niej grup takich 105 czy Ultegra. Jest gorsza ale stosunek jakości do ceny wypada naprawdę pozytywnie.
Kolejną rzeczą jest ustalenie po jakim terenie będziemy się poruszać? Przy terenie nizinnym o niezbyt dużych różnicach wysokości wystarczy nam dwurzędowa korba i kaseta o małym zakresie, w górach natomiast zastanowiłbym się już nad trzyrzędowymi korbami, które są już produkowane od jakiegoś czasu w grupach szosowych i dużo większym zakresem kasety. Zakładam, że kóz gonić nie będziecie i doradzam raczej kasety o niewielkiej różnicy zębów między koronkami. Biegi będą się zmieniać płynniej i nie będziemy tracić mocy na skoki pomiędzy biegami.
Długość ma znaczenie
Czy grubość… nie pamiętam ale korbę dostaniemy w rozmiarach od 165mm do 175mm, na szczęście zmierzyliśmy już wszystkie swoje członki i wiemy, że od ziemi do dupy mamy ileśtam centymetrów i tak też dobieramy korbę:
W przypadku szosy jest to dość ważne, ponieważ w małej ramie 51-54 wstawienie dłuższej korby może się skończyć ocieraniem butem o przednie koło, co na zakręcie może się skończyć glebą. W trekkingach i góralach dłuższa korba da nam większy monencik (momencik = siłka razy ramiączko) i mniej siłki będziemy musieli zużyć.
Ile zębów?
Na największej zębatce mamy do wyboru od 50 do 53 zębów. Jeśli nie jesteśmy Zenonem Jaskółą i mamy szacunek do swoich kolan skupmy się raczej na korbach kompaktowych czyli 50 na dużej koronce i 34 na małej. Kasetę dobieramy w zależności od przewidywanych wysokości wzniesień w okolicy i tak mamy od typowo płasko-szosowych zakresów 11-25 do właściwie uniwersalnych górskich 11-34 ale w tej mamy już dość duży skok między koronkami więc może coś pomiędzy? Np12-28.
Przerzutki.
Tu będziemy liczyć jaką przerzutkę musimy zastosować do wybranych przez nas przełożeń. Mamy do wyboru trzy długości wózków: SS- najkrótszy, GS – średni i SGS – długi.
Pojemność przerzutki = różnica ilości zębów pomiędzy najmniejszą i największą zębatką mechanizmu korbowego + różnica ilości zębów pomiędzy najmniejszą i największą zębatką kasety. Po wyliczeniu stosujemy odpowiednio:
- powyżej 41 -długi - SGS
- od 35 do 41 - średni - GS
- do 35 - krótki - SS
Dodatkowo na stronie producenta po modelu znajdziemy do jakiej najmniejszej i największej koronki możemy zastosować naszą przerzutkę. Przednia przerzutka musi tylko pasować do korby i ilości zębatek, a jej sposób montowania musi być zgony z ramą jaką mamy.
W wybranej grupie dostaniemy także odpowiedni łańcuch, hamulce, klamkomanetki, linki i pancerze, niestety prawie wszystkie, linki hamulcowe (szosowe – inny młoteczek na końcu) musimy sobie dokupić. Przy okazji nie zapomnijcie o smarze i paście montażowej.
Koła
Generalnie w szosach stosuje się koła o rozmiarze 28 cali ale obręcze mają różną szerokość wewnętrzną od której zależy rozmiar (szerokość) opon jakie możemy zastosować. Wybieramy piękne obręcze wycinane w CNC, piasty i szprychy, sprawdzając aby tylna piasta była zgodna z wybraną przez nas ilością przerzutek i już z naszym budżetem zaczyna się robić krucho Lepszym pomysłem jest zakup gotowych zaplecionych kół, np. bardzo często stosowane siemano r501. Dodatkowo otrzymamy prawie 4 m2 folii bąbelkowej gratis
Wahnsinn!!! jak mawiają faszyści.
Opony
Im cieńsze zastosujemy opony, tym opory będą mniejsze ale na nasze piękne DDRy i dziurawe drogi nie polecam cieńszych niż 23C (700-23c). A że to standard dostaniemy je w przyzwoitej cenie.
Lubicie tabelki?
O wadze zapomniałem… skoro ma być niska szukamy opony zwijanej, bo niższa waga, niższa bezwładność koła, szybsze nabieranie prędkości… Na szczęście dużej różnicy cenowej nie ma, a różnica ciężkości sięga ponad 35%. Kuffa, jeszcze dętki, też lekkie bo te cholerne koła trochę ważą. Bubli nie kupujemy - Schwalbe SV20 extra light, będą idealne. Skoro już wszystko idzie jedną paczką bierzemy na zapas oponę i dętki.
Po trzech dniach w moim biurze zaczyna się robić dość ciasno, wszystko przyszło
A my jesteśmy już lżejsi o 470 ojro
Możemy przystąpić do składania, ogarniamy narzędzia i jedziemy. Przydałby się piękny stojak rowerowy ale jak użyjemy go raz w roku to będzie sukces, więc podwieszamy ramę na haku biurowej lampy albo kombinujemy na dywanie, w końcu Pani Kasia przyjdzie i posprząta
Bardzo dobrym rozwiązaniem są też warsztaty publiczne, w każdym większym mieście jest taki przybytek, u nas nazywa się Warstadt i niestety jest bardzo rzadko czynny a już na pewno nie w nocy, gdy się uparłem i kończyłem składać. Możemy też olać całkowicie składanie roweru i po skompletowaniu całego sprzętu udać się do serwisu rowerowego, gdzie polegniemy na kolejne dwieście złotych ale rączek sobie nie ubrudzimy. Tylko uwaga na autoryzowane superhiper zayebiste serwisy z logami najlepszych włoskich marek, oni wyciągną rękę po około 600 zł
Zaczynamy od montażu wideł sprawdzamy główkę ramy i usuwamy nadmiar żywicy aby łożyska sterowe weszły dość ciasno, zakładamy dolne łożysko sterów zintegrowanych na widły i wkładamy do główki.
Wróć, nie nabiłem dolnej bieżni W przypadku aluminiowych wideł bierzemy rurę i walimy dużym młotkiem a co z karbonem? Nie kozaczymy Nabijamy na dość miękkim podłożu lub bierzemy 10zł w kieszeń i jedziemy do fachowca, jak sperwoli, będzie na niego. Na górę zakładamy po kolei – łożysko górne, pierścień centrujący, podkładkę i kapę łożyska.
Dalej dystanse i mostek, zaznaczamy na rurze sterowej miejsce końca mostka i ucinamy nadmiar rury. Ponieważ karbon się strasznie strzępi owijamy taśmą izolacyjną zakładamy metalową opaskę zaciskową i tniemy jakieś pół centymetra wyżej niż odmierzyliśmy. Mostek powinien być zamocowany na około 2,5 cm poniżej wysokości siodełka ale nie zawsze musi być nam wygodnie. Kolarze mają tendencję do zaniżania tej wysokości aby zwiększyć aerodynamikę a ja nie zamierzam się męczyć więc zostawiam sobie zapas aby po przejechaniu kilkudziesięciu km ustawić wygodną pozycję, niestety potem już nie dokleję jeśli utnę zbyt krótko. Tak to wygląda po:
Montujemy kierownicę i ustawiamy tak aby dolne chwyty były równolegle do podłogi (znaczy muszę założyć koła).
Przygotowujemy klamkomanetki
I ustawiamy je tak, aby były mniej więcej w poziomie.
Nie mam poziomicy, więc wykorzystuję klamkę od biurowej szafy
Aby klamki były równo kładziemy na nich rurkę lub kij od szczotki, jeśli jest równolegle do kierownicy jest ok.
Zamówiliśmy ramę z wciśniętym suportem, wiec ta część wymagająca niestandardowego narzędzia nas omija
A tak wygląda suport typu pressfit
Zakładamy na razie byle jak tylną przerzutkę SMA-RU-JE-MY gwint.
Możemy już montować korbę. SMA-RU-JE-MY gęstym smarem i powinno wejść gładko
Zakładamy korbę z drugiej strony i dokręcamy pamiętając o b.ważnej rzeczy, wkręcamy śruby naprzemienne pół obrotu jedna, odwracamy korbę i pół obrotu druga.
Tę dziwną czarną śrubę przykręcamy czymsięda byle jej nie zniszczyć, reszta później.
W tak zwanym międzyczasie założyłem opony, trudno jak jasna cholera, oprócz dwóch łyżek musiałem pomagać sobie kolanem, pamiętajcie że dętkę zakładamy na obręcz pod oponę już częściowo napompowaną, aby nie przyszczypnąć jej przy zakładaniu opony i potem dopiero pompujemy ją na maxa (6.0-8.0 bar). Zakładając kasetę na pewno zauważycie, że nie da się jej założyć inaczej niż w poprawnej pozycji (mały rowek)
Po założeniu reszty koronek dokręcamy kasetę przy pomocy klucza wielowpustowego, który posiadam i bacika, którego nie posiadam. Nic nie szkodzi, reszta później.
Zostało tylko założyć przednią przerzutkę na hak, by założyć łańcuch.
Przewlekamy łańcuch i dopasowujemy jego długość, powinien być na najmniejszej zębatce z przodu i najmniejszej z tyłu, naciągamy na tyle mocno aby wózek tylko oderwał się od kasety i rozkuwamy go aby założyć spinkę (brak zdjęć – usyfione łapy). Spinka to ważny element, dzięki niej czyszczenie łańcucha to tylko jego zdjęcie, wrzucenie do butelki od mleka lub nestea (cokolwiek co ma duży gwint) z benzyną i 2 minuty shake’owania.
Teraz najgorsza robota, przewlekanie linek i pancerzy. Zdejmujemy zaślepki i zaczynając od manetek, przez kierownicę i ramę prowadzimy te sztywne jak prącie pancerze.
Już chciałem powiedzieć, że przez ramę jest łatwiej, bo prowadzimy samą linkę ale to nie prawda. Kurfy wiją się jak węże a te Chińskie ramy nie mają rynienek
Wyciągamy ślizg, by było łatwiej.
Niestety z rurą poziomą już tak łatwo nie było
Musiałem pomagać sobie magnesem neodymowym i szydełkiem czy jak to się tam nazywa, takie zagięte na końcu do szydełkowania albo haftowania.
Zakładamy hamulce pamiętając o podkładce i SMA-RU-JE-MY gwint.
Powinienem użyć klucza dynamometrycznego ale jakoś mnie się zapodział. Takżetego – delikatnie by nie skruszyć karbonu.
Teraz możemy już przykręcić linki do hamulców, wcisnąć sztycę, zamontować siodełko i brać się za owijanie kierownicy. Teorie są dwie, ja hołduję tej, która mówi że zaczynamy od środka kierownicy i staramy się tak zaplatać, aby owijka skończyła się tam gdzie wciskamy korek. W ten sposób nie musimy używać taśmy i wygląda to estetycznie. Druga teoria mówi, że zaczynamy od korka i gdzie się owijka skończy tam się skończy, przykleimy taśmę izolacyjną i będzie git. Niestety w przypadku kierownicy zintegrowanej musiałem porzucić swe ideały i okleić taśmą. Tak czy tak najważniejszy jest oplot pod gumą manetek
Mistrzem nie jestem ale myślę, że pochwałka się należy.
Kiera gotowa!
Teraz już zostało nam wyregulować przerzutki, tu z pomocą przychodzi wujek Jutub
https://youtu.be/0unfHLlHAuA
Albo nie świrujemy cwaniaczka we włoskiej piance tylko idziemy do serwisu i majster robi to za nas, bo powyżej 7-miu przerzutek się już kuffa gubię Niby zasada ta sama ale ni uja to gówno ustawić!!! Majster przy okazji sprawdza czy koła prosto z fabryki nie są zdecentrowane, a z reguły są, dokręca nam kasetę, bo ma bacik i tę dziwną czarną śrubę, bo ma ten kluczyk
Tak wygląda 7,8 kilowy czarnuch, który od wczoraj wozi moją dupę
KONIEC
Zaczynamy!
Co nam będzie potrzebne:
- Piwo
- rama
- widełki
- stery
- dystanse
- kierownica
- mostek
- sztyca
- zacisk sztycy
- siodło
- korba
- kaseta
- przerzutki przednia i tylna
- łańcuch
- spinka do łańcucha
- suport
- koła wraz z piastami
- opony
- dętki
- koszyki na bidony
- hamulce
- klamkomanetki
- owijka
- smar gęsty
- pasta montażowa do aluminium i karbonu
- linki i pancerze
Moje pierwsze zestawienie było na maksa budżetowe ale niestety ani ładne ani lekkie. Budując lekką szosę nie wystarczy skupić się na najważniejszych elementach ale każda część musi być optymalnie jak najlżejsza.
Zaczynamy od piwa – wedle uznania. Natomiast ramę, kierownicę i długość mostka trzeba już dobrze dopasować. Generalnie wielkość ramy dobieramy wg wzrostu i tu posłuży nam tabela:
Niestety nie każdy jest proporcjonalny więc dla :sawpela mamy kalkulator:
https://mathmed.blox.pl/2011/02/Dobranie-rozmiaru-ramy-szosowej-kalkulator.html
To są przybliżone wartości dla humanów, umysły ścisłe powinny dokładnie się zmierzyć i dobrać ramę idealną
https://www.competitivecyclist.com/Store/catalog/fitCalculatorBike.jsp
Szerokość kierownicy jest zależna od szerokości człowieka w najszerszym człowieka miejscu i zakładamy, że to nie jest dupa.
Mostek jeśli nawet dobrze wyliczony jest do wymiany, gdy nasza pozycja na rowerze nie będzie poprawna. Na szczęście jeśli nawet się walniemy, zawsze można wymienić mostek lub przesunąć siodełko.
Teraz musimy znaleźć Majfrenda, który mam tę ramę sprzeda. Nie będę Was uczył jak kupować w Chinach ale polecam skupić się sprzedawcach, którzy w swoim asortymencie posiadają tylko karbonowe części do roweru. Aby sprawę sobie ułatwić i skrócić czas oczekiwania piszemy do Majfrenda, że z wielką przyjemnością zamówimy u niego: wybraną ramę, widełki, stery, dystanse, kierownicę, mostek, sztycę, zacisk sztycy, siodło, koszyki na bidony, owijkę i zamontowany już suport typu pressfit.
Prosimy o ofertę i koniecznie zdjęcia, tego co nam zaproponuje z poza wystawionych ofert (z reguły wystawione mają tylko główne elementy). Tu Majfrend z przyjemnością nas trochę oszwabi, bo jesteśmy dla niego burżujem ze zgniłego zachodu, więc jeśli koszt kierownicy, siodełka itp. w porównaniu do innych ofert wyda nam się zbyt duży twardo z nim negocjujemy. Koniecznie wpisujemy rozmiar, kolor, jaki osprzęt mam zamiar montować (siemano, campaniolo) i zaznaczamy, że to wszystko musi pasować. Opcjonalnie, skoro jest to producent, zaproponuje nam pomalowanie na wybrany kolor ale po co . Gdy już mamy szczęśliwego Majfrenda (co z przyjemnością okaże emotami) że udało mu się po sezonie sprzedać tyle gratów na raz, delikatnie wymuszamy Free shipping via EMS. Z całością Chińskiej części powinniśmy się zmieścić w około 520$. Po tygodniu otrzymujemy dość sporą przesyłkę, a właściwie kilka ze względu na ichniejszą i naszą służbę celną. Mniejsze paczki są prezentami a na dużej zapewne wartość będzie o jakieś 70% zaniżona. Celnicy dobrze wiedzą, że rowery importowane z Chin mają zaporowe cło – 48.5% ale my kupujemy tylko części i akcesoria, które są oclone następująco:
Nazwa produktu Stawka celna
Ramy 4.7%
Widelce przednie 4.7%
Obręcze kół i szprychy 4.7%
Hamulce 4.7%
Siodełka 4.7%
Bidony (pod „balony, butelki, kolby i artykuły podobne”) 6.5%
Lampy rowerowe („sprzęt oświetleniowy lub sygnalizacji wzrokowej stosowany w rowerach”) 2.7%
Kask rowerowy („nakrycie głowy zabezpieczające”) 2.7%
Komputer rowerowy 4.7%
Na szczęście nasi celnicy nie lubią, gdy im wychodzą ułamki więc odpuszczają sobie takie przesyłki, szczególnie gdy idzie to EMSem lub DHLem, a paczki do 40$ w ogóle olewają. Jednak pamiętajcie, że może Wam się zdarzyć niespodzianka, więc spójrzcie raz jeszcze w tabelkę wyżej i załóżcie taki koszt dodatkowy.
Po około tygodniu mamy już sporą część naszego roweru.
Małe Chińskie rączki dostarczyły mi 20 minut zabawy w rozpakowywanie.
Zostało nam jeszcze sporo sprzętu do skompletowania, więc tym razem uśmiechamy się do naszych zachodnich sąsiadów W Niemieckich sklepach znajdziemy dużo większy asortyment, tańszą i szybszą przesyłkę i wiele promocji. To co nas interesuje to cała grupa szosowa, oczywiście jeśli nam nie zależy na komplecie, wyglądzie i pięknych logach możemy skompletować osprzęt od różnych producentów ale na pierwszy raz nie polecam. Jeśli prowadzimy własną działalność gospodarczą czy też nasz Tata, Mama, Antkabratakoniasyn i mamy NIP EU w myśl ustawy dokonujemy zakupu wewnątrzwspólnotowego opodatkowanego zerową stawką podatku VAT, a same części wrzucamy w koszty firmy, bo mamy zamiar dojeżdżać wypasioną szosą do klientów
Tu się zaczynają schody, bo musimy wybrać wszystko po kolei. Pierwszą podstawową rzeczą jest wybranie grupy szosowej, jaką zamierzamy kupić, czyli ile mniej więcej wydać. Różnice są dość spore, bo najtańszą kompletną grupę, czyli Claris dostaniemy poniżej 1000 zł ale za najnowszą Dura Ace możemy zabulić aż 5,5 tys zł. Celowo odpuściłem Turneye, bo to raczej sprzęt do dyskontowych składaków. Jeśli ma być wypas ale w przyzwoitej cenie proponuję Tiagrę, która do niedawna była raczej średniopółkowa ale ostatni model 4700 wizualnie, technologicznie i wagowo niewiele różni się od wyższych od niej grup takich 105 czy Ultegra. Jest gorsza ale stosunek jakości do ceny wypada naprawdę pozytywnie.
Kolejną rzeczą jest ustalenie po jakim terenie będziemy się poruszać? Przy terenie nizinnym o niezbyt dużych różnicach wysokości wystarczy nam dwurzędowa korba i kaseta o małym zakresie, w górach natomiast zastanowiłbym się już nad trzyrzędowymi korbami, które są już produkowane od jakiegoś czasu w grupach szosowych i dużo większym zakresem kasety. Zakładam, że kóz gonić nie będziecie i doradzam raczej kasety o niewielkiej różnicy zębów między koronkami. Biegi będą się zmieniać płynniej i nie będziemy tracić mocy na skoki pomiędzy biegami.
Długość ma znaczenie
Czy grubość… nie pamiętam ale korbę dostaniemy w rozmiarach od 165mm do 175mm, na szczęście zmierzyliśmy już wszystkie swoje członki i wiemy, że od ziemi do dupy mamy ileśtam centymetrów i tak też dobieramy korbę:
W przypadku szosy jest to dość ważne, ponieważ w małej ramie 51-54 wstawienie dłuższej korby może się skończyć ocieraniem butem o przednie koło, co na zakręcie może się skończyć glebą. W trekkingach i góralach dłuższa korba da nam większy monencik (momencik = siłka razy ramiączko) i mniej siłki będziemy musieli zużyć.
Ile zębów?
Na największej zębatce mamy do wyboru od 50 do 53 zębów. Jeśli nie jesteśmy Zenonem Jaskółą i mamy szacunek do swoich kolan skupmy się raczej na korbach kompaktowych czyli 50 na dużej koronce i 34 na małej. Kasetę dobieramy w zależności od przewidywanych wysokości wzniesień w okolicy i tak mamy od typowo płasko-szosowych zakresów 11-25 do właściwie uniwersalnych górskich 11-34 ale w tej mamy już dość duży skok między koronkami więc może coś pomiędzy? Np12-28.
Przerzutki.
Tu będziemy liczyć jaką przerzutkę musimy zastosować do wybranych przez nas przełożeń. Mamy do wyboru trzy długości wózków: SS- najkrótszy, GS – średni i SGS – długi.
Pojemność przerzutki = różnica ilości zębów pomiędzy najmniejszą i największą zębatką mechanizmu korbowego + różnica ilości zębów pomiędzy najmniejszą i największą zębatką kasety. Po wyliczeniu stosujemy odpowiednio:
- powyżej 41 -długi - SGS
- od 35 do 41 - średni - GS
- do 35 - krótki - SS
Dodatkowo na stronie producenta po modelu znajdziemy do jakiej najmniejszej i największej koronki możemy zastosować naszą przerzutkę. Przednia przerzutka musi tylko pasować do korby i ilości zębatek, a jej sposób montowania musi być zgony z ramą jaką mamy.
W wybranej grupie dostaniemy także odpowiedni łańcuch, hamulce, klamkomanetki, linki i pancerze, niestety prawie wszystkie, linki hamulcowe (szosowe – inny młoteczek na końcu) musimy sobie dokupić. Przy okazji nie zapomnijcie o smarze i paście montażowej.
Koła
Generalnie w szosach stosuje się koła o rozmiarze 28 cali ale obręcze mają różną szerokość wewnętrzną od której zależy rozmiar (szerokość) opon jakie możemy zastosować. Wybieramy piękne obręcze wycinane w CNC, piasty i szprychy, sprawdzając aby tylna piasta była zgodna z wybraną przez nas ilością przerzutek i już z naszym budżetem zaczyna się robić krucho Lepszym pomysłem jest zakup gotowych zaplecionych kół, np. bardzo często stosowane siemano r501. Dodatkowo otrzymamy prawie 4 m2 folii bąbelkowej gratis
Wahnsinn!!! jak mawiają faszyści.
Opony
Im cieńsze zastosujemy opony, tym opory będą mniejsze ale na nasze piękne DDRy i dziurawe drogi nie polecam cieńszych niż 23C (700-23c). A że to standard dostaniemy je w przyzwoitej cenie.
Lubicie tabelki?
O wadze zapomniałem… skoro ma być niska szukamy opony zwijanej, bo niższa waga, niższa bezwładność koła, szybsze nabieranie prędkości… Na szczęście dużej różnicy cenowej nie ma, a różnica ciężkości sięga ponad 35%. Kuffa, jeszcze dętki, też lekkie bo te cholerne koła trochę ważą. Bubli nie kupujemy - Schwalbe SV20 extra light, będą idealne. Skoro już wszystko idzie jedną paczką bierzemy na zapas oponę i dętki.
Po trzech dniach w moim biurze zaczyna się robić dość ciasno, wszystko przyszło
A my jesteśmy już lżejsi o 470 ojro
Możemy przystąpić do składania, ogarniamy narzędzia i jedziemy. Przydałby się piękny stojak rowerowy ale jak użyjemy go raz w roku to będzie sukces, więc podwieszamy ramę na haku biurowej lampy albo kombinujemy na dywanie, w końcu Pani Kasia przyjdzie i posprząta
Bardzo dobrym rozwiązaniem są też warsztaty publiczne, w każdym większym mieście jest taki przybytek, u nas nazywa się Warstadt i niestety jest bardzo rzadko czynny a już na pewno nie w nocy, gdy się uparłem i kończyłem składać. Możemy też olać całkowicie składanie roweru i po skompletowaniu całego sprzętu udać się do serwisu rowerowego, gdzie polegniemy na kolejne dwieście złotych ale rączek sobie nie ubrudzimy. Tylko uwaga na autoryzowane superhiper zayebiste serwisy z logami najlepszych włoskich marek, oni wyciągną rękę po około 600 zł
Zaczynamy od montażu wideł sprawdzamy główkę ramy i usuwamy nadmiar żywicy aby łożyska sterowe weszły dość ciasno, zakładamy dolne łożysko sterów zintegrowanych na widły i wkładamy do główki.
Wróć, nie nabiłem dolnej bieżni W przypadku aluminiowych wideł bierzemy rurę i walimy dużym młotkiem a co z karbonem? Nie kozaczymy Nabijamy na dość miękkim podłożu lub bierzemy 10zł w kieszeń i jedziemy do fachowca, jak sperwoli, będzie na niego. Na górę zakładamy po kolei – łożysko górne, pierścień centrujący, podkładkę i kapę łożyska.
Dalej dystanse i mostek, zaznaczamy na rurze sterowej miejsce końca mostka i ucinamy nadmiar rury. Ponieważ karbon się strasznie strzępi owijamy taśmą izolacyjną zakładamy metalową opaskę zaciskową i tniemy jakieś pół centymetra wyżej niż odmierzyliśmy. Mostek powinien być zamocowany na około 2,5 cm poniżej wysokości siodełka ale nie zawsze musi być nam wygodnie. Kolarze mają tendencję do zaniżania tej wysokości aby zwiększyć aerodynamikę a ja nie zamierzam się męczyć więc zostawiam sobie zapas aby po przejechaniu kilkudziesięciu km ustawić wygodną pozycję, niestety potem już nie dokleję jeśli utnę zbyt krótko. Tak to wygląda po:
Montujemy kierownicę i ustawiamy tak aby dolne chwyty były równolegle do podłogi (znaczy muszę założyć koła).
Przygotowujemy klamkomanetki
I ustawiamy je tak, aby były mniej więcej w poziomie.
Nie mam poziomicy, więc wykorzystuję klamkę od biurowej szafy
Aby klamki były równo kładziemy na nich rurkę lub kij od szczotki, jeśli jest równolegle do kierownicy jest ok.
Zamówiliśmy ramę z wciśniętym suportem, wiec ta część wymagająca niestandardowego narzędzia nas omija
A tak wygląda suport typu pressfit
Zakładamy na razie byle jak tylną przerzutkę SMA-RU-JE-MY gwint.
Możemy już montować korbę. SMA-RU-JE-MY gęstym smarem i powinno wejść gładko
Zakładamy korbę z drugiej strony i dokręcamy pamiętając o b.ważnej rzeczy, wkręcamy śruby naprzemienne pół obrotu jedna, odwracamy korbę i pół obrotu druga.
Tę dziwną czarną śrubę przykręcamy czymsięda byle jej nie zniszczyć, reszta później.
W tak zwanym międzyczasie założyłem opony, trudno jak jasna cholera, oprócz dwóch łyżek musiałem pomagać sobie kolanem, pamiętajcie że dętkę zakładamy na obręcz pod oponę już częściowo napompowaną, aby nie przyszczypnąć jej przy zakładaniu opony i potem dopiero pompujemy ją na maxa (6.0-8.0 bar). Zakładając kasetę na pewno zauważycie, że nie da się jej założyć inaczej niż w poprawnej pozycji (mały rowek)
Po założeniu reszty koronek dokręcamy kasetę przy pomocy klucza wielowpustowego, który posiadam i bacika, którego nie posiadam. Nic nie szkodzi, reszta później.
Zostało tylko założyć przednią przerzutkę na hak, by założyć łańcuch.
Przewlekamy łańcuch i dopasowujemy jego długość, powinien być na najmniejszej zębatce z przodu i najmniejszej z tyłu, naciągamy na tyle mocno aby wózek tylko oderwał się od kasety i rozkuwamy go aby założyć spinkę (brak zdjęć – usyfione łapy). Spinka to ważny element, dzięki niej czyszczenie łańcucha to tylko jego zdjęcie, wrzucenie do butelki od mleka lub nestea (cokolwiek co ma duży gwint) z benzyną i 2 minuty shake’owania.
Teraz najgorsza robota, przewlekanie linek i pancerzy. Zdejmujemy zaślepki i zaczynając od manetek, przez kierownicę i ramę prowadzimy te sztywne jak prącie pancerze.
Już chciałem powiedzieć, że przez ramę jest łatwiej, bo prowadzimy samą linkę ale to nie prawda. Kurfy wiją się jak węże a te Chińskie ramy nie mają rynienek
Wyciągamy ślizg, by było łatwiej.
Niestety z rurą poziomą już tak łatwo nie było
Musiałem pomagać sobie magnesem neodymowym i szydełkiem czy jak to się tam nazywa, takie zagięte na końcu do szydełkowania albo haftowania.
Zakładamy hamulce pamiętając o podkładce i SMA-RU-JE-MY gwint.
Powinienem użyć klucza dynamometrycznego ale jakoś mnie się zapodział. Takżetego – delikatnie by nie skruszyć karbonu.
Teraz możemy już przykręcić linki do hamulców, wcisnąć sztycę, zamontować siodełko i brać się za owijanie kierownicy. Teorie są dwie, ja hołduję tej, która mówi że zaczynamy od środka kierownicy i staramy się tak zaplatać, aby owijka skończyła się tam gdzie wciskamy korek. W ten sposób nie musimy używać taśmy i wygląda to estetycznie. Druga teoria mówi, że zaczynamy od korka i gdzie się owijka skończy tam się skończy, przykleimy taśmę izolacyjną i będzie git. Niestety w przypadku kierownicy zintegrowanej musiałem porzucić swe ideały i okleić taśmą. Tak czy tak najważniejszy jest oplot pod gumą manetek
Mistrzem nie jestem ale myślę, że pochwałka się należy.
Kiera gotowa!
Teraz już zostało nam wyregulować przerzutki, tu z pomocą przychodzi wujek Jutub
https://youtu.be/0unfHLlHAuA
Albo nie świrujemy cwaniaczka we włoskiej piance tylko idziemy do serwisu i majster robi to za nas, bo powyżej 7-miu przerzutek się już kuffa gubię Niby zasada ta sama ale ni uja to gówno ustawić!!! Majster przy okazji sprawdza czy koła prosto z fabryki nie są zdecentrowane, a z reguły są, dokręca nam kasetę, bo ma bacik i tę dziwną czarną śrubę, bo ma ten kluczyk
Tak wygląda 7,8 kilowy czarnuch, który od wczoraj wozi moją dupę
KONIEC
--