Po pierwsze, to nie jest komisja, ale podkomisja, co jest dosyć istotne.
Po drugie, Macierewicz doskonale wie co robi. To dlatego, że on zdaje sobie sprawę z tego, że jego świry nie mają uprawnien i kompetencji do badania jakiejkolwiek katastrofy czy wypadku, stąd też pomysł z budowaniem słomianego misia w formie repliki Tu-154M.
Chodzi o to, aby można było pokazać ciemnemu ludowi, że coś się robi, że "bada się" katastrofę, a nie tylko bierze piniondze (Rońda, stówka na dzień netto).
Będzie się ten wrak budowało przez trzy lata z groszem, następnie będą wybory i będzie argument, że "ukończyliśmy replikę i właśnie mamy zamiar badać, ale potrzebujemy do tego kolejnej kadencji - głosujcie na PiS".
Macierewicz wie, że jego podkomisja nic nie zbada bo nie potrafi i nie ma do tego zarówno wiedzy jak i kompetencji, wie też, że do jakichkolwiek wniosków by nie doszła, to i tak będą one, jak to się mówi na Śląsku, "o dupa roszczaś" bo raz, że nie będą posiadały jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia a dwa ... jego świry nie kwalifikują się na ekspertów do komisji badania wypadków lotniczych (zgodnie z ustawą o prawie lotniczym, która jasno i wyraznie precyzuje kto takim ekspertem może być).