Cóż, po małej burzy, jaką wywołałem (proszę pamiętać - prowokator!) i wyczuciu nastrojów ( o, kurrfa), postanowiłem coś tu wlepić. Zastanawiałem się, co będzie najlepsze na początek. I chyba wiem, co.
To opowiadanko, które zdobyło główną nagrodę w jednym z konkursów literackich (tak, chwalę się), a które, być może, pozwoli wczuć się Wam w tematykę. A że będzie ona trudna, brudna, brutalna - cóż. Przymusu czytania nie ma. Hejt mile widziany.
***********************************************************************************************
Wiecie, czym jest więzienie? Wiecie, jak to jest być uwięzionym w czterech
ścianach, które czasami zdają się zaciskać się wokół was? Wiecie, jak
wygląda czterdziestowatowe słońce i szary horyzont widziany przez brudne szyby?
Kiedyś, dawno temu obiecałem komuś bardzo dla mnie ważnemu, że to napiszę.
Nie publicznie, ale dziś nie ma to żadnego znaczenia.
Chcecie się dowiedzieć?
"Jedna, biała karteczka.."
.....
Wystarczy, że poświęcisz jeden, jedyny dzień swojego życia. Tylko
jeden, masz ich w końcu jeszcze tak wiele, prawda?
W sumie to dość proste. Wystarczy zamknąć na klucz drzwi swojego
mieszkania, odłożyć do szuflady czy powiesić na gwoździu i po prostu o nim
zapomnieć.
OK..to zaczynamy.
Musisz wstać o 6 rano.
Podejdź do swojej domowej biblioteki i wybierz jedną książkę. Najlepiej
taką, której nigdy nie miałeś ochoty przeczytać.
Włącz radio i ustaw na jedną, dowolnie wybraną falę. Ale - pamiętaj - nie
wolno ci jej zmieniać.
Umyj się w zimnej wodzie, idź do kuchni zrobić sobie śniadanie. Masz do
wyboru salceson, serek topiony lub pasztetową. Możesz wybrać 100 gramów
jednego z nich. Pokrój czerstwy chleb, posmaruj go cienko najgorszą
margaryną, przygotuj kanapki.
W tzw. międzyczasie zagotuj wodę i zaparz sobie kawę zbożową "Turek" z
cukrem. Spróbuj teraz zjeść to, co sobie przygotowałeś. Posprzątaj po
śniadaniu, umyj kubek. Posprzątaj pokój, powycieraj kurze. Umyj zlew i
muszlę klozetową.
Teraz masz czas wolny do godz. 9. Och, oczywiście możesz przeznaczyć go na
czytanie książki, ale radziłbym ci jednak zostawić ją na później.
Nie wolno ci wyglądać przez okno. Najlepiej je zasłoń.
Ale możesz pospacerować po pokoju.
Krok, krok, krok, krok - okno.
Odwrót.
Krok, krok, krok, krok - drzwi.
Zobaczysz sam, jak to wciąga po pewnym czasie.
Drzwi. Okno. Drzwi. Okno. Lewa.
Możesz patrzyć na zegarek...ale to wcale nie przyśpieszy jego wskazówek.
Przeciwnie, wtedy czas biegnie wolniej.
Usiądź. Pomyśl o tym, co mógłbyś zrobić, gdybyś nie był zamknięty w domu.
Mógłbyś na przykład iść na ryby. Albo do kina. Albo na piwo.
Ale nie możesz. Jesteś zamknięty.
Patrzysz na zegarek. Dochodzi dziewiąta. Wyjdź do przedpokoju, załóż buty,
kurtkę Otwórz drzwi, wyjdź. Zamknij. Wyjdź na dwór.
Rozejrzyj się dookoła. Jeśli jest obok coś, co możesz okrążać, trawnik,
piaskownica - to dobrze. O to chodzi.
Zacznij chodzić wokół. Niech twój krok będzie miarowy, spokojny. Masz na
to przecież aż 60 minut. Całą godzinę.
Chodzisz cały czas dookoła. Staraj się nie rozglądać, najlepiej wbij wzrok
w ziemię. Chodź i myśl. O czymkolwiek, najlepiej o tym, co będziesz robił,
gdy skończysz spacerować.
Możesz liczyć kroki, przypadające na jedno okrążenie. Jeden, drugi,
trzeci, dziesiąty.
I od nowa - jeden, dwa, trzy.
Na jedno okrążenie trawnika wypada ci 60 kroków. Minuta marszu. 60 okrążeń
na godzinę. Ale robisz dopiero 30 okrążenie. Przed tobą jeszcze pół
godziny marszu.
Popatrz w niebo. Niebieskie, postrzępione obłokami. Właśnie przeleciało
stadko szarych, rozświergotanych wróbli. Usiadły obok ciebie. Myślisz że
chyba dobrze być wróblem. Może latać gdzie chce i jak chce. I chyba jest
szczęśliwy, bo skacze jakoś tak...radośnie.
Robisz pięćdziesiąte okrążenie. Właściwie jeśli chcesz, możesz zmienić
kierunek na przeciwny. Tylko...po co?
Jeden, dwa, trzy..
Jeszcze trzy okrążenia. Dwa. Jedno.
Przystajesz i po raz ostatni dziś patrzysz w niebo.
Wracasz do domu. Otwierasz drzwi. Wchodzisz. Zamykasz na klucz.
Zdejmij buty i kurtkę.Idź do pokoju. Masz czas wolny do godziny 13.
Wsłuchaj się w muzykę płynącą z radia.
Dziwne, ale nigdy nie miałeś
czasu, żeby posłuchać wiadomości. A tyle się przecież dzieje na świecie.
Walki w Sarajewie. Podwyżki cen ropy na światowych giełdach. Obrady sejmu.
Słuchasz. Myślisz.
Możesz zamknąć oczy i marzyć. Jeśli..potrafisz.
Patrzysz na zegar. Wpół do jedenastej. Wstań. Pospaceruj. Wiesz - drzwi -
okno. Zegarek. Jedenasta.
Usiądź, spróbuj zanucić melodię płynącą z radia. Leci blok informacyjny.
Dowiadujesz się gdzie i po co był premier Pawlak.
Jaką gafę językową popełnił ostatnio Prezydent.
Dlaczego górnicy z jakiejś tam kopalni od
tygodnia siedzą pod ziemią.
Koniec wiadomości.
Zapowiadają że teraz wystąpi Xawier Jakiśtam, z
koncertem fortepianowym Bacha.
Opus..suita..nokturn, coś tam.
Próbujesz słuchać, ale jest to chyba ponad twoją wrażliwość. Wyłączasz radio.
Bierzesz do ręki talię kart, od wieków leżącą w jakiejś
szufladzie.
Układasz pasjansa. As, dziewiątka, walet, król. Nie, nie tak.
As, król, dziewiątka, dama. Nie wychodzi.
Myślisz, że ostatnio nic ci nie wychodzi...
Odkładasz karty.
Idź do kuchni, znajdź coś z wczoraj, odgrzej, zjedz. Spróbuj się zdrzemnąć.
Szesnasta trzydzieści. Usiądź, weź do ręki książkę. Czytasz..
Przenosisz się z bohaterem na bezludną wyspę, łowisz ryby, hodujesz kozy.
Budujesz dom, a nad tobą błękitne niebo. Palmy.. Pod nogami złocisty, gorący
piach.
Jesteś szczęśliwy. Czytasz.
Ostatnia strona. Rozglądasz się.
Pokój.
Patrzysz na zegar. Dwudziesta.
Wstajesz, spacerujesz. Krok - pół metra. Czyli 1000 kroków to tyle, ile
miałeś do przyjaciela z sąsiedniego bloku.
3000. To tyle ile dzieli cię od parku, ze stawem, po którym pływają
łabędzie. Jesteś w parku. Uśmiechasz się smutno.
Okno...
Wychodzisz do łazienki. Rozbierasz się. Myjesz się, szybko, bo woda jest
lodowata. Ale..nic to. Myjesz dokładnie twarz, ręce, nogi. Myjesz zęby,
szorując dokładnie każdy zakątek jamy ustnej. Płuczesz.
Zawsze podobało ci się płukanie zębów - to ptasie przechylanie głowy przy nabieraniu wody do ust i długie gulgotanie.
Grrrrbulrrbull!
Wycierasz się, wieszasz ręcznik. Załatwiasz potrzeby fizjologiczne.
Wychodzisz z łazienki, gasisz światło. Patrzysz na zegar. Dochodzi
dwudziesta pierwsza.
Podchodzisz do ściennego kalendarza i z ulgą zrywasz kartkę.
Jedną, małą, biała karteczkę. 24 godziny twojego trwania. Twojego życia.
Twój eksperyment dobiegł końca.
.
.
.
Mój, to jeszcze dwa tysiące kartek..
----------------------------
Areszt Śledczy w Warszawie, Rakowiecka 37, pawilon 2/2 cela nr 17
To opowiadanko, które zdobyło główną nagrodę w jednym z konkursów literackich (tak, chwalę się), a które, być może, pozwoli wczuć się Wam w tematykę. A że będzie ona trudna, brudna, brutalna - cóż. Przymusu czytania nie ma. Hejt mile widziany.
***********************************************************************************************
Wiecie, czym jest więzienie? Wiecie, jak to jest być uwięzionym w czterech
ścianach, które czasami zdają się zaciskać się wokół was? Wiecie, jak
wygląda czterdziestowatowe słońce i szary horyzont widziany przez brudne szyby?
Kiedyś, dawno temu obiecałem komuś bardzo dla mnie ważnemu, że to napiszę.
Nie publicznie, ale dziś nie ma to żadnego znaczenia.
Chcecie się dowiedzieć?
"Jedna, biała karteczka.."
.....
Wystarczy, że poświęcisz jeden, jedyny dzień swojego życia. Tylko
jeden, masz ich w końcu jeszcze tak wiele, prawda?
W sumie to dość proste. Wystarczy zamknąć na klucz drzwi swojego
mieszkania, odłożyć do szuflady czy powiesić na gwoździu i po prostu o nim
zapomnieć.
OK..to zaczynamy.
Musisz wstać o 6 rano.
Podejdź do swojej domowej biblioteki i wybierz jedną książkę. Najlepiej
taką, której nigdy nie miałeś ochoty przeczytać.
Włącz radio i ustaw na jedną, dowolnie wybraną falę. Ale - pamiętaj - nie
wolno ci jej zmieniać.
Umyj się w zimnej wodzie, idź do kuchni zrobić sobie śniadanie. Masz do
wyboru salceson, serek topiony lub pasztetową. Możesz wybrać 100 gramów
jednego z nich. Pokrój czerstwy chleb, posmaruj go cienko najgorszą
margaryną, przygotuj kanapki.
W tzw. międzyczasie zagotuj wodę i zaparz sobie kawę zbożową "Turek" z
cukrem. Spróbuj teraz zjeść to, co sobie przygotowałeś. Posprzątaj po
śniadaniu, umyj kubek. Posprzątaj pokój, powycieraj kurze. Umyj zlew i
muszlę klozetową.
Teraz masz czas wolny do godz. 9. Och, oczywiście możesz przeznaczyć go na
czytanie książki, ale radziłbym ci jednak zostawić ją na później.
Nie wolno ci wyglądać przez okno. Najlepiej je zasłoń.
Ale możesz pospacerować po pokoju.
Krok, krok, krok, krok - okno.
Odwrót.
Krok, krok, krok, krok - drzwi.
Zobaczysz sam, jak to wciąga po pewnym czasie.
Drzwi. Okno. Drzwi. Okno. Lewa.
Możesz patrzyć na zegarek...ale to wcale nie przyśpieszy jego wskazówek.
Przeciwnie, wtedy czas biegnie wolniej.
Usiądź. Pomyśl o tym, co mógłbyś zrobić, gdybyś nie był zamknięty w domu.
Mógłbyś na przykład iść na ryby. Albo do kina. Albo na piwo.
Ale nie możesz. Jesteś zamknięty.
Patrzysz na zegarek. Dochodzi dziewiąta. Wyjdź do przedpokoju, załóż buty,
kurtkę Otwórz drzwi, wyjdź. Zamknij. Wyjdź na dwór.
Rozejrzyj się dookoła. Jeśli jest obok coś, co możesz okrążać, trawnik,
piaskownica - to dobrze. O to chodzi.
Zacznij chodzić wokół. Niech twój krok będzie miarowy, spokojny. Masz na
to przecież aż 60 minut. Całą godzinę.
Chodzisz cały czas dookoła. Staraj się nie rozglądać, najlepiej wbij wzrok
w ziemię. Chodź i myśl. O czymkolwiek, najlepiej o tym, co będziesz robił,
gdy skończysz spacerować.
Możesz liczyć kroki, przypadające na jedno okrążenie. Jeden, drugi,
trzeci, dziesiąty.
I od nowa - jeden, dwa, trzy.
Na jedno okrążenie trawnika wypada ci 60 kroków. Minuta marszu. 60 okrążeń
na godzinę. Ale robisz dopiero 30 okrążenie. Przed tobą jeszcze pół
godziny marszu.
Popatrz w niebo. Niebieskie, postrzępione obłokami. Właśnie przeleciało
stadko szarych, rozświergotanych wróbli. Usiadły obok ciebie. Myślisz że
chyba dobrze być wróblem. Może latać gdzie chce i jak chce. I chyba jest
szczęśliwy, bo skacze jakoś tak...radośnie.
Robisz pięćdziesiąte okrążenie. Właściwie jeśli chcesz, możesz zmienić
kierunek na przeciwny. Tylko...po co?
Jeden, dwa, trzy..
Jeszcze trzy okrążenia. Dwa. Jedno.
Przystajesz i po raz ostatni dziś patrzysz w niebo.
Wracasz do domu. Otwierasz drzwi. Wchodzisz. Zamykasz na klucz.
Zdejmij buty i kurtkę.Idź do pokoju. Masz czas wolny do godziny 13.
Wsłuchaj się w muzykę płynącą z radia.
Dziwne, ale nigdy nie miałeś
czasu, żeby posłuchać wiadomości. A tyle się przecież dzieje na świecie.
Walki w Sarajewie. Podwyżki cen ropy na światowych giełdach. Obrady sejmu.
Słuchasz. Myślisz.
Możesz zamknąć oczy i marzyć. Jeśli..potrafisz.
Patrzysz na zegar. Wpół do jedenastej. Wstań. Pospaceruj. Wiesz - drzwi -
okno. Zegarek. Jedenasta.
Usiądź, spróbuj zanucić melodię płynącą z radia. Leci blok informacyjny.
Dowiadujesz się gdzie i po co był premier Pawlak.
Jaką gafę językową popełnił ostatnio Prezydent.
Dlaczego górnicy z jakiejś tam kopalni od
tygodnia siedzą pod ziemią.
Koniec wiadomości.
Zapowiadają że teraz wystąpi Xawier Jakiśtam, z
koncertem fortepianowym Bacha.
Opus..suita..nokturn, coś tam.
Próbujesz słuchać, ale jest to chyba ponad twoją wrażliwość. Wyłączasz radio.
Bierzesz do ręki talię kart, od wieków leżącą w jakiejś
szufladzie.
Układasz pasjansa. As, dziewiątka, walet, król. Nie, nie tak.
As, król, dziewiątka, dama. Nie wychodzi.
Myślisz, że ostatnio nic ci nie wychodzi...
Odkładasz karty.
Idź do kuchni, znajdź coś z wczoraj, odgrzej, zjedz. Spróbuj się zdrzemnąć.
Szesnasta trzydzieści. Usiądź, weź do ręki książkę. Czytasz..
Przenosisz się z bohaterem na bezludną wyspę, łowisz ryby, hodujesz kozy.
Budujesz dom, a nad tobą błękitne niebo. Palmy.. Pod nogami złocisty, gorący
piach.
Jesteś szczęśliwy. Czytasz.
Ostatnia strona. Rozglądasz się.
Pokój.
Patrzysz na zegar. Dwudziesta.
Wstajesz, spacerujesz. Krok - pół metra. Czyli 1000 kroków to tyle, ile
miałeś do przyjaciela z sąsiedniego bloku.
3000. To tyle ile dzieli cię od parku, ze stawem, po którym pływają
łabędzie. Jesteś w parku. Uśmiechasz się smutno.
Okno...
Wychodzisz do łazienki. Rozbierasz się. Myjesz się, szybko, bo woda jest
lodowata. Ale..nic to. Myjesz dokładnie twarz, ręce, nogi. Myjesz zęby,
szorując dokładnie każdy zakątek jamy ustnej. Płuczesz.
Zawsze podobało ci się płukanie zębów - to ptasie przechylanie głowy przy nabieraniu wody do ust i długie gulgotanie.
Grrrrbulrrbull!
Wycierasz się, wieszasz ręcznik. Załatwiasz potrzeby fizjologiczne.
Wychodzisz z łazienki, gasisz światło. Patrzysz na zegar. Dochodzi
dwudziesta pierwsza.
Podchodzisz do ściennego kalendarza i z ulgą zrywasz kartkę.
Jedną, małą, biała karteczkę. 24 godziny twojego trwania. Twojego życia.
Twój eksperyment dobiegł końca.
.
.
.
Mój, to jeszcze dwa tysiące kartek..
----------------------------
Areszt Śledczy w Warszawie, Rakowiecka 37, pawilon 2/2 cela nr 17
--
I osobno i na kupę, z włosem, albo i pod włos, całujta mnie wszyscy w doopę, lub ewentualnie - w nos.