Moja mama ma komórkę. Telefon w sensie.
Dałem jej swój stary aparat, początkowo tak na wypadek, jakby coś się działo i musiała wezwać pomoc alboco. W sumie nieważne.
W każdym razie, dzwonię do niej, bo chciałem o coś zapytać i słyszę:
- Nie mogę teraz rozmawiać. Jestem w autobusie.
I się rozłączyła.
Nie ma "że boli".
Dałem jej swój stary aparat, początkowo tak na wypadek, jakby coś się działo i musiała wezwać pomoc alboco. W sumie nieważne.
W każdym razie, dzwonię do niej, bo chciałem o coś zapytać i słyszę:
- Nie mogę teraz rozmawiać. Jestem w autobusie.
I się rozłączyła.
Nie ma "że boli".
--
Zakon Małych Kwiatuszków Bezustannej Irytacji