Dzisiaj rano. Blady świt zabarwił błękit nieba - czyli stoję na przystanku i czekam na autobus do roboty. Przychodzi koleś, wyciąga chusteczkę higieniczną i sobie wyciera okulary. Nic specjalnego niby. Wytarł i pyta mnie czy mogę mu dać swoje okulary na chwilę. Trochę zbaraniałem, ale dałem mu. A ten wziął te okulary i wytarł mi szkła, chociaż nie były brudne. Oddał mi je i mówi: szkoda wyrzucać prawie nową chusteczkę, tylko swoje okulary przetarłem.
Ta dam Zdurniałem całkiem. Jutro jadę z innego przystanku - tak na wszelki wypadek...
Ta dam Zdurniałem całkiem. Jutro jadę z innego przystanku - tak na wszelki wypadek...