Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Od nerwicy do SM

13 864  
114   10  
No tak, kiedyś napisałem tu dwa artykuły o nerwicy lękowej. I z deszczu pod rynnę, można powiedzieć.

W 2019 roku nerwica sobie poszła. Tak nagle, z dnia na dzień. Pamiętam ten dzień, 22 sierpnia 2019, jak nie miałem poczucia, że umieram. Ale ale, panie generale. Nie ma tak kolorowo.

Miesiąc od ostatniego ataku pojawiły się kłucia w głowie i zawroty głowy. Oczywiście stwierdziłem, że to na tle lękowym. Bo przecież wcześniej tak było przez 3 lata, to i teraz musi tak być. Szybka wizyta u neurologa (nic dziwnego, że nie ma do niego kolejek), badanie EEG, padaczki nie mam. Jest pan zdrowy. Wybrać tabletki i będzie dobrze. Dostałem sterydy w tabletkach, brałem sumiennie. Po miesiącu zero zmian. W grudniu miałem wrażenie tak ogromnego zamulenia, że nie ogarniałem, co się dzieje dookoła. W miarę kontaktowy byłem tak do godziny po przebudzeniu, potem zamuła totalna. Spróbujcie tak pracować jako nauczyciel języka angielskiego, czułem się fatalnie. Myliłem słówka, kiedy tłumaczyłem jakieś czasy, to wychodziło mi pomieszanie z poplątaniem. Poszedłem do lekarza rodzinnego, dostałem lek o nazwie Vicebrol (poprawia dopływ krwi do mózgu) i po pierwszej tabletce miałem wrażenie, jakby coś mi się w głowie odblokowało. Od razu poczułem się jak dawniej. Normalnie. Ale kłucia i zawroty były obecne dalej. No to ośka, do neurologa prywatnie. Przy zarobkach 1200 z groszami (tak, tyle wówczas zarabiałem) szarpnąłem się na wizytę za 150 zł, a potem na rezonans za 500 z przeświadczeniem, że lepiej wydać i mieć spokój niż nie wydać i potem tego ostro żałować.

Rezonans głowy z kontrastem, tydzień później odbiór wyników. Pojechałem wtedy z dwoma kolegami, przy okazji skubnąć kebaba. Kolega zaczął czytać wyniki.

Mnogie ogniska demielinizacyjne w obu półkulach mózgu.


(nie mogłem znaleźć oryginalnych wyników)

Do tego były jeszcze jakaś torbiel w głowie (prawdopodobnie od urodzenia) i polipy w zatokach. Z tym też już sobie poradziłem. Ale ogniska. Co teraz? Umieram? Co dalej?

Z wynikami do neurolog. Trzeba zrobić punkcję lędźwiową i zbadać w ten sposób płyn mózgowo-rdzeniowy. Okej, jedziemy z tematem.

Ale czy wspominałem, że to był luty 2020? Wiecie, co wtedy się działo?

Zostałem zapisany na oddział na czerwiec. Mają czas, przecież nie umieram. W kwietniu telefon, że mnie nie przyjmą na oddział. COVID. Ale wtedy w całej Polsce każdy oddział miał COVID. Obdzwoniłem około 90 szpitali, nigdzie nie można było się dostać na oddział na to badanie, bo COVID. Srowid, k&*^a, zbadajcie mi tylko ten płyn i do domu. Nie przyjmiemy i tyle.

Wtedy stwierdziłem, że OK, walić to. Popłakałem, pożaliłem się na świat i Boga, że czemu ja, i stwierdziłem, że skończy się rok szkolny i elo, wyjeżdżam za granicę zabalować się na śmierć. Ale nadszedł kolejny rok szkolny, to i dalej pracowałem, za coś żyć było trzeba.

W 2022 roku stwierdziłem, że jednak będę się dalej diagnozował. Ponowny rezonans głowy, zmiany dalej obecne, nowe skierowanie do szpitala, tym razem bez żadnych przygód zostałem przyjęty. Punkcja była długa i bolesna w moim przypadku:


(to te trzy małe kropki na dole – trzy wkłucia, za trzecim razem się udało)

Całość, zamiast 10 minut, trwała około pół godziny, bo podobno mam bardzo gęsty płyn i powoli wyciekał. Po punkcji trzeba leżeć na brzuchu, żeby płyn nie wyciekał przez ranę. Ja wstawałem tylko do łazienki. I tak sobie leżałem, z opatrunkiem na plecach.

(podobno przy wstawaniu i prostowaniu się może się pojawić nagły ból głowy, który nie reaguje na leki przeciwbólowe, przynajmniej tak mi powiedziano)

Po rezonansie wykonanym w szpitalu i już po punkcji dostawałem sterydy dożylnie w kosmicznych dawkach, 1 g na dobę przez 5 dni. Po wyjściu ze szpitala czułem się fatalnie. Bolały mnie wszystkie stawy, byłem wzdęty jak baba w ciąży.

Na wyniki punkcji czekałem miesiąc, gdyż wszystko było badane w Poznaniu.

A po co się bada taki płyn? W przypadku diagnostyki SM, w płynie sprawdza się obecność prążków oligoklonalnych. U mnie one były jak najbardziej obecne. Robi się też takie badanie po to, żeby stwierdzić jednoznacznie, czy jest to może borelioza, czy faktycznie stwardnienie rozsiane, gdyż obydwie choroby dają takie same objawy obrazowe, tj. ogniska demielinizacyjne w mózgu. Jak powiedziała moja Pani Neurolog (której do dzisiaj jestem wdzięczny, że pocisnęła dalej moją diagnostykę), w przypadku boreliozy ogniska są małe i rozsiane po całym mózgu. U mnie były one zbyt duże na tę chorobę.

Po miesiącu z wynikami poszedłem do innego lekarza, bo podobno najlepszy i najskuteczniejszy. To muszę przyznać, wiedza ogromna, ale pazerność też ;) W szpitalu byłem w lipcu, w sierpniu z wynikami i słyszę: Za wcześnie na program lekowy po podaniu sterydów. We wrześniu to samo, w październiku to samo.

Więc dziękuję bardzo, do widzenia, będę się leczył gdzie indziej.

Ale o tym może w drugiej części, jeśli użytkownicy będą ciekawi co i jak to wyglądało w moim przypadku.

Wspomniane na wstępie dwa artykuły o nerwicy. Pierwszy i drugi

3

Oglądany: 13864x | Komentarzy: 10 | Okejek: 114 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało