Czytajcie do końca, a dowiecie się, co grozi za podglądanie nagich dziewcząt...
Nie wszystkie potwory są takie złe, jak je malują – a najlepszym tego przykładem Betobeto-San, jedna z ciekawszych osobistości w japońskim folklorze. Wbrew wielu swoim „znajomym”, Betobeto-San nie wyrządza ludziom żadnej krzywdy. Po prostu… idzie za nimi, postukując drewniakami. Jak się pozbyć niechcianego towarzysza? Wystarczy poprosić go, by poszedł przodem. Tylko po co się go pozbywać? Zawsze to milej mieć jakieś towarzystwo… Na Betobeto-Sana najłatwiej natknąć się podczas samotnych nocnych spacerów, zwłaszcza po górskich drogach.
Jeśli sądziliście, że zombie to jakikolwiek nowoczesny wynalazek, to byliście w ogromnym błędzie. Już w tybetańskim (!) folklorze pojawiają się postacie, które niemal idealnie odpowiadają współczesnemu filmowemu wizerunkowi zombie. Taką postacią jest np. ro-langs,
zmartwychpodnoszony przez złe duchy lub (złych) czarowników. Cechą charakterystyczną ro-langsa są niezginające się kończyny – przez co potwór rusza się sztywno i nie jest w stanie się nachylić. To dlatego w części tybetańskich domostw zamontowano niewygodnie niskie drzwi. Jak wskazuje swoje ofiary? Wytykając język.
Wcale nie gorsi niż Japończycy czy Tybetańczycy jesteśmy my sami – Słowianie. W naszych wierzeniach ludowych sprzed wieków występuje rusałka – demoniczna istota, którą znaleźć najłatwiej w lasach, w pobliżu zbiorników wodnych czy na polach. Rusałki, piękne i nagie dziewczyny z rozpuszczonymi włosami, miały zwabiać zapatrzonych w nie mężczyzn w pułapkę. Gdy któryś ośmielił się ich dotknąć, zabijały go… łaskotkami bądź opętańczym tańcem. Co łagodniejsze rusałki zadawały swoim ofiarom zagadki – i jeśli odpowiedź była właściwa, mężczyźni mieli szansę ujść z życiem.
Problemy ze snem i powtarzające się koszmary? Weź tabletkę albo… wezwij Baku. To stworzenie z folkloru chińskiego przywoływane do pożerania złych snów. Idealny towarzysz zasypania – można by powiedzieć. Nie do końca. Jeżeli śpiący nie ma wystarczająco koszmarów, by Baku mógł najeść się do syta, następne w kolejce czekają nadzieje i pragnienia. Tym samym, chcąc tylko zapewnić sobie dobre spanie, można zupełnie niechcący wyprać się całkowicie od środka.
Święty Mikołaj to za mało – przynajmniej w mniemaniu włoskich dzieci. Oczekują one bowiem kolejnych prezentów, tym razem w noc z 5 na 6 stycznia, czyli w Święto
Sześciu Trzech Króli. Ale jeśli ktoś liczył na jowialnego, brodatego starca, to… nie tym razem. Befana to stara, złośliwa jędza, która – niezadowolona – potrafi napakować dziecku do skarpety na prezenty czosnek i cebulę. By ją obłaskawić, wystarczy przed snem zostawić na stole mandarynkę lub pomarańczę bądź też… kieliszek wina. To ostatnie działa nie tylko na Befanę.
Gdyby depresja miała fizyczną postać, najpewniej byłaby squonkiem – smutnym, wiecznie zapłakanym stworzeniem zamieszkującym lasy północnej Pensylwanii z niegdyś tętniącym życiem przemysłem drzewnym. To właśnie z XIX wieku wywodzi się również postać squonka. Żyjątka tak brzydkiego – z ciałem pokrytym bąblami, brodawkami i wypryskami – że za wszelką cenę unikającego kontaktu z ludźmi. A gdy już do takiego dojdzie, zawstydzony squonk jest ponoć w stanie rozpłakać się tak bardzo, że sam… zmienia się w kałużę łez i bąbelków, po czym przecieka i znika.
W północnej Kolumbii straszy el Hombre Caimán, człowiek-aligator – Saul Montenegro, rybak ze skłonnościami do podglądania nagich kobiet kąpiących się w rzece Magdalenie. Według legendy poszedł był do czarownika, by ten przygotował dla niego dwie mikstury – jedną zmieniającą go w kajmana, drugą zaś do przywracania ludzkiej postaci. Po co? A po to, by łatwiej się ukrywać przy oddawaniu się osobliwemu hobby. Pewnego razu coś poszło nie tak i butelka z drugą miksturą rozbiła się. Kilka kropel trafiło na głowę Saula – i ta wróciła do ludzkiej postaci – ale reszta wsiąkła w ziemię, pozostawiając ciało kajmana. Czarownik odpowiedzialny za eliksiry zmarł i teraz el Hombre Caimán grasuje w rzece, rzucając się na niewinnych ludzi.
Albo tak tylko głosi legenda…
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą