Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 rzeczy, których prawdopodobnie nie wiedziałeś o "La casa de papel"

62 331  
122   46  
„La casa de papel” to serial, w przypadku którego nic nie wskazywało na sukces. Oryginalna hiszpańskojęzyczna wersja została niemal całkowicie przemilczana, zanim wpadła w oko przedstawicielom streamingowego giganta. Dziś to najpopularniejszy nieanglojęzyczny serial na całej platformie. Artykuł może zawierać spoilery.

#1. Produkcja bardzo nieplanowana



Zanim "Dom z papieru" trafił do Netfliksa, wyświetlała go – w krótkiej formie – hiszpańska telewizja. Nie spodziewano się wówczas, jakim przebojem może się stać. Tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę dość niestandardowe sposoby produkcji. Wbrew temu, czego można by się spodziewać, scenariusz kolejnych odcinków i serii nie został opracowany wcześniej. Przeciwnie – każdy kolejny odcinek pisany jest na bieżąco. Autorzy twierdzą, że dzięki temu są w stanie lepiej dopasować kolejne wydarzenia do aktualnych potrzeb akcji. Nie brakuje jednak także i głosów, że to właśnie powód, dla którego zwłaszcza późniejszym sezonom w niektórych momentach brakuje konsekwencji czy logiki.

#2. Za czym ta kolejka stoi



Dlaczego właściwie bohaterowie serialu postanawiają rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady zaryzykować całe dotychczasowe życie? W pierwotnych założeniach, co w sumie mogłoby tłumaczyć spodziewaną porażkę, producenci chcieli, aby wszyscy uczestnicy skoku na hiszpańską mennicę nie mieli absolutnie nic do stracenia. Każdego z osobna planowali uraczyć śmiertelną chorobą, ale żeby nie było zbyt nudno, każdy miał mieć inną. Postanowiono jednak, że będzie to "Dom z papieru", a nie "Zemsta hospicjum", dlatego pochorował się wyłącznie Berlin, pozostałym włamywaczom znaleziono zaś inne powody.

#3. Głosy spoza ekranu



Pierwotnie chciano, aby narratorem całego serialu był Profesor. Jako mózg przedsięwzięcia byłby w stanie opowiedzieć historię z uwzględnieniem sobie tylko znanych szczegółów. Logicznie byłby to wybór jak najbardziej zasadny. Uznano jednak, że logika logiką, ale sam Profesor opowiadający o swoim genialnym dziele mógłby zabrzmieć zbyt narcystycznie. Dlatego do narracji oddelegowano Tokio, która ma swoich miłośników, jak i naprawdę zagorzałych przeciwników. Według tych ostatnich – poetycko mówiąc – jej historia kompletnie nie trzyma się kupy. Dlaczego właśnie Tokio, a nie którykolwiek inny bohater? Dla poprawności – potrzebny był kobiecy głos w opowieści.

#4. Poprawność na miarę Netfliksa



Netflix nie byłby sobą, gdyby w produkowanym przez niego serialu zabrakło odpowiedniej dozy „treści poprawnościowych”. Jest więc obowiązkowy wątek homoseksualny, są też i – na swój sposób – parytety. Gdyby nie te ostatnie, w "Domu z papieru" prawdopodobnie w ogóle nie pojawiłaby się Nairobi. Z czasem jednak to właśnie samotna mama z charakterem zdobywała sobie coraz większą sympatię widzów. Z początku jej rolę dopisano wyłącznie dlatego, że Tokio – jako jedyna kobieta w gangu – wypadała „mało realistycznie”.

#5. Jak Profesor zyskał swoją rolę



Grająca Nairobi Alba Flores nie musiała chodzić na castingi. Do serialu zaproszona została przez jego twórcę, Alexa Pinę, z którym pracowała przy wcześniejszych projektach. Zupełnie inną drogę przeszedł Alvaro Morte, odtwórca roli Profesora. I choć dzisiaj trudno wyobrazić sobie, by wcielił się w niego ktokolwiek inny, hiszpański aktor musiał podchodzić do przesłuchania aż pięć razy w ciągu dwóch miesięcy, zanim ostatecznie zdecydowano, że to on nadaje się najlepiej. Przed "Domem z papieru" Morte nie grał żadnych większych, znaczących ról. Dzisiaj to jeden z najbardziej rozpoznawalnych hiszpańskich aktorów.

#6. Casting na mennicę



Pierwsze dwa sezony serialu opisują historię skoku na Mennicę Królewską w Hiszpanii. Budynek chętnie pokazywany jest zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, jednak nie jest to prawdziwa mennica, choć na taką wygląda. Ze względów bezpieczeństwa – żeby nie podsuwać informacji potencjalnym naśladowcom serialowej ekipy – filmowanie prawdziwego gmachu nie było możliwe. W jego roli wystąpił więc Hiszpański Narodowy Instytut Badawczy, którego zewnętrzna forma mocno przypomina prawdziwą mennicę. Serialowe wnętrza to z kolei wytwór całkowicie studyjny.

#7. Kiedy życie wyprzedza fikcję



Podstawienie innego budynku w miejscu mennicy królewskiej może i uchroniło Hiszpanów od napadu na te konkretną instytucje, ale nie zniechęciło bynajmniej naśladowców w różnych innych częściach świata. Jeszcze w 2018 r. pięciu tureckich włamywaczy zdołało dostać się do kilku sklepów w Stambule, wynosząc z nich elektronikę o wartości przekraczającej 130 tys. dolarów. Schwytani twierdzili, że zainspirował ich "Dom z papieru". Ofiarą kolejnego napadu padł sklep jubilerski w Tamil Nadu w Indiach. W tym przypadku włamywacze mieli nawet na sobie maski Salvadora Dalego, które zyskały ogromną popularność po emisji serialu Netfliksa. Zdaje się, że hinduska szajka miała nawet swojego profesora.
15

Oglądany: 62331x | Komentarzy: 46 | Okejek: 122 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało