Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak obsługiwać noworodka? Męski poradnik dla mężczyzn

48 160  
265   121  
NIBY już jesteśmy pełnoprawnymi rodzicami, niby ojciec jest równie ważny jak matka, niby jest równouprawnienie i nawet teoretyczne tacierzyńskie, ale tak naprawdę kiedy ma się pojawić nowy człowiek w rodzinie, zwykle zaczynamy panikować.

I trudno się dziwić, pokolenie naszych ojców zwykle było wylogowane od codziennych czynności obsługowych nowego obywatela. Poradniki są, a jakże, ale głownie dla pań, a nawet jeśli ktoś pisze niby pod panów, to raczej bez ważnych i potrzebnych szczegółów. A my lubimy instrukcje obsługi. Mój dobry kolega jakiś czas temu zaciążył i widzę lekki popłoch w jego uporządkowanym świecie. Dlatego jako ciut bardziej doświadczony samiec, który wychował dwóch synów w systemie „co rok prorok”, pozwalam sobie na odrobinę lifehacków. Niniejszy poradnik jest wyłącznie efektem mojego doświadczenia, a także obserwacji innych samców – strategie przygotowawcze są różne, ale widzę, że błędy popełniamy te same. Na razie odpukać – oba egzemplarze rocznik 2005 i 2006 działają całkiem przyzwoicie i bez większych awarii. Znaczy obsługa była prawidłowa, więc czas się podzielić wiedzą. No to jedziemy.

#1. Przygotuj pole bitwy i bądź gotowy


Powszechnie wiadomo, że jak facet obieca, że zrobi remont, to słowa dotrzyma i nie trzeba mu tego co pół roku powtarzać. Ale na miłość boską, nie odkładaj, jak ja, tego malowania, bo mogą zajść nieprzewidziane okoliczności. U mnie prototyp wymyślił sobie, że wyskoczy na świat miesiąc wcześniej. A że obiecałem odświeżenie chałupy, to już po porodzie, między ciągłymi wizytami w szpitalu, każdą wolną chwilę szpachlowałem i malowałem te cholerne ściany. W efekcie, jak już towarzystwo zawitało do gniazdka, to wszyscy byliśmy tak zrypani, że nikt nie zauważył żadnego remontu. Jeśli więc do końca drugiego trymestru nie załatwiłeś tych spraw, to odpuść. I jeszcze kilka kolejnych oczywistości. Auto zawsze sprawne i zatankowane, komórka nigdy nierozładowana i co niektórych zaboli - ciąża to czas abstynencji dla obojga przyszłych rodziców. Od samego początku – znam przypadki, gdy tata po dwóch piwach (dla rozluźnienia) rozpaczliwie dzwonił w nocy po znajomych, aby zawieźć przyszłą matkę do szpitala, bo coś się złego zadziało. Miej też oczywiście plan awaryjny - jeśli wyjeżdżasz gdzieś dalej, bo taka jest twoja praca, to uprzedź 3 pewnych kumpli (członków rodziny), którzy blisko mieszkają, aby w razie „W” w ciągu 5 minut byli gotowi. Znam przypadek, gdy kobieta urodziła przed domem na parkingu, bo mąż w delegacji, a do nikogo z sąsiadów ani rodziny nie mogła się dodzwonić.

#2. Nie pękaj i bądź przy narodzinach


Nasi rodzice na sam pomysł, aby przy porodzie był ojciec (lub mąż – co nie zawsze jest tożsame), zwykle reagowali oburzeniem. Czasy były inne, dzieciaki po urodzeniu odstawione od matek, a tata ewentualnie (o ile dał łapówkę i nie zataczał się kompletnie pijany) mógł przez szybę na chwilę rzucić okiem na dziedzica. Dziś nadal część młodych ojców nie wyobraża sobie, aby być świadkiem przejścia młodego człowieka przez drogi rodne. Ale bracie – jeśli masz podejrzenia, że byłeś obecny przy poczęciu, to bądź przy narodzinach. I wcale nie jest to jakaś specjalnie wstrząsająca historia. Szpitale są świetnie przygotowane do odpowiedniego traktowania przerażonego ojca. Dostaniesz specjalny strój (i już będziesz się czuł pewniej – prawie jak Pan Ginekolog). Będzie też parawanik, dużo niebieskich prześcieradeł i podkładów medycznych. Krwi nie zobaczysz. Twoja rola to trzymanie za rękę, zwilżanie ust i niemdlenie. I ten moment przecięcia pępowiny, który absolutnie jest męską robotą. Aha - możesz sobie też w końcu popłakać i zapewniam cię, że nie ma piękniejszej chwili w życiu, jak pierwszy wrzask twego dzieciaka. Dasz radę!

#3. Trzymaj obcych z dala od twego dziecka


Teraz będzie trochę kontrowersyjnie – ale to w końcu moje doświadczenie. Pierwszy potomek trafił po porodzie w ręce „doświadczonych” położnych. Żeby było jasne – wybraliśmy najlepszy szpital w mieście i zadbaliśmy o relacje z kim się dało. Ale gdy zobaczyłem, jak pielęgniarki kąpią noworodki, to zdębiałem. Krótko mówiąc wygląda to jak przemysłowe mycie pod kranem martwych kurczaków do rosołu. A i chyba te są traktowane z większą czułością. Na moją nieśmiałą uwagę, że może jakoś inaczej można to zrobić, pani z rozbrajającą szczerością oznajmiła mi, że robi tak od kilkudziesięciu lat, a przecież dzieciaki tego nie czują, a na pewno nic nie zapamiętają. No to czemu tak wyją? I dlaczego mój syn przez wiele miesięcy na sam dźwięk wody z kranu reagował przeraźliwym płaczem? Udało mi się go po ponad pół roku oswoić na nowo z wodą i polubił w końcu kąpiele. Przy drugim potomku zabroniłem mycia i nie było żadnych problemów, a wręcz naturalne uwielbienie do wody. Zresztą medycyna już dziś przyznaje, że z pierwszą kąpielą można spokojnie czekać kilka dni. Najnowsze badania wykazały, że tzw. maź płodowa ma właściwości immunologiczne, i dlatego pozostawiona na skórze dziecka stanowi naturalną barierę ochronną. Jeśli nie ma wybranych wskazań lekarza, to pierwszą kąpiel proponuję dopiero w domu. Najlepiej w wannie, małolat na brzuchu taty (zastrzeż sobie tę czynność w ramach podziału obowiązków. Warto – wiem co mówię).

#4. Wspieraj cyca, kupa będzie mniej śmierdziała


Tego nie unikniesz – chyba że kompletny z ciebie cienias i dupa nie facet. Pamiętaj - prawdziwy mężczyzna poradzi sobie z kupą dziecka. Ale warto się przygotować. Zasada - będzie ci znacznie łatwiej, jeśli mama zdecyduje się na karmienie piersią. Niby dziś oczywiste, niby modne, ale wiele pań rezygnuje. Niektóre po prostu sobie nie radzą z początkowymi trudnościami, a inne są zwyczajnie leniwe. I strzelają sobie w kolano. Bo jak uczy doświadczenie, cyc opłaca się każdemu. Zalet nie będę wymieniał, bo każda kolorowa gazetka o macierzyństwie je promuje. Ale rzadko się mówi o ważnej dla ojca sprawie - przerażonego przecież wizją wycierania cudzego stolca - że małolat karmiony piersią ma niegroźną w konsystencji i zapachu kupę. Upraszczając – na cycku mamy lekko woniejącą musztardę, na sztucznym mleku lejącą i przyklejającą się do pieluchy i tyłka, a czasami pleców plastelinę – która wali normalnie, prawdziwym klockiem. Na początek ojcostwa to może być dosyć ciężkie przeżycie. Ale jeśli zaczniesz od musztardy, to przyzwyczajony dasz radę i kupom cięższej kategorii, które naturalnie pojawią się po włączeniu szerszego menu. Ja wiem, że masz plany, że półroczny szczeniak będzie walił do nocnika, a potem sam go opróżni i umyje. Jeśli tak myślisz, to się gruuubo mylisz. Naprawdę warto się wprawiać w zasranej czynności od początku, bo nabędziesz doświadczenia, a cała czynność potrwa krótko. Wierz mi - podziękujesz kiedyś sobie za umiejętność szybkiego i skutecznego pozbycia się stolca. Warto też przypomnieć, że jeśli zbyt długo będziesz zmieniał pieluchę, to z całą pewnością maluch wykorzysta moment golizny, aby cię dodatkowo obsikać. A szczeniaki mają naprawdę niezły zasięg!

#5. Bądź ssakiem, a nie gadem


Ponoć człowiek to jedyny ssak i naczelny, który wyrzuca swoje młode z legowiska. Ja wiem, że są różne teorie na temat osobnego łóżka (a nawet pokoju) od pierwszych chwil po narodzeniu. Są też różne wynalazki wspierające, jak nianie elektroniczne, które mierzą puls dziecka i chronią przed śmiercią łóżeczkową, a rodzice muszą mieć czas na nocny odpoczynek i takie tam wymówki. Ale czy chcesz czy nie, i tak się nie wyśpisz, bo będziesz co chwilę latał i sprawdzał, czy mały śpi, czy jeszcze oddycha. Tak, ostre schizy to będzie twoje drugie ja. Wygodniej smroda położyć miedzy sobą. Jeśli młody na cycku, to kobicie będzie znacznie łatwiej – jak potomek zgłodnieje w nocy, ot po prostu wystawi się sutka, nakarmi i śpi się dalej. Twoja rola to odbeknięcie. To konieczne – bo niedoświadczony, pazerny żarłok nałyka się powietrza. Są różne techniki odbekiwania – niektórzy noszą przewieszonego niemowlaka przez ramię. No fajnie i po męsku to wygląda, ale jeśli jest 3 nad ranem, ty nie spałeś od kilku nocy, to łażenie po pokoju z wrzeszczącym bachorem może być i ciężkie, i niebezpiecznie. Ja, będąc naturalnie leniwym, opracowałem lepszą i przy okazji bardzo skuteczną metodę. Nakarmionego młodego kładziesz na brzuchu na swoim udzie i lekko delikatnie podrzucasz, cały czas masując plecy - aha, u świeżego noworodka podtrzymuj oczywiście głowę. I wszystko to robisz, panie, na leżąco, wygodnie i praktycznie bez wysiłku. Podłóż tylko ręcznik na wysokości głowy, bo czasami młodemu się zdrowo wyrzyga. Ale jak wszystko pójdzie OK i się nie uleje, a mleko trafi gdzie trzeba, to po paru chwilach usłyszysz piękne beknięcie (pokochasz ten dźwięk). I po robocie. Kładziesz z powrotem dzieciaka na plecach między wami i spokojnie zasypiasz do następnego cyklu. No, chyba że razem z beknięciem pójdzie też kupa, ale to patrz punkt wyżej. Tak w ogóle to mężczyźni są predysponowani do spędzania czasu z dzieckiem w łóżku. I zawsze możesz uzbroić się w pilota i przy okazji zaliczyć niejeden sezon ulubionego serialu, choć sam zauważysz, że można też całymi godzinami wpatrywać się w śpiącego małolata. Dziwne, ale tak jest.

No, to tyle na początek, czyli pierwsze miesiące bycia tatą. Lekka errata do tekstu, bo mój przyjaciel już się sprawnie rozmnożył (tekst wisiał w komputerze od pół roku) i widzę, że mimo początkowych obaw całkiem świetnie sobie radzi. Ale może moje rady przydadzą się jeszcze komuś innemu, a i pewnie ekspertów na tym portalu jest wielu, więc w komentarzach można rozwinąć własne patenty na pierwsze miesiące odchowu. Coby nam się łatwiej żyło.
42

Oglądany: 48160x | Komentarzy: 121 | Okejek: 265 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało