Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

"Dżentelmen-włamywacz" istniał naprawdę i niczym Janosik okradał najbogatszych

53 346  
265   12  
Arthur Barry urodził się w Worcester, w rodzinie irlandzkich imigrantów. Mógł zostać kimkolwiek, ale wybrał karierę złodzieja - a dokładniej "dżentelmena-włamywacza".

Kliknij i zobacz więcej!
Barry specjalizował się w kamieniach szlachetnych. Nie kradł pieniędzy. Złoto, po wyjęciu zeń drogocennych kamieni, wyrzucał. Swą pracę wykonywał starannie i bez rozlewu krwi - nigdy nie zabił ani nie zranił żadnego ze swych (jak mawiał o obrabowanych przez siebie) "klientów". Okradał wyłącznie bogatych i wpływowych ludzi, w rezultacie czego obrabowanie przez "dżentelmena-włamywacza" stało się oznaką wysokiego statusu społecznego.

Kliknij i zobacz więcej!

Arthur Barry nosił się z klasą
. Zawsze ubrany nienagannie, umiał się wypowiadać, miał dobre maniery. Do swej "roboty" przygotowany był idealnie. Studiował katalogi z biżuterią i kolumny plotkarskie, chodził na przyjęcia, na których poznawał swych przyszłych "klientów", plany domów bogatych ludzi oraz systemy alarmowe w ich domach. Na jednym z takich przyjęć poznał księcia Walii, późniejszego króla Edwarda VIII. Arthur miło przegawędził kilka godzin z przyszłym monarchą o jego krewnych. Kilka dni później kuzyn księcia stracił klejnoty warte 150 000 dolarów. Barry sprzedał kamienie za około 20% tej sumy, a złote i srebrne elementy biżuterii wyrzucił do Zatoki Nowojorskiej podczas przejażdżki łódką.

Posiadłość Rockefellera strzeżona była przez dwa specjalnie wyszkolone groźne psy. Barry opuścił na linie sukę, która akurat miała cieczkę. Gdy psy zupełnie straciły zainteresowanie pilnowaniem domu, włamywacz spokojnie zabrał biżuterię za 20 000 dolarów. Szczęśliwe psy nie protestowały również, gdy Barry zabierał sukę, aby nie pozostawiać dowodów.

Podczas I wojny światowej Barry wziął urlop "w pracy", by trochę powojować. Za swą służbę otrzymał nawet Srebrną Gwiazdę. Po wojnie wrócił do swego dawnego zajęcia.

Okradał swoich "klientów" zarówno, gdy byli w domu, jak i pod ich nieobecność. Na przykład w sypialni Livermorów włamywacz obudził gospodarzy świecąc im latarką po oczach. Na pytanie pani Livermore, kim jest, Barry odpowiedział: "Dobry wieczór. Proszę się nie ruszać, linie telefoniczne są przecięte. Zabiorę tylko biżuterię i uciekam". Opróżnił toaletkę, w której były klejnoty warte 95 000 dolarów. Zauważył, że pani Livemore siedzi w samej koszuli nocnej, więc narzucił jej szlafrok na ramiona i przypalił papierosa. Pani Livermore skomentowała: "Jesteś prawdziwym diabłem". Barry ostrzegł ich, by nie robili głupstw i uciekł. Przedtem jednak, na prośbę gospodyni, zostawił jej pierścionek wart 15 000 dolarów, który był prezentem od męża.

Arthur Barry "odwiedził" także rezydencję Harolda E. Talbotta, późniejszego Sekretarza Sił Powietrznych USA za rządów Eisenhowera. Zabrał stamtąd klejnoty o wartości 23 000 dolarów.

W 1925 roku po cichutku wszedł do pokoju w Hotelu Plaza i w biały dzień ukradł z sześciopokojowego apartamentu pani Donahue, córki F.W. Woolwortha, klejnoty o wartości 750 000 dolarów. Poza inną biżuterią, w pokoju było 5 sznurów pereł: cztery bardzo dobre imitacje i jedne prawdziwe perły. Tylko prawdziwe perły, warte 450 000 dolarów, zniknęły z sypialni, podczas gdy pani Donahue siedziała w wannie, a pokojówka w sąsiednim pokoju.

Kliknij i zobacz więcej!

Barry żył rozrzutnie, kupił sobie czerwonego Cadillaca i miał osobistego szofera. Większość "dochodów" wydawał na kobiety. Jedna z nich z zazdrości wydała go policji. Został skazany na 25 lat więzienia. Nie miał zamiaru jednak spokojnie odsiadywać wyroku w więzieniu. Zauważył, że magazyn amunicji zlokalizowano na terenie więzienia i pilnowało go tylko 2 strażników. 28 lipca 1929 roku przygotował tort urodzinowy w piekarni więziennej i poprosił strażnika, by poczęstował również kolegę. Gdy tylko drzwi się otworzyły, Barry oblał strażników amoniakiem i chwycił broń z magazynu. Po nim zrobili to też inni więźniowie. Wywiązały się zamieszki, w wyniku których Arthurowi udało się zbiec.

Kliknij i zobacz więcej!

W 1932 roku aresztowano go ponownie i spędził w więzieniu kolejne 17 lat. Po wyjściu na wolność nigdy już nie wrócił do dawnej "pracy". Pracował uczciwie w swym rodzinnym mieście za około 50 dolarów tygodniowo. Ludzie, którzy przecież znali jego przeszłość, wybrali go przewodniczącym lokalnej organizacji weteranów właśnie ze względu na jego uczciwość.

Kliknij i zobacz więcej!


Kliknij i zobacz więcej!


Kliknij i zobacz więcej!

Pod koniec życia, zapytany o to, kogo okradł na najwyższą kwotę, Barry odpowiedział: "Człowiek, którego okradłem najbardziej to Arthur Barry. Mogłem zostać szanowanym biznesmenem, baronem Wall Street i aktywnym członkiem społeczeństwa, ale zamiast tego wybrałem życie złodzieja i spędziłem 2/3 mojego dorosłego życia za kratkami".

Oglądany: 53346x | Komentarzy: 12 | Okejek: 265 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

01.05

30.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało