Jeśli szukasz tu czegoś, z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania, i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
FELERNA GÓRKAMoja mało rozgarnięta, młodsza o cztery lata koleżaneczka wychowana na podwórku, po wielu upadkach, bliznach, płaczach, jękach i wypadkach oraz JA - rozpieszczona, wrażliwa, mało odporna na ból, dziecinna dziewczynka z miasta, która z rowerem przyjechała na weekend.
Poszłyśmy na górkę, niewielką, przy lesie. Z jej dwóch stron były ładne, niestrome zjazdy, ale jednak od przodu była dosyć... stroma. Znudziła nam się w końcu ta niestroma część, postanowiłyśmy zjechać z tej stromej części obfitującej w krzaki, drzewa, kamerdole... Cud, miód, orzeszki... Ona zjechała, kurz się wzbił i z uśmiechem na ustach krzyczy: "Wszystko super, ale nie hamuj mocno!" Fajnie by było, ale ona powiedziała "Hamuj mocno", a ja źle usłyszałam. No to zjechałam, ale raczej po chwili leciałam nad rowerem. Mocny upadek... Kierownica w brzuch i nie mogę oddychać. Nie było szycia, ale bliznę mam do dziś.
Rok później, ta sama górka (o ironio).
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą