Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CCCXVIII - Konkurs wokalno-dobrochęciowy

58 213  
357   16  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś o grzybku dla żony, miejscu urodzenia, telewizji dla dzieci oraz o tym jak to w wojsku drzewiej bywało...

GRZYBKA NIOSĘ. DLA ŻONY


Gdzieś tak ze dwa tygodnie temu wracałem z lasu niosąc w ręce dumnie znalezioną prawie na ścieżce dość dużą sowę (kanię). Spotkałem znajomego spacerowicza.
- Przecież to trujący grzyb - wykrzyknął. - Ma blaszki!
Nie chciało mi się dyskutować z ignorantem na temat smakowych walorów sowy przyrządzonej na masełku, więc tylko mruknąłem:
- Nooo...
- To po co pan to zbierasz? - nie dawał za wygraną.
- Dla żony - odburknąłem. I kiedy zrobił duże oczy dodałem - Ona się nie zna na grzybach...
I się odczepił.
Dzisiaj go spotkałem znowu w lesie.
Szedłem powoli, rozwiązywałem w myślach bardzo poważny problem egzystencjonalny, dlatego wydawałem się zamyślony. Ubrany byłem w czarną koszulkę polo i czarne spodnie.
- Co pan taki smutny? - zagaił.
Popatrzyłem na niego trochę zdegustowany, że przeszkadza mi w kontemplacji, ale przypomniałem sobie poprzednią rozmowę i odburknąłem ze spuszczonym wzrokiem:
- Żałobę mam.
- Co się stało? - zapytał zaciekawiony.
- Żona... zatruła się grzybami... - wybąkałem i poszedłem dalej.
Stał na ścieżce z rozdziawioną gębą jeszcze długo długo...
Ciekawe czy zgłosi zawiadomienie

by oldbojek

* * * * *

URODZINOWE

Przy okazji moich ostatnich urodzin zaczęliśmy sobie opowiadać gdzie kto urodzony jest. Jeden tu, drugi tam itd. Aż zadałem to pytanie mojemu wujkowi (około 65 lat, a cwaniak, że hoho) i mi odpowiada:
- Tam gdzie Jezus...
Na to ja:
- Taaa... w Betlejem!?
- W żłobie durniu!!!

I wszystko jasne. Czar prysł

by Mateo_81

* * * * *

ZADOWOLENIE Z KOSZENIA


Dzisiaj po południu mój pracownik kosił kosą spalinową trawnik przy budynkach (blisko drogi). Przed południem był radosny jak nie wiem co, gdy zaczynał koszenie też. Ja zajęty małym remontem maszyny byłem, gdy wtem dobiegły mnie takie oto słowa:
- Co za k*rwa popier***eniec ze*srał się na trawniku!?

Widok jego gęby uwalonej g*wnem - bezcenny

by Mateo_81

* * * * *

CO ZAŚPIEWAJĄ, TO TRAFIĄ

Siedzę sobie dzisiaj w ośrodku kultury na świeczowisku - to taka nasza lokalna impreza, podczas której siedzimy sobie przy herbacie i świeczkach (taka namiastka ogniska) i śpiewamy to i owo. Najczęściej idzie polski repertuar raczej z kategorii poezji śpiewanej itp. Śpiewają ludzie pracujący w ośrodku kultury plus chętni z sali.
Tak się złożyło, że jesień zapowiada się mocno koncertowa.
Towarzystwo zaśpiewało piosenkę Martyny Jakubowicz, po czym, niejako przy okazji, prowadząca imprezę Kasia zapowiedziała koncert owej Jakubowicz.
Chwilę później zaśpiewali Stare Dobre Małżeństwo i również - zapowiedziano koncert.
Jakiś czas później przyszedł czas na Antoninę Krzysztoń i znów - zapraszamy na koncert.
Zażartowałam, żeby zaśpiewali coś Mariah Carey, to też przyjedzie, na co odpowiedział mi przerażony głos z sali:
- Tylko na Boga... Nie śpiewajcie nic Jacksona!

Sala poległa na dobrą chwilę.

by Kichawa

* * * * *

ZBIERA KAMIENIE NA...


Jakiś czas temu, po deszczu, poszłam zbierać kamienie po okolicznych polach i miedzach. Kamienie potrzebne były mamie na podmurówkę wokół ogródka. Chodzę sobie z wiadrem po farbie, ubrana w sztormiak, w kaloszkach. W wiadereczku kilka kamieni. Wychodzę na drogę, mija mnie facet na rowerze. Zatrzymuje się i zagaja:
- Co tam, grzybki są?
- Może i są... Ja nie wiem.
- Jak to? To co pani tam nazbierała?
- Kamienie.
Facet z MEGA głupim wyrazem twarzy.
- Po co?!
- No jak po co? Na zupę. Trzeba coś jeść, dzieci wykarmić.

Facet się prawie zagotował do myślenia, z 10 minut jeszcze stał po tym, jak poszłam dalej.

A kamienie ślicznie się prezentują wokół ogródka

by Olimphia_444

* * * * *

POROTFLOWAŁY

Parę lat temu, gdy poznałam Ojca Mojego Dziecka, byłam na etapie wiecznego przesiadywania na JM. Przenosiło się to na życie prywatne, m.in. ciągle z koleżanką "rotflowałyśmy". No i moje kochanie, które z Internetu korzystało tylko w celach służbowych, pyta się mnie, co to znaczy ten ROTFL. Ciemna masa nie potrafiłam mu dokładnie wytłumaczyć i powiedziałam, że jest to oznaka radości.
Następnego dnia dostaję od niego sms:
"Kocham Cię. ROTFL."

by BigSoczewa

* * * * *

GEY TV

Mięliśmy kilka osób ostatnio z małą wizytą. Wieczorem weszłam do pokoju starszego syna, dwunastoletniego i bardzo się zdziwiłam.
Telewizor grał pełną parą, ale huczał jakiś teleturniej czy inne badziewie.
- No co ty, synek? - mówię. -Sobota wieczór, a ty nie oglądasz jak zawsze Gey TV?
W pokoju zaległa cisza jak makiem zasiał.
Zobaczyłam kilka par oczu wpatrzonych we mnie tępo. Dzieciaka oraz jego kolesi.
- No co? - pytam. - Nie przełączysz?
- Mamo, przerażasz mnie - wyjąkał Olo.
- No to co ty zawsze oglądasz w soboty? - pytam dalej.
- FAMILY GUY! FAMILY GUY! ZAPAMIETASZ?- moje dziecko zmieniło nagle ton, a ja cichaczem wycofałam się z pokoju, gdzie w dalszym ciągu, w milczeniu, wpatrywało się we mnie kilka par oczu...

by konwalia

* * * * *

MIOTŁA I KUMPEL


Przyjechała do mnie przyjaciółka (pseud. miotła), której nie widziałem całą wieczność. Obrodziło to w liczne "kwiatki"

- Ej, nie miałaś tego kolczyka!
- Jakiego kolczyka?
- No w wardze.
- Ej, przecież nie widać przez majtki.

A później jak mój współlokator odpadł (a tak w każdym razie myślałem) wzięło mnie na zwierzenia. Po blablabla:
- No, ale wiesz, tylko trzy osoby o tym wiedzą.
- Cztery!
- Ku*wa, miałeś spać!

by filonpl

* * * * *

UBEZPIECZENIOWY

Kolega mój ma okazję odrabiać staż w jednej z firm zajmującej się szeroko pojętymi ubezpieczeniami. Odwiedziłem go ostatnio w salonie, który znajduje się w holu naszego, obecnie modyfikowanego, dworca PKS. Dworzec ten jest modernizowany przez grupę górali prosto z Podhala. Bardzo wybitna i jakże wysoko wyspecjalizowana w remontach grupa potrafi przypadkiem wyłączyć prąd na całym dworcu, by potem przez następne osiem godzin próbować naprawiać usterkę.
A więc... Siedzimy przy kawie, wymieniamy luźne uwagi, górale kują ściany na piętrze nad nami. Nagle... Sru, dup, pierdut, łubudu. W powietrzu unoszą się tabuny kurzu, siwo od gipsu, ledwo widać cokolwiek. Po chwili kurz opada, a na środku salonu, w centrum tego całego zamieszania siedzi jeden z robotników. Wstaje, otrzepuje się z kurzu, mnie w tym czasie dopada syndrom zdrapki, OMG i WTF, kolega za to wstaje znad biurka, patrzy na robotnika i z powagą w głosie:
- A pan to pewnie wpadł po ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków?

by DJ_Skibi

* * * * *

ŻONA MCR

Kiedyś przywiozłem żonę z pracy i po wejściu do domu przypomniałem sobie, że miałem do odbioru w niedaleko położonym sklepie motoryzacyjnym pewną część do naszego wozidełka. Wziąłem więc kluczyki i mówię, że będę za 15 minut. Po odbiorze części zauważyłem, że rezerwa się świeci, więc podjechałem na stację zatankować. Wróciłem po ok. 45 minutach.
Żona wnikliwie mnie wypytuje:
- Gdzie byłeś tak długo?!
Wkurzony takim dociekaniem stwierdziłem niezbyt ładnie:
- Na dziwkach!
A ona mi na to:
- Kłamiesz, jakbyś był na dziwkach, to byś wrócił 15 minut temu!

by netoperek

* * * * *

KONKURS WOKALNO-DOBROCHĘCIOWY

Rzekł mi Ojciec: Pamiętam jak sam byłem dziadkiem. Ale zanim stał się dziadkiem, najpierw był kotem. Zapewne już wychwyciliście, że akcja dzieje się w wojsku. Wesołe lata osiemdziesiąte minionego wieku, fala może nie taka jak teraz w Rosji, ale też było to wtedy jeszcze zjawisko, które młodym żołnierzom zapadało na długo w pamięci. I tak razu pewnego, w godzinach nocnych, stare wojsko ogłosiło konkurs wokalno-dobrochęciowy wśród kotów. Z własnej i nieprzymuszonej woli zgłosili się wszyscy młodzi. Tych mniej rozgarniętych przekonały odmalowane plastycznie, choć w krótkich, żołnierskich słowach, wizje ich samych jadących do końca świata kible na "wdupękurwawaszamaćwetkniętych" szczotkach do zębów.
Wojsko spało w jednej wielkiej hali, na łóżkach piętrowych, dziadki na dole, koty na górze. Poczęli od drzwi wyjściowych, dziadek wywoływał młodego śpiącego nad nim, po czym ten pokazywał, na co go stać. Repertuar dowolny, posiadacz najlepszego głosu miał zaś zostać zwolniony z obowiązku konserwacji kibli przez jakiś czas. Śmiechu było co nie miara, choć głównie na dolnych kojach... Aż doszło do sąsiada mojego Ojca, chłopaka z miasta Łodzi. Ten chwilę wcześniej pożyczył od swoich sąsiadów poduszki, nakrył się nimi i kocem. Kiedy został wywołany, dało się słyszeć wrzaskliwy, choć lekko przygłuszony przez poduchy, ni to ryk, ni to bek ubrany w słowa starej ludowej przyśpiewki:

"Tramwaaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeee jeden tramwaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeeee jeden..."

Salą wstrząsnął ogłuszający ryk śmiechu, tym razem już niemal z wszystkich łóżek. Artysty to jednak bynajmniej nie deprymowało. Przez chichoty i docinki przebijało się wciąż mocne:

"Tramwaaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeee jeden tramwaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeeee jeden..."

Zdawało się, że docinkom nie będzie końca, wyzywano chłopaka od syreny tramwajowej i cudownego dziecka MPK, ten jednak się nie poddawał:

"Tramwaaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeee jeden tramwaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeeee jeden..."

Śmiechy z wolna cichły, zastępowały je złorzeczenia i groźby. Poleciały pierwsze buty. I ciążył łańcuch, zwlekał świt, on wciąż śpiewał i grał:

"Tramwaaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeee jeden tramwaaaaaaaj, za tramwajem tramwaaaaaaj, a za tym tramwajem jeszczeeeeeee jeden..."

Podobno solo trwało dobry kwadrans i po nim zarzucono w całej jednostce pomysły na jakiekolwiek wokalne konkursy...

by pablo_zdw


Stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 301 odcinków.


Mam znajomego muzyka, słuch absolutny, swego czasu asystentował na akademii muzycznej w Katowicach. Lubił wypić. Dorabiał jako organista w bytomskich kościołach i pewnej niedzieli grał do mszy trochę wcięty.
Ludzie idą do komunii - on gra.
Po mszy ksiądz się pyta:
- Panie Jacku, co to było, co pan grał podczas komunii, ładne to było, ale nie znam tego...
- Noooo. "Gwiezdne Wojny".

by wisz-nu

* * * * *

Żelazko, niezbędnik wycieczkowicza. Niestety wtyczka żelazka i kontakt w pokoju okazały się totalnie niekompatybilne. Biegniemy na portiernię akademika w celu uzyskania wyjaśnień. Po próbach z angielskim, niemieckim, rosyjskim, po zastosowaniu pisma obrazkowego kompletnie skołowany kolega, z rozpaczą w błękitnych oczach i resztkami nadziei w głosie, wykonując ruchy posuwisto-zwrotne ręką oznajmił portierce:
- Mój ajron. Nie buja!

by przenewa


Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule wpisz Autentyk


Oglądany: 58213x | Komentarzy: 16 | Okejek: 357 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało