No dobra. To będzie mój pierwszy raz. Raz kozie, czy innej ofierze, co jej zapisano
Co jakiś czas w prasie, internecie, na forach wszelakich, pojawia się temat problemów, ekhm, komunikacyjnych. I to w wymiarze raczej autobusowo-tramwajowym, a nie (choć to nieodzowny element!), społecznych. Temat walecznych staruszek w warszawskiej komunikacji, to nic nowego. Na marginesie, jakoś tak się składa, że to starsze panie wiodą prym w tej konkurencji. Może jest ich więcej (demografia), może mają silniejsze łokcie, nie wiem. Nie zmienia to faktu, że już w moich czasach studenckich, a było to grubo ponad 20 lat temu, podróżując z i na uczelnię, byłem świadkiem takich manewrów. I to bez względu na porę dnia. Świt, południe - nie ma znaczenia. Doszedłem nawet do wniosku, że to jakaś tajna organizacja, skupiająca seniorów, mająca za główny cel opanowanie środków komunikacji miejskiej. Nadałem jej nawet nazwę. ZEW! - Związek Emeryta Walczącego! Aktualnie zdarza mi się dość często korzystać z komunikacji np. we wczesnych godzinach porannych. I nadal nie ogarniam, dokąd podróżują te wszystkie starsze panie o 5:09. Lidl, Tesco i Biedronka jeszcze zamknięte. Tak samo przychodnie. A może to po prostu stałe patrole?
Z tego co widzę i czytam, to moja hipotetyczna organizacja emerycka ma się doskonale. Poziom organizacji, płynna wymiana kadr (przepraszam, ale nie sądzę, żebym miał okazję spotkać bojownika sprzed 20 lat), skuteczność działania, dominacja w zajętym segmencie - szóstka z plusem! Są oczywiście lekkie zmiany taktyki. 20 lat temu wystarczyło powołać się na swój wiek, choroby, wkład w walkę o naszą przyszłość etc. Teraz trzeba sięgać do sposobów nieco, hmmm, bardziej radykalnych. No cóż. Czasy się zmieniają. Zmienia się też środowisko, w którym trzeba działać. Ale liczy się realizacja celów i skuteczność. Mnie aktualnie, co właśnie sobie z bólem uświadomiłem, jednak bliżej do ZEW!, niż do czasów radosnego studiowania. I zaczynam się zastanawiać, jak wygląda proces rekrutacyjny. Staromodny list, odwiedziny w domu? A może po nowoczesnemu - mail z zaproszeniem do elitarnego grona? A może od urodzenia jestem tam zapisany? Jedno jest dla mnie pewne - gdyby ZEW! zechciał na poważnie przejąć władzę w naszym kraju, to nie ma przebacz. I pomijam świadomie Partię Emerytów i Rencistów, która już miała okazję zaistnieć. Wtedy było za wcześnie. A teraz? Sam nie wiem. Nasze społeczeństwo się starzeje. Przewaga osób w złotym wieku będzie coraz większa. Może nie chodzi o to, żeby obsadzić jakieś Sejmy, Pałace, czy inne ministerstwa. Może chodzi o to co - parafrazując Jacka Fedorowicza - powinniśmy wiedzieć : Kto ma dostęp do komunikacji, ten ma waadze!
Co jakiś czas w prasie, internecie, na forach wszelakich, pojawia się temat problemów, ekhm, komunikacyjnych. I to w wymiarze raczej autobusowo-tramwajowym, a nie (choć to nieodzowny element!), społecznych. Temat walecznych staruszek w warszawskiej komunikacji, to nic nowego. Na marginesie, jakoś tak się składa, że to starsze panie wiodą prym w tej konkurencji. Może jest ich więcej (demografia), może mają silniejsze łokcie, nie wiem. Nie zmienia to faktu, że już w moich czasach studenckich, a było to grubo ponad 20 lat temu, podróżując z i na uczelnię, byłem świadkiem takich manewrów. I to bez względu na porę dnia. Świt, południe - nie ma znaczenia. Doszedłem nawet do wniosku, że to jakaś tajna organizacja, skupiająca seniorów, mająca za główny cel opanowanie środków komunikacji miejskiej. Nadałem jej nawet nazwę. ZEW! - Związek Emeryta Walczącego! Aktualnie zdarza mi się dość często korzystać z komunikacji np. we wczesnych godzinach porannych. I nadal nie ogarniam, dokąd podróżują te wszystkie starsze panie o 5:09. Lidl, Tesco i Biedronka jeszcze zamknięte. Tak samo przychodnie. A może to po prostu stałe patrole?
Z tego co widzę i czytam, to moja hipotetyczna organizacja emerycka ma się doskonale. Poziom organizacji, płynna wymiana kadr (przepraszam, ale nie sądzę, żebym miał okazję spotkać bojownika sprzed 20 lat), skuteczność działania, dominacja w zajętym segmencie - szóstka z plusem! Są oczywiście lekkie zmiany taktyki. 20 lat temu wystarczyło powołać się na swój wiek, choroby, wkład w walkę o naszą przyszłość etc. Teraz trzeba sięgać do sposobów nieco, hmmm, bardziej radykalnych. No cóż. Czasy się zmieniają. Zmienia się też środowisko, w którym trzeba działać. Ale liczy się realizacja celów i skuteczność. Mnie aktualnie, co właśnie sobie z bólem uświadomiłem, jednak bliżej do ZEW!, niż do czasów radosnego studiowania. I zaczynam się zastanawiać, jak wygląda proces rekrutacyjny. Staromodny list, odwiedziny w domu? A może po nowoczesnemu - mail z zaproszeniem do elitarnego grona? A może od urodzenia jestem tam zapisany? Jedno jest dla mnie pewne - gdyby ZEW! zechciał na poważnie przejąć władzę w naszym kraju, to nie ma przebacz. I pomijam świadomie Partię Emerytów i Rencistów, która już miała okazję zaistnieć. Wtedy było za wcześnie. A teraz? Sam nie wiem. Nasze społeczeństwo się starzeje. Przewaga osób w złotym wieku będzie coraz większa. Może nie chodzi o to, żeby obsadzić jakieś Sejmy, Pałace, czy inne ministerstwa. Może chodzi o to co - parafrazując Jacka Fedorowicza - powinniśmy wiedzieć : Kto ma dostęp do komunikacji, ten ma waadze!
--
Prawda jest jak d... Każdy ma swoją.