Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > Kary fizyczne w szkole.
connemara
Uważam iż jest wręcz nagląca potrzeba wprowadzenia do szkół kar fizycznych.
Zaznaczam:- fizycznych, nie -cielesnych.
Słysząc o bezradności nauczycieli wobec uczniów,( z ust tak pierwszych jak i drugich) można stwierdzić tylko jedno.TO WSZYSTKO JEST CHORE.
Uczniowie żyją w przekonaniu iż wolno im w zasadzie wszystko.
A przecież jednym z celów szkoły jest/powinno być WPOJENIE w świadomość tego iż jakieś bariery SĄ i OBOWIĄZUJĄ. już od najmłodszych lat.
Uczniowie mają jednostronną świadomość tego jakich barier nie wolno przekroczyć NAUCZYCIELOWI.
I na tym bazują.
A nauczyciele pozbawieni są w zasadzie jakiegokolwiek natychmiastowego karania ucznia.
Natomiast możliwość ukarania ucznia 'pompkami' czy 'przysiadami' zaraz po zajściu, na oczach innych
uczniów, ułatwiło by utrzymanie dyscypliny.Lub bieganie kilkuset_metrów po lekcjach.
Pamiętam ze szkoły , ileż to wybryków sam dopuściłem się na zasadzie:- On może to dlaczego nie ja.
Nie będę gorszy. Takie gówniarskie "poczucie sprawiedliwości"
Ukaranie za wyczyn nie było / samo w sobie/ odstraszające, co stwierdzeniem : rachunki zostały wyrównane.I z tym się godziliśmy.
Jeżeli nie było kary, czuliśmy jakby "niesprawiedliwość" i ..robiliśmy to samo, żeby nie być gorszym.
I tak spirala nakręcala się, i nakręcała.
Najgorsze co dziecko może wynieść z dzieciństwa to poczucie bezkarności.
Wówczas zdolne jest do popełnienia k a ż d e g o czynu.

Boisz się chodzić nocą po osiedlu? Ci przekonani o swej 'bezkarności' takich obaw nie mają.!

--
Na wyczyny /teściowej,rządu,..itp/ oka nie przymykaj! Chyba że drugim patrzysz przez wizjer celownika. *##* Jest grzech który ksiądz wybacza mi ZAWSZE, ja sobie NIGDY. To grzech abstynencji!!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Bieganie po lekcjach za kare? To rodzice napiszą zwolnienie, że syn/córka nie jest zdolna do takiego wysiłku fizycznego.
Dla nauczyciela, dzieci w podstawówce to jeszcze nie takie wielkie zło, w miare się słuchają, a nauczycielowi łatwiej wyrobić sobie autorytet. Natomiast gimnazjum to dla mnie porażka... dzieciaki uważają się już za 'dorosłych' więc ciężko z nimi cokolwiek zrobić, zapanować.

Sam jestem na studiach pedagogicznych ( hail awf ) i ciekawi mnie jak wiedze teoretyczną wyniesioną z pedagogiki, psychologii i metodyki będę w stanie wykorzystać w zajęciach. Na pewno w praktyce będzie to ciężkie.... i na dzień dzisiejszy nie wiem jak miałbym zapanować nad grupą dzieciaków które wchodzą mi na głowę.

--
Wynajmę mieszkanie w Katowicach 900-1000zł. Masz ofertę? Wal na cześka :)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
"Najgorsze co dziecko może wynieść z dzieciństwa to poczucie bezkarności.
Wówczas zdolne jest do popełnienia k a ż d e g o czynu."

Demonizujesz. To że dziecko zachowuje się tak w szkole oznacza że tam mu na to ktoś pozwala. I zgodzę się, to jest chore. Ale zupełnie nie oznacza to że tak samo będzie się zachowywało gdzieś indziej. Osoba chodząca do gimnazjum nie jest już trzylatkiem (nota bene trzylatek doskonale wie u kogo i na ile może sobie pozwolić). W domu sobie nie pozwoli na chamskie odzywki czy niektóre wybryki które uskutecznia w szkole.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
kary fizyczne ? i co ? państwo zmusi mnie do pójścia do szkoły, i żeby tam mnie bili ? łał, kocham demokrację !

kary fizyczne są niepotrzebne.. wystarczy konsekwencja nauczycieli, sprawiedliwość względem uczniów i tyle..

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
hibernia - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Jedna sprawa to autorytet nauczyciela. Tutaj nie ma mocnych - nie każdy nadaje się do pracy w szkole. Nie chodzi bynajmniej o zdobywanie sobie "autorytetu" wrzaskiem lub niskimi ocenami i groźbą powtarzania klasy.
Kiedyś uczeń (zasadnicza szkoła zawodowa, byczek dwa razy większy ode mnie) zapytał mnie, co bym zrobiła, gdyby chciał mi założyć śmietnik na głowę. Powiedziałam - spróbuj. Nie odważył się. Jego koledzy też. Gdy zapytałam dlaczego, stwierdzili, że po prostu by nie mogli. Chyba trochę ich szacunku zdobyłam ;)
Druga sprawa to totalna bezkarność uczniów i kompletna indolencja rodziców. Trudno na to cokolwiek poradzić. Nauczyciel, nawet najlepszy, nic nie poradzi, jeśli rodzice nie potrafią wychować swojej latorośli, pokazać, gdzie są granice, co wolno, a czego nie. Niestety, doświadczenie paru lat pracy w szkole uczy, że wielu rodziców tylko hoduje swoje dzieci, dają im jeść, ubierają, dają dach nad głową i pieniądze na zachcianki, ale z wychowaniem to ma niewiele wspólnego.
Wracając do szkoły - standardowe kary - uwaga, nagana, groźba przeniesienia do innej klasy nie skutkują, wezwanie rodziców do szkoły... no cóż...nie są skuteczne. Może rzeczywiście skuteczniejsze byłyby nie tyle biegi dookoła budynku, ile raczej zasada: naplułeś na korytarz - to za karę go posprzątasz, czyli zamieciesz i umyjesz. Zniszczyłeś ścianę - to ją odmalujesz, itp.
Tylko kto z dyrektorów ma na tyle fajnych rodziców, że zgodzą się na taki układ? Ci, których znam raczej pobiegliby na skargę do kuratorium czy TVN24, twierdząc, że ich dziecko, biedny młodociany bandyta, jest w szkole zmuszany do niewolniczej pracy...

menelik
menelik - Superbojowniczka · przed dinozaurami
A co zrobić jesli uczeń odmówi wykonania tej kary (biegów czy czegośtam innego)? Uwaga do dziennika? nagana? wezwanie rodziców? I wracamy do punktu wyjścia. Nie sądze, żeby to coś poskutkowało. Jeśli uczniowie najgorsi z najgorszych są zagrożeni wyrzuceniem ze szkoły, to czy przestraszą się kary przebiegnięcia kilkuset metrów? Moim zdaniem rozwiązaniem byłyby kamery w salach lekcyjnych. Nie we wszystkich, bo na to szkól nie stać, ale w kilku salach, a w pozostałych zamontować atrapy, tak żeby uczniowie nie wiedzieli, które kamery działają. To byłby najlepszy sposób na takich gówniarzy, którzy przez swoich rodziców uważani są za aniołki (szlag mnie trafia jak słyszę :moje dziecko w życiu by czegoś takiego nie zrobiło). A co do tych najgorszych uczniów... no cóż, skoro nie dostali właściwego wychowania zawczasu, to nie wiem czy szkoła im w czymś pomoże. Zwłaszcza,że nauczyciele nie chcą wychowywać cudzych dzieci i zbyt często przymykają oko na pewne wybryki.

vi3dr0
vi3dr0 - Już nie Superbojownik · przed dinozaurami
:matmarkus nie zabieraj głosu w dyskusji jeśli nie zadałeś sobie tyle trudu, żeby ze zrozumieniem przeczytać choćby pierwszy akapit. Podpowiadam, że chodzi o ten fragment: "Zaznaczam:- fizycznych, nie -cielesnych."

--
połowa problemów odłożonych rozwiązuje się sama.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
sorki, mój błąd..
aczkolwiek po zmianie fizyczne, na cielesne, zostanie ten sam sens..

connemara
Przepraszam że nie nadmieniłem iż miało by to być w skali makro, a nie jednej szkoły. Np na terenie całego kuratorium, województwa a najlepiej całego kraju.
Dziecko jest słabowite i nie może biegać.??.. To niech przepisuje w zeszycie 100X zdanie.......lub... Tu może być cały katalog DOPUSZCZALNYCH, ustanowionych przez władzę zwierzchnią kar.
Jaką władzę? Nie wiem ale na pewno jakaś jest władna takie zarządzenie wprowadzić.
Uczeń odmówi wykonania.
Na odmowę też można znaleźć lekarstwo, np zawiesić ucznia.

Mała dygresja. W Niemczech jest taki urząd który nazywa się ORDNUGSAMT./ Urząd do Spraw Porządku/
Otóż tam , po zakończeniu roku szkolnego, szkoła wysyła informację ile dany uczeń opuścił godzin lekcyjnych. I tyle dokładnie godzin uczeń musi być do dyspozycji tego Urzędu w okresie wakacji. I nie ma litości !!
Kiedy i gdzie ustala Urząd, Co w tym czasie uczeń będzie robił także ustala i nadzoruje Urząd. Za niewywiązanie się ucznia karę ponoszą RODZICE, /często wysoką./
Ważne że w wakacje.Często bywa tak że po prostu siedzą, siedzą.. siedzą, ale odsiedzieć lub odpracować właśnie tam gdzie ustali Urząd .. MUSZĄ.
Jak sądzicie, czy świadomość tego że w okresie wakacji Prowodyr będzie p r z y m u s z o n y do przyjścia np do szkoły i przepisywania np.Pana Tadeusza ostudzi temperament prowodyra? Raczej tak!
Reszta należy od organizacji takich miejsc pokuty. Jak ma to wyglądać.? Tu miejsce do popisu dla organizatorów.
Podejrzewam że wielu nauczycieli przyjmie nawet za darmo taką rolę, po to tylko żeby popatrzeć sobie na zmagania "swoich ulubieńców"

Uczeń odmówił? Zawieszenie. Od niego zależy kiedy będzie odwieszony. Ale wszystkie godziny zawieszenia 'odpokutuje'.
Wiem że brzmi to jak bajka, ale dlaczego nie miało by to ziścić?
Zacząć starania w tym albo podobnym kierunku.
Ale w skali makro ! Nie w skali szkoły!

--
Na wyczyny /teściowej,rządu,..itp/ oka nie przymykaj! Chyba że drugim patrzysz przez wizjer celownika. *##* Jest grzech który ksiądz wybacza mi ZAWSZE, ja sobie NIGDY. To grzech abstynencji!!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Na tzw "zawieszenie" wszyscy w szkole równo leją. Nie powoduje to żadnych niemiłych skutków w zasadzie gdyż:
-nie można zgłosić np. Ale uczeń, który jest zawieszony zazwyczaj np wykorzystuje na początku września...
-nie może usprawiedliwiać nieobecności. Ale uczeń który dostaje zawieszenie zazwyczaj należy do grupy która ma to gdzieś.
-nie może jeździć na szkolne wycieczki... na które i tak nikt prawie nie jeździ bo są nudne a poza tym nie figurują jako wycieczki tylko zajęcia dydaktyczne poza szkołą a wtedy są traktowane jak normalne lekcje (tzn uczeń ma na nich być).


Plus kilka innych przykładów, nie chce mi się teraz myśleć.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
"Natomiast możliwość ukarania ucznia 'pompkami' czy 'przysiadami' zaraz po zajściu, na oczach innych
uczniów, ułatwiło by utrzymanie dyscypliny."
Hmm... takie coś to ja pamiętam... jeszcze było malowanie korytarzy, sal a nawet ławek bo blaty by trza wymieniać zbyt często... Natomiast te "nagany"... pff reakcja "skazanego" porównywalna z otrzymaniem oscara. Co do biegania niemal każdy może dostać papierek że ma astmę i z tym dyskutować raczej się nie da*, więc mija się z celem taka forma... a po lekcjach to już w ogóle... tak jakby dodatkowa siłka czy coś... ten element upokorzenia/wstydu jednak musi być w postaci jakichkolwiek świadków ;]

Problem w tym że to już wspomnienia... dziś nawet przedszkolaki myślą że mogą wszystko a odpowiada rodzic nie one...
Do tego należy dodać wszechstronną manipulację przez użycia dyktafonów... aż nauczyciele fobii podostawali

Jeszcze dorzucę coś o wykroczeniach a nawet i dalej... Wymagało interwencji naszej kochanej policji która zawsze zostawia jakiś ślad w szkole w postaci różnorakich papierków... Kiedyś wszedłem do takiego pomieszczenia gdzie to wszystko przechowywano... Zwróciwszy uwagę na segregator grubości 3 normalnych pytam się czy to jakaś nieudana klasa "s"... a to była jedna osoba... dodam że to gim był

Była jeszcze jedna postawa do zapanowania nad zgrają dzieciaków z przerośniętym ego - mistrz ciętej riposty

Ktoś kiedyś wpadł na pomysł monitoringu... w ciągu paru lat środowisko wykształca nową umiejętność - unikanie świadków/zdarzeń - wszystko przenosi się do toalet gdzie można sobie pozwolić na więcej... nikt nie chce tego widzieć bo czyn oglądania będzie widoczny na taśmach i trzeba będzie przymusowo zdawać relacje...

*pamiętam jeszcze taką zagrywkę - łapanie takiego osobnika na gorącym uczynku - bieganiu ;]

loveETI
loveETI - Superbojownik · przed dinozaurami
a) Od wychowywania dzieci są rodzice, choć oczywiście dziś lubią zrzucać ten obowiązek na szkołę.

b) Jak dla mnie szkolnictwo powinno być nieobowiązkowe, jakiś procent degeneratów nie przeszkadzałby reszcie, bo nie byłby na siłę umieszczony w szkole.

c) Argument ostateczny (wiem, że nie przejdzie w takim socjal-landzie jak Polska):
Szkoły powinny być w jak największym stopniu prywatne - takie podejście rozwiązuje wszystkie problemy:

- Nie podoba Ci się szkoła, bo syn w takich warunkach nie może się uczyć - wybierz inną.

- Chcesz, żeby syn szalał na lekcjach, robił co mu się podoba, znajdź taką gdzie będzie miał na to pozwolenie.

- Syn jest bękartem, który nie dał się wychować - daj go do szkoły gdzie nauczyciel ma wg regulaminu prawo, by np. dać klapsa, przełożyć przez kolano, postawić w kącie czy cokolwiek co znajdzie się w umowie między Tobą a dyrektorem szkoły, w takim stopniu w jakim to uzgodnicie.

- Żeby lewica się nie przyczepiła to wyznaję wiarę w bon oświatowy Miltona Friedmana (wyszedłby taniej niż dzisiejsze szkolnictwo w Polsce)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Moim zdaniem pomysł z karami typu odmalowywanie korytarza, czyszczenie ławek, jest sam w sobie bardzo dobry - delikwent lepiej zrozumie, jaki sprawia problem, jeśli sam go odczuje. Pomysł ten jednak ma jedną zasadniczą wadę - egzekwowanie. Bo co tak naprawdę może się stać gówniarzowi, który odmówi pozamiatania szkoły, czy tym bardziej, jak zasugerował ktoś wyżej, biegania kółek za szkołą? Pobiją go? Nie, chociaż nie ukrywam, w naszych realiach taka motywacja mogłaby się okazać całkiem skuteczna.

Oczywiście, dobrym rozwiązaniem problemu olania kary mogłoby być zawieszenie (bądź wprowadzenie tegoż jako kary samej w sobie). Z tego co się orientuję, każda szkoła ma określony próg procentowy frekwencji (zaznaczam - całokształt, nie tylko godziny nieusprawiedliwione) w wypadku niewyrobienia którego na danym przedmiocie delikwent nie może być z niego klasyfikowany, co za tym idzie, musi zdawać egzamin poprawkowy na końcu sierpnia. To mogłoby sprawić, że taki gimnazjalista zastanowiłby się dwa razy przed nazwaniem nauczycielki "starą k***ą" czy spłukaniem młodszemu/inteligentniejszemu/dobrze się uczącemu koledze głowy w klozecie.

No dobrze, wszystko fajnie - póki co, podążając tym tokiem myślenia nasz krnąbrny młodziak po popełnieniu wybryku za karę będzie musiał pozamiatać szkołę, odmalować korytarz, czy coś w ten deseń. Ze strachu przed zawieszeniem ją wykona, żeby nie narobić sobie godzin nieusprawiedliwionych - godzin, które w razie wątpliwej frekwencji ogólnej mogą zaważyć o jego zdaniu (bądź nie) do następnej klasy.

Tutaj, niestety, nasuwa się kolejny, jakże powszechny w naszym systemie edukacji problem; problem, który nasilił się wraz z pojawieniem się gimnazjów. Mówię o celowo kiblujących uczniach.
Bo po co wyznaczać karne godziny pracy, zawieszać, nie przepuszczać do następnej klasy, skoro temu to wszystko wisi? I tak chodzi do szkoły tylko dlatego, że ma taki prawny obowiązek. Oczywiście, tacy ludzie po skończeniu swojej edukacji na gimnazjum prędzej czy później dostaną od życia po dupie, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.

Skąd się to bierze? Tutaj należy się zgodzić z którymś przedmówcą - w znacznej części ponoszą za to winę pozwalający na zbyt wiele rodzice, którzy zamiast przycisnąć swojego dzieciaczka do nauki i stosownego zachowania w szkole, dają im kasę na wszystkie zachcianki i pozwalają latać z kim i gdzie im się żywnie podoba.

Niestety, z przyciskaniem przez rodziców też bywają problemy. Bo co zrobią z takim mającym-wszystko-gdzieś dzieciakiem? Dadzą po mordzie? Dostaną kuratora i sprawę o znęcanie się nad dzieckiem. Wyrzucą z domu? Dostaną kuratora i sprawę o niezapewnienie dziecku opieki, wyżywienia i dachu nad głową. A jeszcze większe jaja będą, jak sąd pójdzie na całość i odbierze rodzicom prawo do opieki nad dzieckiem, zdając je na poprawczak - chociaż, w sumie, jeśli miałyby tam trafiać omawiane wyżej skrajne przypadki, może tak byłoby lepiej...

Reasumując, uważam, iż zaczynając od wprowadzenia kar fizycznych, całemu systemowi szkolnictwa przydałoby się parę zmian. Przykładowo: jesteś w gimnazjum, nie zdajesz dwa razy - masz obowiązek znaleźć sobie legalną pracę, ze szkoły lecisz. Nie będziesz miał dostępu do publicznej edukacji, a jeśli zmienisz podejście - szukaj sobie miejsca w szkołach dla dorosłych. W wypadku niekontynuowania nauki w takiej szkole - ze względu na obowiązujące prawo po skończeniu osiemnastki rodzice nie mają obowiązku trzymać cię w domu ani cię utrzymywać. Co w związku z tym zrobią - to ich zmartwienie, w końcu mają wybór.


Uf, alem się nabazgrał... To mój pierwszy post na IJ, przepraszam, jeśli wyszło zbyt chaotycznie. Pozdrawiam

StiVen
StiVen - Superbojownik · przed dinozaurami
:swiftgeek "Ktoś kiedyś wpadł na pomysł monitoringu... w ciągu paru lat środowisko wykształca nową umiejętność - unikanie świadków/zdarzeń - wszystko przenosi się do toalet gdzie można sobie pozwolić na więcej... nikt nie chce tego widzieć bo czyn oglądania będzie widoczny na taśmach i trzeba będzie przymusowo zdawać relacje..."

Każda akcja wywołuje reakcję. Kary fizyczne według mnie nic nie dadzą. Dlaczego? Jak ktoś już wspomniał dziecko może należeć do społeczności która ma głęboko gdzieś cały system edukacji wraz z jego pracownikami. Co więcej wg. mnie może dojść do zjawiska kolekcjonowania takich kar. W takiej społeczności jak grupa uczniów gimnazjum (w szczególności męska) cała zabawa opiera się o rywalizację wręcz powiem że o wyłonienie lidera "stada". A kto będzie liderem (zjawisko gangu) jak nie osobnik z największą hmmm "kartoteką"? Chodzi o popisanie się przed kolegami zaspokojenie swego (nierozwiniętego jeszcze do końca) ego. I suma sumarum to po prostu głupi wiek.
Jeśli ktoś zapytałby się mnie gdzie nałeży zacząć to odpowiedziałbym że nałeży zacząć na stopniu rodzic-dziecko. Jest to pierwszy stopień w życiu dziecka gdzie może ono sobie wyrobić pojęcie respektowania innych ludzi. Bo do kogo żywić może dziecko żywić szacunek jak nie do ojca (bądź co bądź wielu z Bojowników brało wielokrotnie wzór ze swojego ojca) lub matki. Jeżeli dziecko się tego nauczy to i nauczyciel stanie się dla niego osobą której należy sie respekt.
Zatem nie leczmy objawów tylko źródło choroby jaką jest brak szacunku. Nie stosujmy kar tylko rozmawiajmi z dzieciakami i dajmy im powód by powiedziało "Tato/Mamo ale Ty jesteś super".

--
Wojownik Światła:)

lysy2
Fakt, że szkoła nie jest od wychowywania, a do nauczania.
Ok - uczy jak powinny wyglądać pewne wzorce zachowań, ale nie jest od ich egzekwowania w życiu.
W Polsce mamy ten problem, że nauczyciele przepychają uczniów do następnej klasy, bo mają taki nakaz. Za uczniem idzie kasa z centrali i trzeba przyjmować nowych oraz nie psuć sobie statystyk. Bieda w resorcie i niż demograficzny wymogły taką politykę dyrektorów.
No ale coś trzeba zrobić i to najlepiej od dziś.
Mi się najbardziej podoba ten sposób z Niemiec - nieuchronność kary w wakacje pod groźbą finansową dla rodziców oraz niezaliczenia klasy przez delikwenta(a to spory wstyd).

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

Dziecko_Niespodzianka
Cały naród trzeba by wychować, nie tylko młodzież.

A jeśli chcemy zacząć o młodzieży, by zmiana była "generacyjna", to zacząć należy w domach. Proponuję kampanię przeciwną do tej, którą teraz się szerzy (kocham - nie biję, czy jakoś tak).

Dziecko, gdy się rodzi, nie różni się zbytnio od zwierzęcia (tak, były badania i eksperymenty). Metoda wychowawcza, w której długo i cierpliwie się tłumaczy co jest dobre a co nie zdaje się mieć tyle samo sensu (przynajmniej do pewnego wieku), co stosowanie tego do psa...

--
"Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil" - yeah, because I'm the wickedest sonofabitch you're gonna find down here.
Uważam se DGC: DMkmsuoceEsHbNN8LUCWM1KN9TYwvCJfYC

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Jak zwykle najprostsze rozwiązanie jest tam, gdzie nikt go nie szuka, czyli w doktrynie prawicowców. Brzmi ono: sprywatyzować edukację, a szkołom pozwolić na dowolne kary - bynajmniej niejednolite między szkołami - na jakie umówią się z rodzicami. Jeden rodzic zdecyduje, że jego dzieciak ma być chowany bezstresowo, inny pomyśli tak, jak Autor posta, jeszcze inny pośle do szkoły z karami fizycznymi, w tym cielesnymi, a jeszcze inny nie pośle do żadnej szkoły. Tyle tylko, że państwo nie może wówczas gwarantować nikomu żadnej emerytury ponad tę wynikającą z odłożonych składek - nawet gdyby z odłożonych składek wynikała głodowa (dosłownie - rzędu 5 zł miesięcznie). Wówczas w interesie rodzica byłoby, aby wychować dziecko jak najlepiej, żeby (a) zarabiało jako dorosłe wystarczająco, aby utrzymać rodziców, i (b) chciało to robić. Część rodziców sobie z tym poradzi, a część nie. Selekcja naturalna.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

donton
donton - Superbojownik · przed dinozaurami
O ludu..

Z tego co czytam to chcecie upokarzanie innych leczyć upokarzaniem. Kary "fizyczne" opisane przez autora postu nie są fizyczne, bo mało kto się na nich zmęczy, czy poniesie fizyczną stratę, tylko godnościowe - uderzające w godność człowieka. Bo co ma na celu bieganie, czy robienie pompek na oczach szkoły? Wyśmianie karanego, a nie jego fizyczne zmęczenie.

W ten sposób raczej pokażecie, że takie zachowanie jest społecznie oczekiwane - skoro obdzieranie człowieka z godności jest w szkole statutowo ustalone, to dany czyn nie jest w rozumieniu społecznym naganny - inaczej byłby zabroniony ogólnie.

Moim zdaniem jest to złe rozwiązanie. Przypomina ojca, który bije swoje dziecko, bo te go nie szanuje - np. pyskowało. Pobite dziecko rzeczywiście przestanie pyskować, ale czy przez to że zyskało szacunek do swojego ojca? Czy przez to że się go boi? W tej sytuacji ojcu już pyskować (przynajmniej przez pewien czas) nie będzie, ale za to matce? Czemu nie..

A z tego co wyczytałem, to nie chodzi Wam o to, by dzieciaki ze szkoły wyniosły pewne zasady. Wprowadzając kary fizyczne wprowadzicie raczej strach przed upokorzeniem, niż wpoicie zasady.

W wypowiedziach :connemara widzę sporo chęci zemsty i chyba zwykłego strachu przed bezradnością. A niestety chęć zemsty i bezradność to niezbyt dobrzy doradcy.

Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie naprawianie szkód. Ktoś kogoś pobił w szkole? Oprócz zawiadomienia policji niech w wakacje / po lekcjach pracuje jako wolontariusz w szpitali z chorymi dziećmi, albo w schronisku dla psów. Zniszczył coś? Niech na rzecz szkoły sprząta, odmaluje ławki, czy sprząta chodniki. Jeżeli nie będzie wykonywał kary - wysoka kara finansowa dla rodziców.

I niech kary mają sens, a nie będą bezproduktywne, w stylu przepisywania Pana Tadeusza, czy robienia pompek. Lepiej niech karany wnosi coś dla innych.

connemara

Zgadzam się w całej rozciągłości.
Źródłem obojętności rodziców / oczywiście nie wszystkich / jest świadomość faktu że szkoła MUSI przyjąć ucznia, czy tego chce czy NIE. Jest zobowiązana ustawą.
Bo gdyby taki obowiązek kształcenia dziecka przechodził / w wieku np 11 lub 12 lat / na r o d z i c ó w (!!) to rodzice zaczęli by interesować się postępami i zachowaniem dziecka.
Wyobraźmy sobie taką rozmowę:
=>Syn będzie MÓGŁ dalej chodzić do naszej szkoły pod warunkiem że podpisze Pan zgodę na np. stosowanie kar cielesnych w stosunku do niego, albo szukaj Pan szkoły która go przyjmie. My NIE.
Ale trzeba dać szkołom TAKĄ MOŻLIWOŚĆ !!

Myślę że szybko powstała by szkoła prywatna w ł a ś n ie dla takiej młodzieży. Czesne mogę sobie tylko wyobrazić.

Myślę że to wyjście ma szanse wprowadzenia w życie na w e t przy dzisiejszym modelu socjalnym szkół.
Prywatyzacja szkół załatwiła by te sprawy _,od ręki' i na zawsze.
Selekcja naturalna ma wielkie zasługi, i jak dotychczas nie zawiodła.Pozdrawiam.

--
Na wyczyny /teściowej,rządu,..itp/ oka nie przymykaj! Chyba że drugim patrzysz przez wizjer celownika. *##* Jest grzech który ksiądz wybacza mi ZAWSZE, ja sobie NIGDY. To grzech abstynencji!!

Iskierka
To może i ja dodam coś od siebie…..według mnie to nie problem braku kar fizycznych (na marginesie zrobiono tyle na ten temat badań i do dziś nie ma żadnych potwierdzających, że karanie jest najlepszą metodą wychowawczą, czy też nagradzanie, wszystko jest zależne od okoliczności i predyspozycji psychicznych zarówno dziecka jak i wychowawcy, przy czym szala przechyla się nieznacznie na stronę nagradzania) w szkole czy też bezstresowego wychowania w domu. Tylko brak KONSEKWENCJI. To powinien wiedzieć każdy pedagog (uczą ich tego w teorii a w praktyce zapomina się o tym) oraz każdy rodzic, że tylko konsekwencja może czegoś nauczyć. Czyli, że jeśli jest zapowiedź kary za złe zachowanie, to ta kara musi nastąpić i odwrotnie, jeśli jest zapowiedź nagrody, to ta nagroda musi zostać wręczona. Jasno określone zasady gry…zachowujesz się tak a nie inaczej, przestrzegasz reguł jest ok, łamiesz zasady zostajesz ukarany. A w praktyce jest inaczej…bo większości rodziców nawet karać się już nie chce…ani nagradzać. .przy czym to jest nieustanna walka o dominacje i pokazanie kto tu jest samcem alfą i dzieci są największymi manipulatorami na świecie, dlatego tym bardziej trzeba pamiętać o konsekwencji i o tym, że to rodzic ma być alfą.. jeśli obiecuje się dziecku nagrodę za dobry uczynek a potem się mówi ok., zrobimy to pojutrze bo teraz tatuś nie ma siły, to jest już po jabłkach.. i to samo z karą…jeżeli tego nie posprzątasz, to nie będziesz oglądał dobranocki, po czym dziecko podnosi wrzask, mamusia zatyka uszy i po 5 minutach poddaje się sama sprząta zabawki a dzieciak ślęczy przed telewizorem i wie co należy zrobić następnym razem.. potem idzie do szkoły i te same praktyki stosuje na innych. Ja bym skłoniła się jednak w stronę nagradzania.. przy czym zdrowego nagradzania.. bo nagroda to też świetne narzędzie do manipulacji osobami trzecimi…nagradzamy za wyjątkowe postawy a nie wykonywanie codziennych obowiązków, chociaż wtedy można pochwalić a to tez jest nagroda słowna… nagroda to pozytywne emocje, pozytywne emocje to mniej frustracji...a im mniej frustracji, tym mniej agresywnych zachowań i koło się zamyka…wiadomo, ze nie nagradza się za wykroczenia…ale taki delikwent tez ma pozytywne objawy, których nikt nie wzmacnia…i jest wiecznie sfrustrowany…co tu dłużej mówić wychowanie to temat rzeka…i nie takie tęgie głowy nad tym debatowały…jak pochodzisz do tego poważnie i im wcześniej sobie uświadamiasz, że dziecko to odpowiedzialność i o całym jego życiu emocjonalnym zadecyduje właśnie pierwsze 7 lat jego życia...to można wyjść z tego zwycięsko..;)

--
klikaj klikaj...

https://polskajestnaprawdefajna.blox.pl/html

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Myślę ,że kary cielesne nie zrobiły by większego wrażenia na uczniach, szczególnie na tych w gimnazjum i wyżej. Założeniem kary cielesnej jest zadanie bólu, zastanawia mnie tylko jak silny musiał by być ten ból żeby przemówił chociażby w minimalnym stopniu na ucznia i czy w ogóle jest to możliwe, ja osobiście na pewno nie wyrobiłbym sobie szacunku do osoby tylko dla tego, że chlapnęła mnie linijką w rękę. Obserwując cały ten system, ludzi i otoczenie wokół szkoły stwierdzam, że to po prostu banda młotków, zarówno uczniowie jak i nauczyciele (nie każdy oczywiście), program nauczania powinien być dawno temu zmodernizowany, zamiast podnosić sobie statystyki i przepuszczać kolejnych pustaków trzeba by było chociażby wprowadzić bardziej rygorystyczne wymagania na stanowisko nauczyciela- to jest odpowiedzialna praca. Świetna znajomość nauczanego przedmiotu i skończenie dobrych szkół nie uczyni z ciebie dobrego nauczyciela. Wracając do programu nauczania sam po dostaniu się do technikum zadawałem sobie pytanie po co w ogóle ja się tego uczę, szczególnie po dojściu przedmiotów zawodowych. Połowa nauczycieli przychodzi do szkoły tylko po to żeby odfajkować dzień i odebrać pensję, nie ważne czy ktokolwiek coś wyniesie z lekcji, co ich to interesuje. Z drugiej strony sami nauczyciele przyznają , że dużą część informacji które nam przekazują nigdy nie wykorzystamy a trzeba to przerobić bo taką mają prace. Spotkałem się też z takim przypadkiem gdzie nauczyciela nie obchodziło czy coś rozumiesz z tego przedmiotu czy nie, musiałeś po prostu to umieć. Wynik był taki ,że wszyscy byli wykuci na pamięć, zdawali na bardzo dobrych ocenach mimo kompletnego braku wiedzy.

Uczeń już od podstawówki zaczyna wykorzystywać podejście i obojętność szkoły, w późniejszych latach zaczyna dochodzić do perfekcji i wcale się mu nie dziwie. Podstawy złego zachowania oczywiście nie biorą się tylko ze szkoły ale przede wszystkim z domu, ale to już jest odrębny temat-rzeka. Zauważyłem , że z roku na rok coraz bardziej głupieje otoczenie, nie tylko jeżeli chodzi o szkołę. Telewizja, internet ogólnie środki masowego po prostu robią im wodę z mózgu. Zadziwiające jest co ludzie potrafią zrobić żeby się wybić i być tym namber łan, nawet przez chwile.
Trochę zboczyłem z tematu.

Pozdrawiam

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
- masz sporo racji. Dodam tylko, że w przypadku wielu ludzi - podobnie, jak w przypadku zwierząt - aby to miało szansę odnieść skutek, kara nie może być zbyt odległa czasowo od przewinienia. Inaczej człowiek przestanie wiązać winę z karą. Dlatego wolałbym, żeby np. drobny złodziejaszek, zamiast czekać 2 lata, aż zwolni się miejsce na odsiedzenie przez niego 3 miesięcy, karany był choćby chłostą, albo robotami przymusowymi.

Bo, jak pisał N. Davila, ludzie o wiele częściej waliliby się młotkiem w palec, gdyby ból występował dopiero po roku. Nawet gdyby był on nieuchronną konsekwencją.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
:connemara - masz IMHO rację, choć w normalnym państwie trudno mi sobie wyobrazić Twój scenariusz. W normalnym państwie to konsument rządzi człowiekiem pracy i to firmy biją się między sobą o to, żeby pozyskać klienta. Robią tak firmy sprzedające komputery, robią tak firmy sprzedające chleb - nie wiem, czemu nie miałyby tak robić firmy sprzedające usługi edukacyjne. Nie sądzę więc, żeby taka rozmowa, o jakiej piszesz, miała miejsce, z prostego powodu: to popyt kształtuje podaż, a nie odwrotnie. Wyobrażam sobie raczej, że rodzic mówi: "zapiszę syna do państwa szkoły pod warunkiem, że nie będziecie go karać cieleśnie; jeśli nie, bez łaski - idę do konkurencji, a jak jej nie znajdę, nauczę syna sam, czego trzeba". Drugi rodzic śpiewa na odwrotną melodię. A właściciel szkoły, w zależności od aktualnej sytuacji na rynku, ma w ofercie nauczanie bezstresowe lub go nie ma.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

___green
___green - Superbojownik · przed dinozaurami
Jeśli chodzi o mnie, na mnie od podstawówki, przez gimnazjum aż do końca technikum bardziej motywująco działała perspektywa nagrody (w postaci oceny lepszej od innych, dyplomu za osiągnięcia, po prostu byciu lepszym od innych) niż kary (obojętnie jakiej, czy finansowej, cielesnej czy w postaci złej oceny). Co do nauczycieli, miałem takiego nauczyciela, który na pierwszej lekcji powiedział nam, że nie obchodzi go, czy będziemy zagadnienia z jego przedmiotu rozumieli, umieli, czy będziemy zainteresowani. Mamy nie przeszkadzać, a to czy zdamy, czy nie, jest tylko naszym problemem. Z jego przedmiotu (w przeciwieństwie do innych przedmiotów) zdali wszyscy.
Kara cielesna czy finansowa mogłaby odnieść skutek, gdyby była faktycznie egzekwowana. W mojej szkole z polecenia dyrektora (z którym zgodzili się wszyscy rodzice) za przyłapanie na paleniu papierosów uczeń miał na własny koszt odmalować jedną salę, lub zakupić sprzęt szkolny. Kończyło się zawsze najwyżej na zamiataniu petów z ziemi. Najważniejsza jest konsekwencja, jeśli uczeń ma ponieść karę lub otrzymać nagrodę to musi do tego dojść.
Innym pomysłem mogłoby być zaniżenie górnego wieku obowiązku szkolnego. Niech delikwent, który nie potrafi dostosować się do panujących w danej placówce zasad powinien kończyć edukację na gimnazjum, a może nawet podstawówce.
Jeśli chodzi o poprawkę przedmiotu w sierpniu powinno to wyglądać inaczej. Jeśli uczeń, który ma wyznaczony egzamin komisyjny musiałby chodzić raz dziennie na np. 3 godzony lekcyjne z danego przedmiotu (chociaż przez miesiąc), aby w ogóle zostać dopuszczonym do poprawki, to następnym razem mocno się postara zanim obleje jakiś przedmiot. Powinno się tutaj stosować system - np 15 godzin nieusprawiedliwionej nieobecności - brak możliwości zdawania egzaminu w sierpniu. Pojawia się tutaj problem weryfikacji usprawiedliwień i tego, czy nauczyciel mając w perspektywie chodzenie do pracy w czasie, gdzie dotychczas miał wakacje nie przepuści tego ucznia dla świętego spokoju.

:fox, co do przepuszczania uczniów na siłę masz pełną rację - matematyki uczyła mnie pani, która w poprzedniej szkole została wyrzucona z pracy, bo oblała za dużo osób. Jeśli ktoś nie ma umiejętności nie powinien dostać promocji do wyższej klasy, gdzie teoretycznie materiał jest trudniejszy.

--
I promise to treat you as good as my leather and ride you as much as my harley

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Witam!
Moim zdaniem, przysiady czy pompki okazałyby się nieskuteczne. Uczniowie traktowaliby takie kary jak zabawę, a nie jako pewną konsekwencję za popełniony zły czyn. Z własnego doświadczenia szkolnego (zaznaczam - obecnego) wiem, że ci, którzy posuwają się bardzo daleko, wchodzą na głowę, nie martwią się uwagami, pałami, rozmową z wychowawcą, powiadomieniem rodziców. Takie pompki byłyby po prostu wyszydzeniem nauczyciela. Wywołałyby odwrotny skutek, myślę, że nawet w podstawówce...
Uważam, że wszystko zależy od nauczyciela, są tacy, u których uczniowie zachowują się przyzwoicie, pracują też i tacy, u których ci sami uczniowie wywołują w klasie istną sodomę i gomorę...
Może lepiej byłoby się skupić na lepszym przygotowaniu, nie tylko w większości teoretycznym, przyszłych nauczycieli do zawodu?
Pozdrawiam

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
ffoka - Superbojownik · przed dinozaurami
Dopóki piszemy o istotach rozumnych, które żyjąc w stadzie przystosowywały się z bólem i popełniły czyn, za który trzeba zapłacić - ok. Może jestem zbyt wcześnie urodzony i piszę o zamierzchłych nierealiach, ale większość "samców alfa", "przywódców stada", "prowodyrów" z czasów mojej podstawówki obecnie kombinuje, klepie biedę, zasuwa na budowie u kolegów, którym się powiodło. Z moich doświadczeń konwersacyjnych wynika, że zarówno wtedy jak i teraz bezrefleksyjnie. Jednocześnie zauważyłem, że ci, którzy przeszli wychowawstwo mojego "sora" jakoś są na prostej mimo, że u niego właśnie byli "na zsyłce". Metody? W szeregu zbiórka, twarzą do drabinek, klękamy, ręce nad głową. Kolejka wp...dolu gumową plecionką w d..sko. Kto winny? Czasami nikt, czasami ktoś wystraszony groźbą reakcji reszty klasy nie przedłużał chwil medytacji i przyznawał się po pierwszym przejściu sora wzdłuż szeregu. A był niższy od większości z nas, bo byliśmy klasą sportową o profilu siatkarskim, patrzyliśmy na niego z góry.
Może więc klasyczny wp...ol nie jest taką tragiczną metodą wychowawczą i dzisiaj wystarczyłoby delikwenta sprowadzić z roli "samca alfa" do pozycji nastolatka dostającego w gołą d..ę od nauczyciela w obecności kolegów, żeby pozbyć się problemu płonących przedmieść, niebezpiecznych bram czy po prostu zaplutych ławek.
Zapytajcie gościa, który z uśmiechem odbiera Wam komórkę na przystanku kiedy ostatnio dostał lanie pasem na gołą d..pę. Oprócz odwinięcia z lewego sierpowego dowiecie się pewnie, że było to wtedy gdy miał 3,5 roku i podpi...lił tatusiowi napełniony przed chwilą kieliszek...

czechurock
To może i ja dodam kilka słów do tej dysputy.

Popieram zdanie tych, który twierdzą ( i bardzo słusznie) że to rodzice mają wychować dziecko i wpoić mu podstawowe wartości. Jak dobrze pamiętam zwiemy to socjalizacją pierwotną. Szkoła to socjalizacja wtórna. Jeżeli ta pierwsze będzie do bani to druga nic nie pomoże. Oczywiście innymi elementami socjalizacji wtórnej jest życie, otoczenie i takie tam (wybaczcie za to kolokwialne określenie).

Niestety co raz to młodsze pokolenia są coraz bardziej "świadome" swoich praw. Jak to mawia mój ojciec "Najpierw to ty masz obowiązki a potem pomyślimy nad prawami". Coś w tym jest, i chyba więcej niż coś. Dopiero niedawno dostąpił mnie ten zaszczyt dyskutowania z rodzicami i innymi osobami starszymi w naszej licznej rodzinie. Tyrania czy proste wykreowanie autorytetu? Dla mnie to drugie. Lanie od rodziców dostałem tylko wtedy gdy zasłużyłem na nie (co się zdarzało sporadycznie).

W liceum mieliśmy genialnego matematyka. Imponował nam nie tylko inteligencją i wiedzą jaką posiadał, ale też autorytetem jaki posiada w tej szkole. Niestety nie był naszym wychowawcą, ale kiedyś z racji choroby wychowawczyni sprawował taka funkcję przez miesiąc. Klasa chodziła jak w zegarku. Ani jednej uwagi przez ten okres nie było w dzienniku. Jedyne osoby nieobecne to albo były chore, albo miały poważne wytłumaczenie (nagłe zdarzenie losowe niezależne od ucznia).
Wtedy odstąpiliśmy zaszczytu pojechania z nim na wycieczkę klasową. Niestety kolega fajtłapa skręcił sobie kostkę. Po przybyciu na pogotowie i opatrzeniu skręcenia odbyła się taka rozmowa:
- Cześć mama, skręciłem sobie kostkę na wycieczce.
- Piłeś coś?
- Oszalałaś?! (pominę nazwisko nauczyciela) by mi nogi z d*py powyrywał jakbym się czegoś napił.
Do tej pory wspominając lata liceum mawiamy: Może i polonistka była naszą wychowawczynią, ale to matematyk nas wychował."

Reasumując: to do obowiązków rodziców należy pierwotne wychowanie dziecka i pokazanie mu co to jest autorytet (autorytetem nie jest lanie pasem za byle co) i silne wpojenie tego autorytetu, tak aby czuł respekt do starszych osób.

PS: Matematyk sam powiedział kiedyś, że swoje metody ma po ojcu. Opowiedział też historię jak to w wieku "zacnym dla mężczyzny" (oryginalne określenie) jego ojciec dowiedział się, że pali (a palił już wiele lat). Ja to nazywam szacunkiem dla rodziców.

--

KrissDeValnor
KrissDeValnor - Superbojowniczka · przed dinozaurami
czytam czytam i oczom nie wierzę...
ludzie... jak wy chcecie żeby dzieciaki w szkole były spokojne jak zgodnym (prawie) chórem twierdzicie że bicie jest cool i że najlepszą metoda wychowawczą jest dobry wpie*dol!

Zastanawiacie się jak karać za zachowanie w szkołach, a dlaczego nie pomyślicie by poszukać przyczyn tych zachowań i je eliminować.
Jeżeli w domu rozwiązuje się konflikty przemocą to nie wymagajcie od dzieciaków by znali inne sposoby na rozwiązywanie tychże.
Mam 30 lat, wspaniałą siostrę która uczy angielskiego w technikum, mam wspomnienia z dzieciństwa, niestety większość z pasem w tle.
Tak ma wyglądać wychowanie? Tak chcecie by was dzieci wspomniały?
Pomyślcie na logikę, jeden chłopak pobije się z drugim, przychodzi do domu i UWAGA! za to że POBIŁ drugiego zostaje POBITY. Biciem udowadniać młodemu, że bicie jest złe? to przecież paranoja jakaś jest!!

Kary które mają upokarzać? Po co? podniesie to czyjeś ego? Może nauczyciela? Bo poczucie własnej wartości, które w tym wieku dzieciak i tak ma zazwyczaj zachwiane to po czymś takim nie urośnie. Szczerze współczuję zdolności pedagogicznych...

Dobrze, teraz spokojnie i jeszcze raz:
Jeżeli w domu ojciec czy matka próbuje zdobyć szacunek u dziecka biciem, tak samo to dziecko będzie starało się zdobyć szacunek w grupie. Rodzice są pierwszym i przez wiele lat największym autorytetem w oczach dziecka.
Dzieciak w wieku nastu lat wkracza w okres buntu, co to znaczy? Szuka siebie, swojej indywidualności, swojej własnej osobowości, kształtuje się, najczęściej wiąże się to z zachwianym poczuciem własnej wartości, chcecie kar które upokarzają? Super, tylko co to da? Dzieciak jeszcze bardziej się wyizoluje, zamknie w sobie a będąc wyśmianym przez grupę spróbuje wkupić się w ich łaski np. zakładając nauczycielowi kosz na głowę.

lekarstwo: Kara dla całej grupy za przewinienie jednej osoby, jeden coś wywinie, muszą beknąć wszyscy(np. pobiło się dwóch? cała klasa ma tego samego dnia sprawdzian z matematyki, albo cała klasa nie jedzie na wycieczkę etc.), efekt? sami nawzajem się pilnują, bo kiedy kara się grupę a nie jednostkę to już nie jest dla nich takie śmieszne.
I jeszcze jedno, niektóre dzieciaki mają większe pokłady agresji niż pozostałe, zamiast czekać na przewinienie i karać można to wykorzystać. Jak? Zaangażować takiego delikwenta w różne zajęcia sportowe, włącznie z udziałem w zawodach, kiedy coś osiągnie nauczy się, że szacunek wśród rówieśników można też zdobyć w inny sposób.
Dziękuje za uwagę.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
@KrissDeValnor
Tak, tak i jeszcze raz tak !

Grunt to umieć przekazać swoją wiedzę w sposób taki, jaki nas zainteresuje. Przykład. W czasach kiedy mój wujek chodził do technikum każdy był zmuszany do nauki niemieckiego. Ludzie nie lubili tego języka i unikali tych lekcji jak diabeł święconej wody. Lecz nauczyciel miał pomysł i po prostu zapytał się co chcą wiedzieć. Oni odpowiedzieli, że nie chcą się uczyć takich dupereli jak tłumaczenie nazw kwiatków. Oni woleli wiedzieć jak jest "tranzystor", "przetwornik" etc. Efekt... mój wujek do dziś nie ma problemu ze złożeniem elektroniki na niemieckich instrukcjach. Ważne jest nie ograniczanie uczniów. Momenty , w których na lekcji uczeń się pyta o coś dodatkowo nie są rzadkością, i zazwyczaj są gaszone tekstem typu "nie przeszkadzaj w lekcji".

sdLechu
Pierwsza sprawa kara nie ma być przyjemna (dyscyplina to odpowiednie narzędzie boli ale krzywdy nie zrobi ) i należy odczuć jej konsekwencje. Wszyscy non stop gadacie o prawach ucznia, jego godności. A może powinno być tak że na godność powinien sobie zasłużyć i ją wypracować. Wiem że to śmiesznie brzmi w czasach "równości", ale doszło do wymiany ról, nauczyciel który nominalnie powinien mieć najwięcej do powiedzenia w szkole staje się człowiekiem pomiatanym. Uczniowie mają więcej do powiedzenia (czyli daliśmy ludziom niedojrzałym emocjonalnie władzę) co wyraźnie i świadczy o co najmniej o głupocie naszego społeczeństwa. A co do tego że wychowywać mają rodzice to prawda powinni to robić i robią, ale dziecko w szkole spędza około 6-7 godzin codziennie, więc chcąc nie chcąc ma to na nie wpływ.
Przemoc to od wieków ulubiony sport ludzkości, budzi w nas mieszane odczucia od przerażenia do ciekawości. Dziś jednak wmawia się nam że jest zła chociaż jest częścią nas, uprzedzam pytania tak byłem bity w dzieciństwie i teraz jestem normalnym człowiekiem. Na koniec mojej wypowiedzi "By wychować ateistę, musisz go gorliwie uczyć katechizmu" Kleinblaum cytat niedokładny ale zachowałem sens (nie mam w domu stowarzyszenia)

--
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."- S.Lem
Forum > Inteligentna jazda > Kary fizyczne w szkole.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj