Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > Jak to jest z ta miloscia...
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Witam!

No wiec wlasnie, jak to jest z ta miloscia? Na kanwie ostatnich wydarzen, ktore dotknely moja osobe zastanawiam sie nad tym, jak powstaje owo uczucie. Moja byla partnerka na naszym "pozegnalnym" spotkaniu oswiadczyla mi, ze w trakcie 4 miesiecy, ktore spedzilismy razem nie zdolala "wytworzyc w sobie" tego magicznego uczucia, ktorego poszukujemy przez duza czesc naszego zycia.

Jej slowa zabrzmialy bardzo mechanicznie. W przeciwienstwie do Foresta Gumpa, nie wiem co to milosc (ta laczaca kobiete i mezczyzne, w zwiazku parterskim), gdyz mimo cwierwiecza na karku nigdy nie bylo dane mi zakochac sie. Raz sadzilem, ze trwam w tym uczuciu, lecz bylo to tylko zauroczenie - pierwszy zwiazek w zyciu.

Wprawdzie wraz z tygodniami, ktore spedzilismy razem, partnerka stawala sie mi coraz blizsza i moje serce bilo szybciej na jej widok, a usmiech rysowal sie sam na twarzy, lecz nie wiem sam, czy moje cieple uczucia do niej przerodzilyby sie kiedykolwiek w cos mocniejszego. Dawalem sobie czas. Zyje w przekonaniu, ze milosc nie jest kwestia kilku miesiecy. To uczucie, ktore moim zdaniem przychodzi do bliskich sobie ludzi z czasem.

Czy moje slowa reprezentuja choc ulamek prawdy? Podzielcie sie prosze, ze mna swoimi doswiadczeniami

Pozdrawiam
Adam

amonwar
amonwar - Superbojownik · przed dinozaurami
miłość to akceptowanie swoich wad, no i przede wszystkim hormony te motylki w brzuchu, ten jadłowstręt i pare innych ciekawych rzeczy

Larelka
:amonwar zgadzam się z Tobą

:AdamST nie przejmuj się nie tylko Ciebie dotyczy taka sytuacja... jest sporo ludzi którzy nie mogą znaleźć tej drugiej połówki. ja również nie miałam okazji się zakochać ale czasami myślę że może to lepiej jak to mówią miłość nie zna wieku i na miłość zawsze przyjdzie czas wystarczy poczekać

--
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"

robadlo
robadlo - Fotoreporter JM · przed dinozaurami
Miłość to wróżka, która ciągnie do łóżka jak to powiedział poeta

Niektórzy nigdy się nie zakochają i nie ma co robić z tego powodu tragedii.
Poza tym ta cała miłość to przereklamowana sprawa.

--
...rano do pracy, gówno co dzień...

KrissDeValnor
KrissDeValnor - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Ach jak byliśmy nieprzytomnie w sobie zakochani... kiedy uciekał nam tramwaj bo zapatrzyliśmy się w swoje oczy, kiedy rzucaliśmy się śnieżkami na środku ulicy, kiedy serce waliło jak młotem kiedy o trzeciej w nocy dostałam raport dostarczonej wiadomości - znaczy włączył telefon - znaczy jest już w Polsce, kiedy jednym muśnięciem dłoni potrafił doprowadzić mnie do szału...
A potem poznałam jego mamusię, a ona nie lubiła się dzielić... i na nic jej łzy kiedy spotkałam ją po kilku latach na ulicy, jak mówiła "nie tak to wszystko miało się potoczyć".

a wracając do tematu...
do miłości trzeba podejść bardzo indywidualnie, każdy chyba przechodzi to inaczej. Wg mnie na początku jest namiętność i zauroczenie - słynne motyle w brzuchu - bo zakładam że ludzie zaczynają się ze sobą spotykać bo coś zaiskrzyło a nie że mają nadzieję na iskrzenie Potem z zauroczenia wchodzimy w zwyczajność: spacer, kino, sex, kocham cię, ja też cie kocham... A potem zauroczenie mija i zaczynamy dostrzegać nawzajem swoje wady. I o ile jesteśmy w stanie zrozumieć, że to wcześniej patrzyliśmy przez różowe okulary a tak naprawdę ta druga osoba jest wciąż tą samą... o tyle możemy wkroczyć w prawdziwą miłość czyli przyjaźń, akceptację, namiętność. Gorzej jak wydaje nam się że ta druga osoba się zmieniła... a my przecież tylko zdjęliśmy okulary chemii.

tak sobie wyobrażam miłość, niestety tak daleko nie dotarłam ale to nie znaczy że się nie da

a 4 miesiące Adamie to bardzo krótki czas, nie ma się czym przejmować

lysy2
jest to sprawa na tyle indywidualna, że nie ma tu reguł
można się zakochiwać co pół roku jak i raz na całe życie i zawsze to może być miłość
czasem mniej, czasem bardziej dojrzała, ale ma na tyle różnych postaci, że każdy sie na jakąś załapie - to kwestia czasu.
tylko IMO nie ma co siedzieć i czekać, aż nas kopnie w kolano, tylko samemu wyjść jej na przeciw i stwarzać sobie jak najwięcej sprzyjających sytuacji. być aktywnym towarzysko i starać się być otwartym na ludzi i ich zady oraz walety

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Anieliczka - Dziewica w łokciach · przed dinozaurami
a ja jestem niemożliwie kochliwa..
ciągle się w kimś zakochuję..

i zawsze trafiam na jakichś życiowych popaprańców , oprócz Jednego, który jest na tyle silny i tak mnie kocha, że wytrzymuje wszystkie moje szaleństwa i mój paskudny charakter ;)

i tak sobie myślę, że to bardzo indywidualna sprawa, ale przede wszystkim nad miłością trzeba pracować, a to wcale nie jest łatwa praca, ludzie często są tak zapatrzeni w siebie i swoje problemy, że nie widzą zupełnie jak mija im okazja do pokochania kogoś, a wystarczy czasem po prostu dostrzec.. to wszystko, ale co ja tam wiem..

--

amonwar
amonwar - Superbojownik · przed dinozaurami
08-07-2008 o godzinie 21:13 dostałem maila od kobiety ... pomiędzy nami zaczęło iskrzyć dawno temu jak tylko moja noga stanęła w nazwijmy to "firmie". Iskrzyło iskrzyło, zapaliło sie no i nagle wakacje... Ona wyjechała za granice, ja zostałem (pare egzaminów polanych), pisałem maile, dzwoniłem a jej sprawiało trudność napisanie czegokolwiek, tak jakby ten wyjazd coś pozmieniał. Ja widziałem to w różowych okularach, niestety wczoraj musiałem je zdjąć bo to co wydawało mi sie miłością chyba do końca nią nie było

"Tyle że potrzebuję czasu… na to, aby uporządkować myśli, abym mogła definitywnie zakończyć tę wędrówkę, którą było spotkanie z tamtym człowiekiem"

Dalej mi sie już nie chciało nawet czytać tego maila :/ Wiernie czekałem (co jest trudne w nadmorskiej miejscowości ) i nagle taki strzał. Ja dalej coś czuję, ona jak doczytałem sie w dalszej części listu ma mnie za przeproszeniem już w d***e.

prowadzę bardzo bujne życie towarzyskie, poznaje wielu świetnych ludzi, poznaje wspaniałe kobiety a jednak to co myślałem ze bedzie końcem wędrówki spotkałem dopiero w "pracy", siedziała za komputerem, cos tam stukała w gg, nawet mnie nie pamiętała sprzed tygodnia ze na imprezie siedziałem z nią przy stoliku.

Teraz nie pozostaje mi nic innego jak poczekać na lepsze czasy, mowi ze nie przyjdzie samo, zobaczymy, z łowcy zamieniam sie w ofiarę

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Hormony i tyle. Miłość to nic innego jak skomplikowane reakcje chemiczne zachodzące na synapsach komórek nerwowych, w których rolę reagentów pełnią feromony. Produktami są substancje, które stymulują mózg w sposób, który nakazuje nam bycie blisko z daną osobą. To działa jak narkotyk - organizm się uzależnia od danych feromonów i chce je cały czas przyjmować. Żeby to było możliwe, dawca, czyli "obiekt naszych miłosnych westchnień" musi być jak najbliżej nas. Ot co

Taka jest moja teoria. Nie żebym był jakimś nieczułym draniem, po prostu rozwinąłem swoją myśl o samej czystej miłości :P Wszystko, co czujemy zawdzięczamy właśnie tym reakcjom, jak wiadomo, organizm ludzki jest niezwykłą machiną ;)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Browar007 strasznie to spłycasz:P miłość jest czymś magicznym i niepojętym, a te wszystkie synapsy itpe to moim zdaniem naukowy bełkot mający dać ludziom jakąs nad tym "kontrolę"- typu jakiś pan kupi sobie feromony i fiffa raffa; rozkocha w sobie jakąś dodzię czy inną dłogonogą.To nie na tym polega.
Poza tym miłość musiała być "rozłożona na czynniki pierwsze", bo jak pewnie sam wiesz, ludzie jeśli czegoś nie rozumieją to się tego boją...a tak...stworzono bynajmniej iluzję, że możemy nad tym zapanować

--
it's like ten thousand spoons when all you need is a knife

Netzach
Netzach - Superbojownik · przed dinozaurami
Browar007 - masz racje
Stu_Dentka - masz racje
A macie racje oboje bo jedno nie wyklucza drugiego. To, ze nasze uczucia sa wynikiem dzialania naszego mozgu nie oznacza wcale ze sa brzydkie, bo biologiczne, czy tez przewidywalne, bo opisane naukowo. To, ze wiemy jak cos dziala nie znaczy ze wiemy po co.
A czlowiek skomplikowany jest i latwo sie pomylic. Pomylic milosc z wyrachowaniem, czy z zauroczeniem. Niektorzy ludzie boja sie milosci, bo boja sie odrzucenia (i glodu endorfinowego), niektorzy jeszcze nie dorosli do tego zeby dzielic cos powaznego z drugim czlowiekiem.
Dla mnie milosc to szczegolna rzecz. Teraz, patrzac z perspektywy czasu, wiem ze milosc jest tylko jedna w zyciu - wszystkie pozostale uczucia to zauroczenie i sympatia - z miloscia swojego zycia jest sie do jego konca.

--
Cinebench R10 = 19867

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Stu_Dentka -> Feromony nie pomogą w miłości. Zakup tego specyfiku być może i sprawi, że osobnik płci przeciwnej spojrzy na Ciebie przychylniej, być może nawet się na Ciebie napali, ale na pewno się nie zakocha. On chwilowo po prostu jest pod wpływem tych wyselekcjonowanych "uniwersalnych" feromonów. Także to nie jest sposób.

Przewidywalne może to one nie są tak do końca. Nie jesteśmy dokładnie pewni jak to działa. Bo tego nei sposób na tym etapie rozwoju technologicznego sprawdzić, czarna magia dla nas.

Netzach - miłość jedna na całe życie, reszta to zauroczenia? A może tak naprawdę to wszystko to są zauroczenia, tylko jedne trwają krócej, drugie dłużej? A może w parze z tymi wszystkimi skomplikowanymi działaniami dochodzi ludzka naiwność i chęć samozaistnienia? W końcu jeśli ktoś cały czas jest zasypywany różnymi komplementami na jego temat, jaki to on nie jest, to buduje ego i poprawia stosunki z osobą to mówiącą. Przyjmijmy taką sytuację, zupełnie hipotetyczną - poznajesz dziewczynę, wiadomo, rozmówki, spotkania etc. Czujesz, że coś między Wami iskrzy. Po miesiącu okazuje się, że jednak to nie jest to. Wasze relacje były raczej czysto koleżeńskie.

Teraz ta sama scenka, z tą samą kobietą, ale relacje bardziej poufałe. A to słodkie słówko, a to jakiś romantyczny spacer, może kino, czy cokolwiek innego w tym stylu. Idę o zakład, że po miesiącu stwierdzicie, że to jest prawdziwa miłość.

Cóż, człowiek jest tak skonstruowany i nikt na to nic nie poradzi...

Netzach
Netzach - Superbojownik · przed dinozaurami
:Browar007 - dlatego wlasnie uwazam ze milosc jest jedna na cale zycie - bo nie wymaga ciaglych czulych slowek, roz i swiec. To ze uczucie jest prawdziwa miloscia to ja wiem dopiero teraz, po prawie osmiu latach z moja zona. Teraz wiem, ze do zadnej kobiety nigdy niczego takiego nie czulem. To jest wlasnie milosc - niby zauroczenie, ale takie, ktore nie wymaga ciaglego podsycania i takie ktore trwa do konca - to tak jak z kawalkiem drewna - niby to samo, ale krotki nazwiesz patykiem, a dlugi galezia - niby to samo, ale roznica jest.

--
Cinebench R10 = 19867

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
:browar007 sądzę, że feromony mogą być jednym ze sposobów, ponieważ one są sprawcami tych drżących rąk, jadłowstrętu itp.To ponoć właśnie dzięki nim zwracamy na daną osobę uwagę a na inną już nie. Tak donoszą naukowcy. Rozwijając to można przypuszczać, że już po całym iskrzeniu okaże się, że może i partner/ka nie jest tak atrakcyjny fizycznie- choć wydaje się być dziwne, gdyż to co nasze to zawsze najpiękniejsze i najcudowniejsze..., lecz doskonale pasuje nam intelektualnie. A przecież w miłości chyba o to chodzi?

:Netzach nie wydaje mi się by miłość była jedna na całe życie. Nie roztrząsajmy już tutaj mnogości tego uczucia, ale należy zwrócić uwagę, że każdego kocha się inaczej. Inaczej kochało się pierwszą miłość, drugą, trzecią. Wszystkie były zapewne magiczne i jedyne w swoim rodzaju. Tylko człowiek dorasta, zmienia się pod różnymi wpływami i jego miłość ewoluuje razem z nim. To już nie jest np. obsypywanie lubej kwiatami, tylko umycie jej samochodu w wolnym czasie.

Jeśli raz się kogoś pokochało, to kocha się już zawsze. Siła tego uczucia jest odwrotnie proporcjonalna do czasu jaki upływa od momentu rozstania, ale ono zawsze jest. Tylko po prostu spychane na boczny tor, przyćmione nowym związkiem lub fascynacją.Upchnięte gdzieś w zakamarkach serca

--
it's like ten thousand spoons when all you need is a knife

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
" jak to jest z ta miloscia?" jest tak, że albo jest albo jej nie ma.
a tak serio to jest to bardzo dziwna sprawa bo raz pokochuje się kogoś "momentalnie" a raz potrzeba na to dużo czasu i nie zawsze się to udaje. czasem kochamy chociaż wiemy, że od tej osoby uczucia tego nie zaznamy a inna osoba, która nas nim darzy jest nam obca.

a jeśli chodzi o to co ktoś napisał "miłość jedna do końca życia" no dobrze ale można pokochać po drodze jeszcze kogos co się czesto zdarza, ale z szacunku i przyzwyczajenia dla naszego partnera ją odrzucamy, jakby wyglądał świat jakby każdy zostawiał swoją żonę/męża bo zakochał sie w kimś innym?

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
wg mnie "motyle w brzuchu" to nie miłość - to zauroczenie. To ta chemiczna reakcja na widok partnera, którego akceptuje nasze ciało przede wszystkim. Potrafi przejśc po trzech dniach, albo na widok lub słuch sytuacji, której dla odmiany nie akceptuje nasz rozum. Miłość to ten stan po TYM, kiedy rozum akceptuje wady tej drugiej osoby i pozwala doceniać i dbać o jej zalety. Jest tam gdzie kończy się seks a zaczyna proza zycia. Tam gdzie zaczyna się seks a kończy potrzeba seksu.
Ot, starość nie radość ;)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
OSH - Superbojownik · przed dinozaurami
Zgodzę sie z tycjanką. Te "motylki w brzuchu" to wg mnie nie oznaka miłości, takiej prawdziwej, tylko zwykłe zuroczenie, zakochanie, fascynacja...Moim zdaniem, miłość pojawia się wtedy, kiedy uświadamiamy sobie, że nie potrafimy już żyć bez tej osoby. Że choćby nie wiem co robiła, to i tak się ją kocha. Może to głupie, może ja jestem zbyt naiwny/romantyczny. Ale tak to właśnie czuję. Gdy jesteśmy zakochani - nie dostrzegamy żadnych wad tej drugiej osoby. Jawi się ona nam jako ideał. Gdy zakochanie się kończy, wtedy zaczynamy dostrzegac wady, pewne rzeczy w partnerze mogą się nam nie podobać a nawet nas drażnić. Wtedy powinniśmy sobie zadać pytanie: czy one nam rzeczywiście przeszkadzają? Czy potrafimy przejść nad nimi do porządku dziennego, nie irytując się? Jeżeli odpowiedź jest twierdząca, jeżeli rzeczywiście potrafimy zaakceptować pewne wady partnera/partnerki i nadal myślimy o nim/niej z czułością, to to już jest miłość. Oczywiście, mówię o wadach, które da się zaakceptować, choć jest to dosć szerokie pojęcie...być może spłycam temat, nie wiem. Piszę, co czuję...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
W sumie każdy z nas ma tutaj rację, bo miłość jest uniwersalna- niby taka sama, ale każdy przyjmuje ją inaczej.

I chciałabym się podpiąć pod temat i zapytać; czy zdarzyło Wam się kiedyś by przyjaciel/przyjaciółka wyznała Wam miłość, i co się robi w takiej sytuacji?

Ostatnio bowiem przytrafiła mi się taka sytuacja i nie mam pojecia co z tym zrobić.

--
it's like ten thousand spoons when all you need is a knife

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
OSH - Superbojownik · przed dinozaurami
:stu_dentka
Ja wręcz marzę o takiej sytuacji. Ale dla mnie sprawa jest prosta - trzeba takiej osobie powiedzieć to, co się do niej czuje. Trzeba być wobec niej uczciwym. Lepiej od razu postawić sprawe jasno niż dawać tej osobie złudną nadzieję. To jest najgorsze, co może być - pozostawienie takiej osoby w zawieszeniu. Wiem, co się wtedy przeżywa. Po szczerej rozmowie są możliwe dwa warianty: albo ta osoba zrozumie i jest na tyle silna, że jest w stanie podtrzymywać kontakty, bez robienia sobie jakichkolwiek nadziei (a myślę, że niewiele osób jest na tyle silnych, bo to wykańcza psychicznie i to maksymalnie), albo zrywa kontakt i czeka, aż uczucie zgaśnie i będzie można znów rozmawiać na zasadach koleżeńskich. Ale powtarzam: NIE WOLNO kombinować, dawać nadzieję, zwodzić. To może doprowadzić do niewyobrażalnych następstw. Miłość zawsze może się pojawić, nikt tego nie wyklucza. Ale lepiej, gdy zakochana w Tobie osoba wie, że z Twojej strony jest to zwykłe koleżeństwo/przyjaźń, ale nic więcej. Zakładam to milcząco, bo skoro pytasz co zrobić, to właśnie to chyba to czujesz do tej osoby ?

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Traktowałam go jak przyjaciela, mówiłam wszystko [nawet to czego nigdy bym nie powiedziała, zdając sobie sprawę z tego co do mnie czuje]. Ogólnie świetnie się z nim dogadywałam umiał mnie rozbawić czy pocieszyć, ale po tym wszystkim nie potrafię już spojrzeć na niego jak przed "wyznaniem".
z jednej strony nie chcę z nim być bo nie ma między nami chemii [znaczy ja jej nie czuje], ale z drugiej daje mi poczucie bezpieczeństwa i wiem, że zrobi wszystko żebym była szczęśliwa......i nie chcę tracić przyjaciela.....bo przyjazn jest dla mnie wazniejsza niz milosc.......
i fajnie jest czuc sie kochanym ...ehhhh
Powiedziałam mu, że z mojej strony może liczyć na wierność, lojalność i oddanie ale w wymiarze przyjacielskim, na co powiedział, że da mi czas żebym to przemyślała.
I myślę....i im więcej myślę tym mniej wiem......

--
it's like ten thousand spoons when all you need is a knife

pleban2
'motylki'??? 'chemia'??? 'uczucie'???

Każde, ale to każde tzw. 'zauroczenie' powodowane jest instynktowną potrzebą przedłużenia gatunku, czyli jedna osoba znajduje w drugiej to, co ją podnieca (czy to fizjonomia, ton głosu, zapach, dotyk...).

Żaden ze mnie Freud, ale do takiego wniosku doszedłem.

A co do 'miłości', to jest właśnie, o czym przedmówcy również piszą, wzajemna akceptacja partnerów... utrzymanie pierwotnej potrzeby bycia z tą osobą, pomimo jej niedoskonałości i wad, które zauważamy dopiero po pewnym czasie... uświadomienie sobie własnych wad, które zauważamy dopiero po pewnym czasie spędzonym z Tą osobą... i nieśmiertelna sztuka kompromisu, bez której żaden związek nie ma szans...

P.S.: I to by było na tyle...

--
"Nieudana to uczta co się kończy przytomnie, Jeśli goście w otchłanną nie zapadną się głąb, Kiedy jeden za drugim zdoła sobie przypomnieć Komu nakładł po pysku, kto mu złamał nos, wybił ząb."

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
OSH - Superbojownik · przed dinozaurami
:stu_dentka
Ja Ci proponuję, żebyś nad tym nie myślała, bo to cię może doprowadzić do tego, do czego (o zgrozo) nawet dziś się zachęca - "bycia z kimś z rozsądku". Owszem, czasem bywa, że w czymś takim pojawi się po jakimś czasie miosć i sprawa jest załatwiona. Ale na Boga, nie pozwól, by w takiej sprawie kierował Tobą "rozsądek"!!! Tu się liczą wyłącznie uczucia. Dobrze, że powiedziałaś mu szczerze, jaka jest sytuacja, ale wygląda mi na to, że do niego chyba nie dotarło. Skoro chce żyć nadzieją, życzę mu powodzenia, bo to cholernie trudne. Wiem o tym doskonale. Nie chcesz tracić przyjaciela...ale niestety, przygotuj się na to, że go możesz stracić. Może nie na zawsze, ale na jakiś czas. Ja wiem, to przykre, ale czasem tak trzeba...w tej sprawie nie idzie się na kompromisy, nie patrzy się na drugą osoba pod kątem tego, że "jest mi dobrze, on/ona zrobi wszystko, bym była/był szczęśliwa(y)" Owszem, tego jestem pewien na 100%, bo zakochany człowiek jest zdolny do niewyobrażalnych poświęceń na rzecz drugiej osoby. Ale pojawia się pytanie, czy ten ktoś robi to bezinteresownie? Nie, będę tu brutalnie szczery - NA PEWNO nie! Bo chce pozyskać uczucia drugiej osoby, w której się zakochał. I to nie jest nic złego - przecież to piękne. Ale pomyśl, czy czasem w pewnym momencie, gdy taka osoba zauważy, że to nie daje efektów, nie poczuje, że stara się na darmo i w związku z tym i tak dojdzie do wniosku, że to na nic, nie warto się dalej starać, przynajmniej nie aż tak bardzo, bo i tak ta osoba nie wzbudzi w sobie tego czego pragnie starający się o jej względy człowiek? I co wtedy zrobi ? - powie do widzenia. Tak czy tak - tracisz tę osobę. Oczywiście, ja nie jestem jasnowidzem, nie mogę twierdzić, że tak jest zawsze. Ale patrzę na to ze swojego punktu widzenia i wiem, że niestety, czasem jest to jedyne wyjście.
Najgorszemu wrogowi nie życzę sytuacji, w której ktoś jest zakochany w drugiej osobie, a ta osoba nie czuje do niego niczego więcej niż koleżeństwa/przyjaźni. Dobrze, gdy sie o tym dowie na początku - wtedy ma wybór - albo ryzykować i się starać (z dość małą gwarancją sukcesu, ale zawsze) albo powiedzieć "pa pa", zniknąć z jej życia i nawiązać ponowny kontakt dopiero wtedy, gdy zgaśnie w nim zakochanie. Ale pamiętaj, jeżeli zdecydujesz się być z nim na zasadzie "bo może coś wybuchnie, bo może się uda" to w przypadku, gdy się jednak nie uda i pewnego dnia zmuszona będziesz mu powiedzieć, że jednak nie, że próbowałaś (choć mnie się to w ogóle wydaje nieprawdopodobne, bo jak można "próbować kogoś pokochać???"), ale Ci nie wyszło i w związku z tym, nie możecie być dalej razem - zrani go to w niewyobrażalny sposób. Ja wiem, co się czuje w takiej sytuacji, możesz mi wierzyć. I wiem, jak ciężko jest się wygrzebać z czegoś takiego, gdy świat ci nagle runął na głowę.
Więc ja Ci dobrze radzę, nie dawaj mu nawet minimalnej nadziei. Chce z Toba utrzymywać kontakty - to już jego sprawa. Ale Ty się nie zastanawiaj, czy warto z nim być, bo to, bo tamto. Zastanów się nad tym dopiero wtedy, gdy poczujesz, że łączy Cię z nim coś wiecej niż tylko przyjaźń.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
traker83 - Superbojownik · przed dinozaurami
Stu_Dentka –„nie chcę tracić przyjaciela.....bo przyjaźń jest dla mnie ważniejsza niż miłość.......”

Nad tym najpierw trzeba się zastanowić, co, dla kogo jest ważne.

A wtedy zobaczymy, czym jest dla nas miłość.

Według mnie, jeśli kogoś kocham to chcę dla tej osoby jak najlepiej i jestem w 100% jej powiernikiem. To ze mną ma rozmawiać o wszystkim. Przyjaciel nie spędza z drugą osobą tyle czasu, co ja.
Jeśli tę sytuację odwrócimy i to przyjaciel będzie spędzał więcej czasu z „moją połówką” niż ja, to byłoby mi smutno, że to nie ja jestem na jego miejscu, co automatycznie nasuwa kolejną myśl, „kogo ona kocha”.

Dlatego według mnie trzeba zastanowić się, co rozumiemy przez słowo miłość, czym jest dla nas przyjaźń.
Każdy człowiek ma inne wyobrażenie świata i kontaktów międzyludzkich a co za tym idzie inaczej postrzega miłość.

--
A co mi tam

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
milosc nie istnieje. istnieje tylko wyobrazenie milosci z ktorym zyjemy . gdy odchodzi ta owa ukochana osoba to nie odchodzi milosc tylko jej wyobrazenie , cos co wytworzylismy sami w swojej glowe... runely nasze marzenia i wszystko co przez taki dlugi czas budowalismy w naszej glowie. Mi brakuje rurek i srub na budowanie taich konstrukcji w glowie , bo wielu moich robotnikow pospadalo a wraz z nimi cala konstrukcja

wiecznie pesymistyczna optymistka

--
nie lubie sikać na dworze...

Misiek666
Misiek666 - SIURBEMEDIZAPREKUNDA · przed dinozaurami
:maskotaa ... Miłość definitywnie istnieje. I nie prawdą jest, że trzeba jej szukać. Przychodzi w najmniej niespodziewanym momencie. Przychodzi wtedy kiedy wydaje Ci się, że nie ma nawet takiej opcji, żeby się pojawiła. Trzeba umieć z niej czerpać. Trzeba jednak o tym pamiętać, że jeśli jest obopólna można się zatracić. A wtedy trzeba ją równoważyć. Dbać o nią i pielegnować. Nawet najpiękniejsza miłość może zgasnąć, jeśli się o nią prawidłowo nie zadba. Z miłością jak z kwiatem. Są kwiaty piękne, które potrzebują tylko słońca i adoracji, a reszta nie jest dla nich istotna. Są też jednak kwiaty niepozorne, które na pierwszy rzut oka, być może nie oszałamiają jak te pierwsze, ale również oprócz słońca potrzebują wody ... potrzebują nocy, aby rozkwitnąć ... aby zapachnieć... i jeśli potrafisz zadbać o te drugie, już nigdy nie zatęsknisz za tymi pierwszymi. Prawdziwa miłość potrafi być jak solidna skała, o którą codziennie rozbijają się wysokie fale. Są gwałtowne i silne, ale nie potrafią wyrządzić jej krzywdy. Budzisz się koło niej każdego dnia i możesz ja mieć, dotknąć i chłonąć jej ciepło. Wiesz, że jest Twoja i nikt i nic jej Ci nie odbierze. Zasypiasz koło niej i czujesz się bezpiecznie. I to trwa wiecznie ... Kto tego nie przeżywa - nie zrozumie ...


--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Anieliczka - Dziewica w łokciach · przed dinozaurami
moim zdaniem to zupełnie co innego jest miłość, a co innego zakochanie..

zakochanie to taki stan, w którym człowiek jest zaślepiony dosłownie drugą istotą, niczym matka Teresa, wyzbywa się egoizmu i wszystko by oddał dla dobra ukochanej osoby.. a ludzie to egocentrycy i nikt nie jest pozbawiony całkowicie egoizmu, a euforia towarzysząca zakochaniu tylko tworzy taką iluzję

gdy już to zakochanie minie, to okazuje się, że rzeczywistość jest często znacznie odbiegająca od iluzji, którą sobie stworzył zakochany w głowie i w sercu, zakochanie nie jest prawdziwą miłością, ponieważ nie jest ono aktem woli ani świadomym wyborem, często zakochuje się w niewłaściwym czasie i w zaskakujących osobach. Zakochanie nie wymaga wysiłku, poza tym zakochanie nie jest zainteresowane rozwojem drugiej osoby, tworzy tylko iluzję, że przez to uczucie osiągnął wszystko i nie potrzebuje się dalej rozwijać, w sensie osoba ukochana jest dla nas tak idealna i doskonała, że jest to dla zakochanego szczyt osiągnięć.

a gdy już minie zakochanie, to taki człowiek zaczyna dostrzegać rysy na swoim ideale - pryszcz na nosie, otwarta tubka pasty do zębów, brak deski na swoim miejscu w kiblu, rozrzucone skarpetki, mlaskanie przy jedzeniu, braki w wykształceniu, zainteresowania, które go nie interesują, inne podejście do życia.. i tu się zaczyna albo kończy miłość.. bo miłość wymaga zajebistej pracy, cierpliwości, tolerancji, sporej dawki altruizmu, czego wiele osób w ogóle nie bierze pod uwagę..

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
MM_ja - Bojowniczka · przed dinozaurami
misiek666 - w pełni się zgadzam, miłość definitywnie istnieje. A kto tego nie przeżywa nie zrozumie.
Jednak głównie chodziło mi o to żeby dodać, ze ona naprawdę przychodzi wtedy kiedy jej nie szukasz, jak nieświadomie utrzymujesz ten "kontakt" bo jest dobry, bo ci odpowiada, bo cię fascynuje, bo cię wprawia w dobry humor... itp itd... aż nagle się okazuje że to nie tylko przyjaźń, potem okazuje się że namiętność nie wystarcza i chcesz czegoś ponad to, być jeszcze bliżej. I wtedy się zaczyna moim zdaniem miłość. Pielęgnuje ją się dla jednych łatwo, jakby byli do tego stworzeni, dla innych niesamowicie trudno, to już zależy. Ale zaczyna się wtedy gdy przestajesz szukać. Bo tak łatwo nie ma że można się zawziąć w sobie i znaleźć.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
OSH - Superbojownik · przed dinozaurami
Anieliczka, MM_ja:
W zasadzie to się nie mam juz co wypowiadać, bo powiedziałyście chyba już wszystko co ja na ten temat sądzę. Miłość zaczyna się wtedy, gdy kończy zakochanie, spadają nam klapki z oczu, zaczynamy dostrzegać wady w tej osobie, a mimo to, nie potrafimy sobie wyobrazić życia bez niej. Chcemy być z tą osobą, chcemy dzielić z nią radości i smutki i NIE CHCEMY szukać już nikogo innego. Kidy czujemy, że chcemy iść z tą osobą przez życie, choćby nie wiadomo co.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Miłość ehhh jakie to słowo jest trudne. Dla jednych to zwykła chemia, inni to ukrywają, a pozostali wierzą. Sam nie wiem do której grupy się zaliczam. Czasem sie łapie na tym, że nie wierze w coś takiego jak miłość, a z drugiej strony choler**e mi jej brakuje. No cóż trzeba będzie zaufać pewnej MM ja, że sama na mnie wpadnie. Heh choć osobiscie wydaje mi sie to mało prawdopodobne. Jej chyba trzeba pomóc, nic w życiu nie przychodzi łatwo, tym bardziej miłość- w końcu każdy z nas potajemnie tego szuka. Zostawiać "miłość" zrządzeniu losu? Tak to można obudzić się za naście lat z ręką w nocniku i zamiast być z kimś, którego się szanuje itd itp będzie się samemu...
No a teraz czas na jajecznice;]

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
MM_ja - Bojowniczka · przed dinozaurami
ciamajdek , wiesz nie całkiem chodziło mi o to że w momencie kiedy dasz sobie spokój z szukaniem i pozostawisz wszystko losowi to wtedy się znajdzie;) raczej miałam na myśli że to czy ją znajdziemy nie zależy wyłącznie od nas, przynajmniej moim zdaniem, przynajmniej w moim i kilku przypadkach które znam
Chodziło mi tez o to że wydaje mi się że jak już "wpadnie na ciebie" to nie zignorujesz jej.. bo moim zdaniem sie nie da, nawet jeśli nie zdajesz sobie sprawy z ... powagi sytuacji Ale tak, raczej próbuję pozytywne nastawienie przesłać bo ... będzie dobrze, musi być dobrze, jak mawiał Stachura
Forum > Inteligentna jazda > Jak to jest z ta miloscia...
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj