Tak, temat był odmieniany już tu przez wiele przypadków i osób...
ale:
Przeczytałem - wraz z komentarzami - wątek z filmożerców i zechciałem rozwinąć problem poruszony przez :gandziu.
"ale"
No właśnie. "ale". Doszedłem do momentu w którym, będąc przeciwnym afiszowaniu się przez ludzi ze swą - którąkolwiek - orientacją, boję się o tym powiedzieć. Bo przecież wielki krzyk będzie i zniesmaczenie. I to właśnie ukłucie - jak by nie patrzeć - strachu skłoniło mnie do założenia tego wątku.
To jak to w końcu jest?
Mały test: oceńcie odczucia wywołane przez podane niżej treści w skali od 1 do 5, przy czym:
1 - oburzenie,
3 - brak reakcji,
5 - pełne poparcie
co do istnienia koszulek / opasek / transparentów o treści:
- jestem homoseksualistą
- jestem Żydówką
- nie płakałem po papieżu
- jestem dziewicą
- wyszłam za mąż i jestem szczęśliwa
- usunęłam ciążę
- mam raka
- zmieniłam płeć
- jestem heteroseksualistą
- nie obchodzi mnie, ilu Żydów zginęło w obozach
- spieprzaj dziadu
- za aborcję powinni sądzić jak za morderstwa
- piwo to moje paliwo
- jestem czystej krwi Polakiem
...już? Czy tylko przelecone wzrokiem?
na dobrą sprawę jeśli pierwsze trzy ocenione zostały tak samo, to obiektywny człowiek powinien całość ocenić mniej więcej tak samo. Ja na przykład nie jestem szczególnie obiektywny (choć się staram) i większość dostała jedynki, kilka dwójki, a piwo i dziewica powyżej trójki... no ale piwo to dowcipne jest i przez to traktowane może być inaczej.
Ale do rzeczy.
Czy nie macie wrażenia, że 'jestem homoseksualistą' to potrzeba wyrażenia siebie, a 'jestem hetero' to paskudne kontrhasło homofobów? Że 'jestem Żydem' może nosić sobie każdy Żyd i okej, ale jak by ktoś powiedział 'pan X jest Żydem' to samo to stwierdzenie faktu jest odbierane jako antysemityzm? Czy czytając 'za aborcję powinni sądzić jak za morderstwa' nie słyszeliście już w uszach krzyku oburzenia feministek? Czy, choć dałoby się przełknąć koszulkę 'jestem Żydem', to koszulka 'jestem czystej krwi Polakiem' nie byłaby potwornym nacjonalizmem, ba, ujawnieniem nazistowskich zapędów?
Przyznam się, że w pierwszym odruchu też powyższe hasła oceniłbym nierówno. Ale każde z nich to mniej więcej taki sam kulturowy ekshibicjonizm, i każde z nich jest równie (nie)właściwe, i każde z nich powinno zostać podobno ocenione (nb "piwo to moje paliwo" i "spieprzaj dziadu" to po części podpucha była). A jednak nieopłakiwanie papieża to prawo każdego obywatela, zaś nieopłakiwanie Holocaustu to bycie zaślepionym z nienawiści do Żydów.
Brzmi groteskowo. Chwyćmy jednak byle pismo...
Nie chcę się tu rozpisywać o domniemanym "układzie" Kaczyńskiego czy spiskowej teorii dziejów czyjegokolwiek autorstwa. Jednak selektywność przy 'stosowności' tematów jest zastanawiająca. Sufrażystki jasno określiły swój cel i z czasem go osiągnęły, chwała im za to. Środowiska homoseksualistów / feministek / zielonych (czemu oni w to się mieszają?) nieustannie drążą skałę pod tytułem 'obecny ład społeczny', i robią to skutecznie - czego dowodem są kolejne państwa z zalegalizowanymi związkami homoseksualistów, kolejne stacje TV z treśćmi, od których mimowolnie skręca mnie w żołądku (jeśli ktoś chce mnie za tą wypowiedź skrytykować, niech najpierw sam obejrzy sobie fragment homopornosa). Jednak to mógłbym przełknąć, gdyby nie wrażenie, że jestem przez te środowiska manipulowany. Dlaczego? Choćby dlatego, co wyraziłem na początku postu. Jest wolność słowa, a jednak boję się z niej skorzystać.
Brokeback zdobył od groma nominacji do oskarów (w chwili jak to piszę oskary nie są jeszcze rozdane), podobnie jak Monachium. Podobnie jak Lista Schindlera i parę innych tytułów tego typu... Nie, nie sugeruję, że te filmy tylko dzięki temu zostały obsypane nagrodami. Nie wykluczam, że owe pozycje są dobre, a Spielberg ma jakieś swoje skrzywienie w jednym kierunku i jedno z drugim jest bez związku. Dużo logiczniejsze jednak wydaje się założenie istnienia jakiejś ŻydoMasońskiej Czarnej Loży Gejów, mającej swych ludzi 'gdzie trzeba'. Osobiście uważam iż istnieją po prostu manipulatorzy, którzy genialnie operując faktami historycznymi i obowiązującym prawem doprowadzają do sytuacji, w której są równi i równiejsi, przy czym równiejsi są ci o trudnej historii. Każdy chyba słyszał o przypadku, gdy czarnoskóry sędzia (pardon, Afro-Amerykanin) oprotestował ustawę zobowiązującą do przyjęcia na uniwersytet jakiegoś konkretnego minimum murzyńskich studentów. Ustawa nie wspominała ani słowa o bladych twarzach. Istnienie ustawy zobowiązującej drużynę NBA do posiadania minimum dwóch Murzynów jest faktem, o inych odmianach barwnych gatunku homo sapiens sapiens nie ma ani słowa...
Trucizna w małych dawkach uodparnia. Nie pozwólmy się jej przeżreć, nie pozwólmy sobie zwariować na punkcie poprawności politycznej. By nie bać się napisać posta, bo anuż komuś się on nie spodoba.
ale:
Przeczytałem - wraz z komentarzami - wątek z filmożerców i zechciałem rozwinąć problem poruszony przez :gandziu.
"ale"
No właśnie. "ale". Doszedłem do momentu w którym, będąc przeciwnym afiszowaniu się przez ludzi ze swą - którąkolwiek - orientacją, boję się o tym powiedzieć. Bo przecież wielki krzyk będzie i zniesmaczenie. I to właśnie ukłucie - jak by nie patrzeć - strachu skłoniło mnie do założenia tego wątku.
To jak to w końcu jest?
Mały test: oceńcie odczucia wywołane przez podane niżej treści w skali od 1 do 5, przy czym:
1 - oburzenie,
3 - brak reakcji,
5 - pełne poparcie
co do istnienia koszulek / opasek / transparentów o treści:
- jestem homoseksualistą
- jestem Żydówką
- nie płakałem po papieżu
- jestem dziewicą
- wyszłam za mąż i jestem szczęśliwa
- usunęłam ciążę
- mam raka
- zmieniłam płeć
- jestem heteroseksualistą
- nie obchodzi mnie, ilu Żydów zginęło w obozach
- spieprzaj dziadu
- za aborcję powinni sądzić jak za morderstwa
- piwo to moje paliwo
- jestem czystej krwi Polakiem
...już? Czy tylko przelecone wzrokiem?
na dobrą sprawę jeśli pierwsze trzy ocenione zostały tak samo, to obiektywny człowiek powinien całość ocenić mniej więcej tak samo. Ja na przykład nie jestem szczególnie obiektywny (choć się staram) i większość dostała jedynki, kilka dwójki, a piwo i dziewica powyżej trójki... no ale piwo to dowcipne jest i przez to traktowane może być inaczej.
Ale do rzeczy.
Czy nie macie wrażenia, że 'jestem homoseksualistą' to potrzeba wyrażenia siebie, a 'jestem hetero' to paskudne kontrhasło homofobów? Że 'jestem Żydem' może nosić sobie każdy Żyd i okej, ale jak by ktoś powiedział 'pan X jest Żydem' to samo to stwierdzenie faktu jest odbierane jako antysemityzm? Czy czytając 'za aborcję powinni sądzić jak za morderstwa' nie słyszeliście już w uszach krzyku oburzenia feministek? Czy, choć dałoby się przełknąć koszulkę 'jestem Żydem', to koszulka 'jestem czystej krwi Polakiem' nie byłaby potwornym nacjonalizmem, ba, ujawnieniem nazistowskich zapędów?
Przyznam się, że w pierwszym odruchu też powyższe hasła oceniłbym nierówno. Ale każde z nich to mniej więcej taki sam kulturowy ekshibicjonizm, i każde z nich jest równie (nie)właściwe, i każde z nich powinno zostać podobno ocenione (nb "piwo to moje paliwo" i "spieprzaj dziadu" to po części podpucha była). A jednak nieopłakiwanie papieża to prawo każdego obywatela, zaś nieopłakiwanie Holocaustu to bycie zaślepionym z nienawiści do Żydów.
Brzmi groteskowo. Chwyćmy jednak byle pismo...
Nie chcę się tu rozpisywać o domniemanym "układzie" Kaczyńskiego czy spiskowej teorii dziejów czyjegokolwiek autorstwa. Jednak selektywność przy 'stosowności' tematów jest zastanawiająca. Sufrażystki jasno określiły swój cel i z czasem go osiągnęły, chwała im za to. Środowiska homoseksualistów / feministek / zielonych (czemu oni w to się mieszają?) nieustannie drążą skałę pod tytułem 'obecny ład społeczny', i robią to skutecznie - czego dowodem są kolejne państwa z zalegalizowanymi związkami homoseksualistów, kolejne stacje TV z treśćmi, od których mimowolnie skręca mnie w żołądku (jeśli ktoś chce mnie za tą wypowiedź skrytykować, niech najpierw sam obejrzy sobie fragment homopornosa). Jednak to mógłbym przełknąć, gdyby nie wrażenie, że jestem przez te środowiska manipulowany. Dlaczego? Choćby dlatego, co wyraziłem na początku postu. Jest wolność słowa, a jednak boję się z niej skorzystać.
Brokeback zdobył od groma nominacji do oskarów (w chwili jak to piszę oskary nie są jeszcze rozdane), podobnie jak Monachium. Podobnie jak Lista Schindlera i parę innych tytułów tego typu... Nie, nie sugeruję, że te filmy tylko dzięki temu zostały obsypane nagrodami. Nie wykluczam, że owe pozycje są dobre, a Spielberg ma jakieś swoje skrzywienie w jednym kierunku i jedno z drugim jest bez związku. Dużo logiczniejsze jednak wydaje się założenie istnienia jakiejś ŻydoMasońskiej Czarnej Loży Gejów, mającej swych ludzi 'gdzie trzeba'. Osobiście uważam iż istnieją po prostu manipulatorzy, którzy genialnie operując faktami historycznymi i obowiązującym prawem doprowadzają do sytuacji, w której są równi i równiejsi, przy czym równiejsi są ci o trudnej historii. Każdy chyba słyszał o przypadku, gdy czarnoskóry sędzia (pardon, Afro-Amerykanin) oprotestował ustawę zobowiązującą do przyjęcia na uniwersytet jakiegoś konkretnego minimum murzyńskich studentów. Ustawa nie wspominała ani słowa o bladych twarzach. Istnienie ustawy zobowiązującej drużynę NBA do posiadania minimum dwóch Murzynów jest faktem, o inych odmianach barwnych gatunku homo sapiens sapiens nie ma ani słowa...
Trucizna w małych dawkach uodparnia. Nie pozwólmy się jej przeżreć, nie pozwólmy sobie zwariować na punkcie poprawności politycznej. By nie bać się napisać posta, bo anuż komuś się on nie spodoba.
--


że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.
