To ja może dorzucę "francuski" punkt widzenia (mieszkam pod Lyonem), i spróbuję nakreślić przyczyny tej sytuacji (choć w znacznym stopniu już to zrobiliście
)
Kraj, który się tak wywyższa na arenie europejskiej jest w chwili obecnej chyba troszke taką zakłamaną rasistowską machiną polityczną.
Równość nie oznacza jedności. A Francja jest bardzo niejednolita. Mało tego, ta równość jest fasadowa, powierzchowna.
Ja to nazywam francuską hipokryzją. A w praktyce wygląda to tak:
Oficjalnie każdy, Arabo-Francuz też, ma prawo do całej masy zasiłków socjalnych: nawet rodzina, w której 2 osoby pracują, ale nie osiągają jakiegoś tam minimum na łepka, ma prawo mieszkać w dotowanym przez państwo mieszkaniu, otrzymywać darmowe leki, ma prawo do zniżek podatkowych, zasiłków na dzieci, dofinansowań do obiadów i diabli wiedzą czego jeszcze. Widziałam całe rodziny, które tylko z tego się utrzymywały (są jeszcze "banki żywności" - darmowej oczywiście), i nie dlatego, że rodzice nie mogli znaleźć pracy - oni jej nie musieli szukać! Arabo-Francuz chodzi do normalnej, darmowej szkoły (obowiązkowej do 16 roku życia) i ma prawo ubiegać się i wykonywać każdą pracę. W trzech słowach: wolność, równość, braterstwo...
To jest strona widoczna strona Księżyca. Teraz ta druga:
- rekrutujący pracowników widząc na CV arabskie nazwisko rzadko spojrzy na kwalifikacje. CV wędruje do kosza.
- przedmieścia są poligonem dla młodych, niedoświadczonych nauczycieli zamiast potrafiących okiełznać młodzież starych wyjadaczy. Efekty - oczywiste.
- dopłaty do mieszkań - tak, oczywiście, ale do mieszkań najtańszych, w najgorszych dzielnicach. A potem:oprócz "złego" nazwiska masz jeszcze nieodpowiedni adres, więc 0 szans na przyzwoitą pracę... Ale oczywiście do tej pory nikt (czytaj rząd) o niczym nie wiedział, w ojczyźnie praw człowieka to nie było możliwe!
To oczywiście nie jest tak czarno-białe, że tylko państwo jest be, bo swój spory udział mają tu rodzice, kultura i wychowanie - czyli to, co w swoim pierwszym repoście napisał
:
Państwo jest b.socjalne i zapewnia byt, wykształcenie etc. Niemniej jednak problem tkwi w wychowaniu młodych przez ich rodziców. Są oni wychowywani jakby żyli w kraju muzułmańskim i nie chcą się dostosować do świata w którym żyją. Oczywiście jest tam sporo komformizmu, bo to co mogą i co dobre (przywileje) dla nich to adoptują, ale co sie nie zgadza (obowiązki) to już budzi ich sprzeciw.
Oczywiście generalizuję, ale tak jest w większości tej grupy społecznej. Rodzicom wystarcza minimum socjalne jakie dostają będąc na bezrobociu, a dzieci patrzą na ten wzorzec i się demoralizują. Nie pracują, bo się nie opłaca, a nuda zachęca do buntu i rozrabiania.
We Francji owocuje to m.in. tym, co już wspomniałam: ludzie nie pracują, bo po co? Można siedzieć na tyłku, państwo zapewni mieszkanie, lekarza, jedzenie... a w "wolnym czasie" ponarzekamy jak to nam źle i pójdziemy się na kimś albo na czymś wyładować. A we Francji brakuje rąk do pracy - w budownictwie np. bo chętnych do roboty fizycznej jak na lekarstwo...
Ale ile by nie było przyczyn tej sytuacji, i jakkolwiek one są poplątane i od siebie zależne, to ci ludzie
nie są w sytuacji tragicznej!!! I palenie szkół, merostw, samochodów jest po prostu chuligaństwem. Są inne sposoby by zostać zobaczonym i usłyszanym.
Poza tym mam wrażenie, że o ile ten pierwsze spalone auta to faktycznie była wściekłość (bo zginęli ich "współplemienicy"), to kolejni piromani po prostu wykorzystują okazję, by się wyżyć i zrobić babce na złość (że wykorzystam waszą metaforę
).