Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > Tochę muzycznie
Mroczna_Elfka
Mroczna_Elfka - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Obejrzałam wczoraj dokument o Ryśku Riedlu „Się macie ludzie” i skłoniło mnie to do rozważań nostalgiczno-metafizycznych. Film notabene bardzo mnie wzruszył i urzekł. Doszłam do wniosku, że dziś zarówno na polskich i światowych scenach brakuje osobowości, ludzi charakterystycznych, „skazanych na bluesa”. I to wcale nie dlatego, że takich nie ma, tylko są zagłuszani przez „sztuczne twory” wielkich koncernów fonograficznych. A kiedy już zdarzy się komuś wybić, to od razu jest wtłaczany do jakiejś formy.
I nie umiem sobie w związku z tym odpowiedzieć na pytanie, czy to dobrze, że pewien rodzaj muzyki wciąż jest uważany za niszowy i jak by to było, gdyby środowisko artystów cyganeryjnych dostało się „pod skrzydła” wytwórni fonograficznych.

kolleck
kolleck - Superbojownik · przed dinozaurami
Film świetny. Rysiek Riedel był człowiekiem, któremu cholernie dużo zawdzięczam. Na kawałkach Dżemu praktycznie się wychowałem. Pierwsze doświadczenia z gitarą (kupioną na ruskim rynku) poświęcone były numerom takim jak "Whisky", czy "Cegła". Później przyszły utwory znacznie bardziej dojrzałe "Lunatycy", "Dzień w którym pękło niebo" itp. Najpiękniejsze chwile młodości, przy ognisku w Bieszczadach bądż na Mazurach spędziłem z przyjaciółmi śpiewając niezapomniane piosenki Ryśka. "List do M" zmienił mój stosunek do rodziców, wyrastałem wtedy z buntu. Chorą fascynację narkolami udało mi się opanować w znacznym stopniu dzięki "Niewinnym" i "Detoxowi". "Jak malowany ptak" i "Wehikuł czasu" były nieomal hymnami naszej dawnej ekipy. Słowo honoru, że łezka mi się w oku zakręciła, podczas pisania...
Mroczna - odpowiadając na pytanie - uważam, że muzyka późnych lat 90 i poczatku naszego wieku ma zbyt wiele wspólnego z Euro i Dolarem, tudzież Peelenem. Dawniejsze Jarociny, Rawy, miały swój niepowtarzalny klimat, gdzie jedynym słowem ocenzurowanym była "komercja", i nie dlatego, że ktoś zabronił, tylko dlatego, ze pozostawał po nim tzw brzydki posmak w ustach.
Mam nadzieję, że nieliczni juz wprawdzie, ale działający artyści niezależni nie wpadną w szpony komercji, bo mogą skończyć jak "Pidżama porno", która kiedyś, dawno temu nadawała niejako ton polskiej muzyce niezależnej. Bogu co boskie, Cesarzowi co cesarskie.
A że Dżem z Ryśkiem na wokalu był na swój sposób boski, nie ulega najmniejszej wątpliwości.
Pozdrawiam.

--
Wszystkich praca uszlachetnia, a mnie tylko męczy...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
ja dzięki rodzicom też wychowałam się na Dżemie bo mamy wszystkie płyty analogowe tegoż a bardzo póxno u nas pojawił się magnetofon kasetowy tak więc wychowywana na klasyce bluesa i jazzu nigdy nie wpadłam w szpony popu lat 80 i 90-tych i disco polo.
film mądry i skłaniający do refleksji (tylko czemu tak późno wieczorem).
pokazał prawdę o powolnym umieraniu Ryśka i o niedoskonałości naszego systemu leczenia uzależnień bo powiedzmy sobie szczerze w nim mało się przez te lata zmieniło. ktoś w filmie powiedział że gdyby rzecz miała miejsce gdzieś na zachodzie to rysiek ciagle by żył. ile w tym gorzkiej prawdy...
ale jak ktoś inny podsumował że chyba jednak Dżem nie przetrwałby w takiej konwencji. musiałby się skomercjalizować bo niestety u nas nie ma miejsca dla takich ludzi jak Rysiek. u nas sprzedaje się sieczka a gwiazdy są jednosezonowe a prawdziwe osobowości tłamszone i sprowadzane do sztampy.

--
Suwaczek z babyboom.pl

sqnx
Szanowny kolleck-u!!
Nie zamierzam w tym miejscu przesadnie bronić Pidżamy Porno, ale przyznam się, że lubiłem i nadal lubię ich piosenki. Myślę, że w dziedzinie prostego, ostrego, melodyjnego grania zaprawionego odrobiną zawadiackości i gorzkiego niekiedy sentymetalizmu (głupio trochę brzmi, ale co tam) osiągnęli na polskiej scenie prawdziwe mistrzostwo i trudno znaleźć kogoś, kto mógłby się z nimi porównywać...
...a że zarabiają na muzyce pieniądze - czy to już komercja? Ja nadal im wierzę (choć nie zawsze się zgadzam z tym co jest zawarte w tekstach ich piosenek). Pomimo tego, że znaleźli się w tym samym miejscu co Kult, T.Love, Pudelsi i Maleńczuk, Dezerter (dalej można by jeszcze długo wymieniać).
Zaś co do Ryszarda Riedla - fanem Dżemu nie byłem i nie jestem (staty/niestety), zdecydowanie wolę angielski the Jam, tym niemniej jednak kilka piosenek ś. p. Ryszarda Riedla potrafi mnie chwycić za serce.
Nie kocham, ale szanuję i doceniam.
Jeśli można - proszę odpowiedzcie mi, czy to co sie dzieje z Dżemem dzisiaj, to też nie jest czystej wody komercja? warto się chyba także zastanowić, co rozumiemy pod tym słowem... ale to pewnie temat na inny wątek, zresztą był on już zdaje się poruszany na tym forum.
pozdrawiam

mruck
Hmmm... akurat dżemu nie lubiłem nigdy... a ostatnimi czasy wręcz nie lubię bardzo... Ale nie przez muzykę, a dlatego, że urosła dokoła zespołu legenda i tak jak Nirvana jest to teraz sztampowy zespół polskiej bananowej, undergrandowej młodzieży... Martensy, Levisy, kurtka Campusa, obowiązkowo kostka na plecach i znaczek anarchii koło naszywki Dżemu na plecaku... Ale to taka dygresja do tematu...
Bo można nie lubić, ale w tej muzyce jest szczerość, tak jak w nagraniach np. Queen'u, do którego zawsze chętnie wracam. Dlaczego piszę o Queenach? Bo tak jak teraz Maiden czy Metallica(której też nie lubię) sprzedaje się świetnie, traktowany jest jak zespół kultowy i wytwórnie zbijają wciąż na tym, już nieistniejącym zespole, niezły szmal.

Ogólnie słucham muzy różnej. Głównie ciężkiej. Ale czegoś takiego jak gatunek niszowy, wg mnie w tej chwili nie ma. Po prostu są różni artyści, jedni się sprzedają dobrze, inni mimo, że znani sprzedają się gorzej. Jedni potrafią dogadać się z wytwórnią, inni nie bardzo. O KSU słyszał chyba każdy. A jakoś jak się pojedzie w Bieszczady nie widać, żeby Siczka sobie pałac postawił. Wciąż gra, koncertuje, nagrywa, a pieniędzy jakichś wielkich z tego nie ma... A Kazik z Kultem, niby z tego samego nurtu muzycznego, a codziennie gdzieś w jakimś radiu go grają. Czy to jest komercja? Czy dlatego, że ktoś potrafi sprzedać to co robi ma go dyskwalifikować w kategorii szczerości przekazu?

Z jednej strony mamy Iron Maiden, maszynkę do robienia pieniędzy, a z drugiej np polski STOS (pamięta ich ktoś jeszcze?), który gra w tej chwili po różnych knajpach dla samej radości grania. Dlatego, że Maiden zarabia na tym co robi mnóstwo kasy jest mniej szczery od nich? I na odwrót. Czy dlatego, że STOS jest w tej chwili niszowy, często do koncertów nawet dokłada, to jest beznadziejny bo się nie wybił? Nie obronił próby czasu?

Osobną kwestią są na pewno zespoły typu Piersi, T-Love, Sex Bomba, które po latach grania, żeby utrzymać się na rynku zmieniły trochę oblicze, próbując się wpasować w nowe ramy. Kiedy kończy się muzyka, a zaczyna zwykłe wyrobnictwo, zarabianie na codzienny chleb?

I w końcu współczesna muzyka rozrywkowa, popularna. Dla mnie to jest papka. Słuchając Radiowej Trójki nie rozróżniam często kolejnych kawałków, niezależnie czy puszcza je Niedźwiecki, Kydryński czy ktoś inny. Natomiast jest mnóstwo ludzi, którzy taką muzykę słuchają i sobie cenią. Więc czy mamy prawo mówić im, że ona jest zła i do dupy?

Ogólnie komercja to dla mnie bardzo śliskie pojęcie, bardzo wygodne dla krzykaczy, bo nie można go za bardzo sprecyzować, uściślić. Najlepszym przykładem jest tu Budka Suflera. Teraz, kogo się nie spytać to powie - komercha jakiej mało. Ale kto z nas nie zna Jolki czy Za Ostatni Grosz... Wtedy to nie była komercha... A w zasadzie przecież wciąż grają to samo, nawet głębia tekstów ta sama...
Tak... komercja to bardzo wygodne słowo...

--
Morituri Nolumus Mori

kolleck
kolleck - Superbojownik · przed dinozaurami
Drogi sqnx - wiesz, że wprawiłem się niejako sam w zakłopotanie, gdyż jedną z moich ukochanych grup publicznie oskarżyłem o komerchę? To dziwne, ale właśnie tak jest.
Pokuś się jednak o porównanie tekstów zawartych na "Ulice jak stygmaty" bądź "Styropian" z pulpą zawartą na "Marchef w butonierce". No nie gra mi to po prostu. Tyle.

mruck:
1. Myślę że taka grupa jak "Świetliki" nadal reprezentuje na polskiej scenie jakiś gatunek niszowy, co?, Poza tym sa takie kapelki (nieraz już zapomniane) jak "Starzy singers" "Brudne dzieci Sida" - projekt Patyczaka i jeszcze wiele innych równie wartościowych a zdecydowanie niekomercyjnych rzeczy wartych posłuchania chociażby ze względu na przekaz.
2. Sądzę, że komercja w sztuce zaczyna się wtedy, gdy twórca zaczyna tworzyć pod wymagania sponsora. Przestaje być często szczery w swoim przekazie. Ze wzgledu na kasę nie mówi wszystkiego, co chciałby powiedzieć. Kazik nie ma tego problemu. Z jego dorobkiem i sławą (poza tym niejaka niezależność wydawnicza też tu gra rolę) może zarabiać pieniadze i śpiewać co mu się żywnie podoba.
3. Budka suflera? Nie wypowiadam się. Porównaj tylko tekst "Noc komety" z tekstem "Bal wszystkich świętych". Zdecydowanie nie ta sama głębia tekstów.

Ja, jak widzisz mam dość sprecyzowane i wyrobione pojecie na temat komercji w muzyce. Poparte przykładami. Nie twierdzę jednak, ze twoja argumentacja jest niewłaściwa. Naprawdę znam wielu takich, którzy krzycza o komercji tylko dla tego, że ktoś wydał nową płytę w dużej wytwórni fonograficznej, nie przesłuchawszy jej uprzednio.

Pozdrawiam.

--
Wszystkich praca uszlachetnia, a mnie tylko męczy...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Podarta - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Nie no słuchajcie. Ja uważam, że każdy ma prawo sobie słuchać na co ma ochotę. Np. ja słucham różnej muzyki jeżeli mam odpowiedni nastrój. W jednych momentach życia uwielbiam Mozarta i Bethovena, a na imprezach umiem się bawić nawet przy disco. Na codzień słucham punk rocka i ska, ta muzyka mówi o moim życiu, "czuję" ją i chociaż kawałki nie są wirtuozerią muzyczną to mają teksty, z którymi się utożsamiam! Czy to oznacza, że jestem niewrażliwa na sztukę czy, że nie jestem ambitna? "O gustach się nie rozmawia". Muzyka istnieje po to by sprawić nam przyjemność, jednych uduchowia klasyka, a inni wolą poczuć powera kiedy słucha wrednego punk'a, albo skocznego ska.
Według mnie krytykować należałoby dopiero pozerów, którzy nie słuchają tego co lubią tylko tego co wypada słuchać.
A jeżeli chodzi o zarabianie na muzyce... czy ktokolwiek ma pretensje do malarza, który zbił fortunę malując na zamówienia mecenasów, papieży czy królów. To była swojego rodzaju komercja, co nie wyklucza wspaniałości ich dzieł. Z muzyką chyba jest tak samo. Jeżeli wykonawca nie ukrywa tego, że zarabia na muzyce, nie mówi w swoich textach, że np. "wychowałem się na ulicy, na codzień bieda zżera mnie"...i takie tam, a po koncercie wsiada do limuzyny i jedzie do Hotelu Grant to chyba jest w porządku.
No. To tyle A co Wy sądzicie?

--
\
Forum > Inteligentna jazda > Tochę muzycznie
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj