OJP, co ja właśnie widziałem.
Produkcja Netfliksowa, ale czegoś takiego po netfliksie bym się nie spodziewał...
Film wygląda jakby ktoś próbował nakręcić Hardcore Henry w latach '90 i trochę zaoszczędzić. Z jednej strony ciągła i nieprzerwana rozwałka, a z drugiej - efekty specjalne, animacje - jakby na amidze robione... a jednak z ambicjami, bo trafia się bullet time, ale raczej ciut bardziej w stylu Shreka. Bo dzięki zwolnieniu czasu główny bohater zdąża zrobić rzeczy, których normalnie nie ma szans.
Fabuła jest szczątkowa, wiemy tyle co główny bohater. Ogólnie chodzi o to, że facet budzi się w pokoju hotelowym i nic nie pamięta. Ale nie leży obok martwa prostytutka, tylko wpada do niego jakaś ekipa agentów, a on musi zacząć na przemian - uciekać, albo gonić. W dodatku w okolicy panoszy się wirus zombiewąglika. W sprawę zamieszane jest USA, i obie Koree.
hmm, może efekty specjalne robili na sprzęcie z Północnej Korei? To by mogło tłumaczyć...
Ogólnie - nie polecam, chyba że ktoś jest zajadłym miłośnikiem kategorii "tak złe, że aż dobre". Ale wtedy - absolutnie nie na trzeźwo.
Produkcja Netfliksowa, ale czegoś takiego po netfliksie bym się nie spodziewał...
Film wygląda jakby ktoś próbował nakręcić Hardcore Henry w latach '90 i trochę zaoszczędzić. Z jednej strony ciągła i nieprzerwana rozwałka, a z drugiej - efekty specjalne, animacje - jakby na amidze robione... a jednak z ambicjami, bo trafia się bullet time, ale raczej ciut bardziej w stylu Shreka. Bo dzięki zwolnieniu czasu główny bohater zdąża zrobić rzeczy, których normalnie nie ma szans.
Fabuła jest szczątkowa, wiemy tyle co główny bohater. Ogólnie chodzi o to, że facet budzi się w pokoju hotelowym i nic nie pamięta. Ale nie leży obok martwa prostytutka, tylko wpada do niego jakaś ekipa agentów, a on musi zacząć na przemian - uciekać, albo gonić. W dodatku w okolicy panoszy się wirus zombiewąglika. W sprawę zamieszane jest USA, i obie Koree.
hmm, może efekty specjalne robili na sprzęcie z Północnej Korei? To by mogło tłumaczyć...
Ogólnie - nie polecam, chyba że ktoś jest zajadłym miłośnikiem kategorii "tak złe, że aż dobre". Ale wtedy - absolutnie nie na trzeźwo.
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.