Nie jest zły, ale...


A poważnie - początek nawet wciąga, zaczyna się od pościgu, a potem pokazują Wahlberga i robi się tak sobie. Ale jeszcze jest zabawnie, można jeszcze dla rozrywki zawiesić niewiarę.
Ale końcowe działania adwersarza to w ogóle sensu nie mają.

Jeśli idzie o skrótowy opis treści filmu, to: krzyżówka remake'u "Pamięci absolutnej" z buddyzmem.

Chodzi o to, że jest sobie garstka ludzi, którzy znają wszystkie swoje wcześniejsze wcielenia i jedni są dobrzy, a drudzy źli. Ale to tylko pretekst do napieprzanek, które w sumie całkiem przyjemnie by się oglądało, gdyby nie wrażenie, że - zwłaszcza ci źli - powinni mieć więcej bojowego sprzętu samobieżnego.

:wisz-nu obejrzałam ten film i tak sobie potem pomyślałam, że jest idealny na Twoją recenzję i o proszę
Od siebie oddam, że to taki film - obejrzeć i zapomnieć. Średniak, bardzo średni. No i niestety gra tam drewno Wahlberg. Ale najgłupsze w tym filmie są motywy głównego złego. Nie chcę pisać wprost dlaczego, ale napiszę tylko

[uwaga leciutki spoiler]


że w kontekście posiadanej przez nich broni, cała ta vendetta jest nic nie warta.

Sam jego powód działania jest zrozumiały. Ale - tak jak piszesz - sprzęt, który miał w zasadzie rozwiązywał jego personalny problem.
Musiałby tylko dopracować to rozwiązanie.

:wisz-nu tak, o to mi chodziło.
btw. pasowałby Ci status "krytyk filmowy" albo coś w ten deseń

:miss_cappuccino głosuję za "czymś w ten deseń"

:miss_cappuccino Chyba entuzjasta, a nie krytyk, bo większość gniotów chwali

Gniotokoneser

Bardzo to jest słabe.

Nie da się tego na trzeźwo oglądać. Po alkoholu też nie