Film ma swoich zwolenników, przeciwników, a mi trudno powiedzieć.
Ponoć ma jakieś tam związki z Lemem, ktoś tam się doszukuje powiązań z Solaris... Moim zdaniem chyba tylko dlatego, że znaleźli aktora, co może się troszkę kojarzyć z Clooney'em.
We wprowadzeniu jest jakiś wątek o komunistach, socjalistach i korporacjach, ale to wszystko pieprzenie w bambus, nie ma żadnego związku z fabułą. Z Lemem raczej też nie do końca
Fabuła wyglada tak, że leci sobie facet w kosmos, a (zapewne) dla jego stabilności psychicznej dają mu robota płci żeńskiej, wyposażonego tak jak im wyszło z jego psychoanalizy w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Czyli można z nim robić "łupu-cupu", ale ma małe cycki. I można mu modyfikować zachowanie.
No i w trakcie misji facet najpierw wychodzi z założenia, że robot to rzecz i interakcje z robotem w dużej mierze ograniczają się właśnie do "łupu-cupu", a potem powoli się w robocicy zakochuje. I mniej więcej od tego miejsca film zaczyna mi przypominać tańszy zamiennik filmu "Pasażerowie".
Ale mimo wszystko - ogladało się go nieźle.
Choć jak spojrzeć od strony technicznej - jest trochę nielogiczności. Np. robot jest ładowany przez baterie słoneczne. Ale oni lecą w stronę Alfa Centauri, w międzyczasie przelatują obok Saturna, więc skąd tyle energii od Słonca
Po drodze raczej żadnych gwiazd nie mijają
Ponoć ma jakieś tam związki z Lemem, ktoś tam się doszukuje powiązań z Solaris... Moim zdaniem chyba tylko dlatego, że znaleźli aktora, co może się troszkę kojarzyć z Clooney'em.
We wprowadzeniu jest jakiś wątek o komunistach, socjalistach i korporacjach, ale to wszystko pieprzenie w bambus, nie ma żadnego związku z fabułą. Z Lemem raczej też nie do końca
Fabuła wyglada tak, że leci sobie facet w kosmos, a (zapewne) dla jego stabilności psychicznej dają mu robota płci żeńskiej, wyposażonego tak jak im wyszło z jego psychoanalizy w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Czyli można z nim robić "łupu-cupu", ale ma małe cycki. I można mu modyfikować zachowanie.
No i w trakcie misji facet najpierw wychodzi z założenia, że robot to rzecz i interakcje z robotem w dużej mierze ograniczają się właśnie do "łupu-cupu", a potem powoli się w robocicy zakochuje. I mniej więcej od tego miejsca film zaczyna mi przypominać tańszy zamiennik filmu "Pasażerowie".
Ale mimo wszystko - ogladało się go nieźle.
Choć jak spojrzeć od strony technicznej - jest trochę nielogiczności. Np. robot jest ładowany przez baterie słoneczne. Ale oni lecą w stronę Alfa Centauri, w międzyczasie przelatują obok Saturna, więc skąd tyle energii od Słonca
Po drodze raczej żadnych gwiazd nie mijają
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.