Wczoraj byłem na tym w kinie. Kawał dobrego filmu wojennego. W polskiej świadomości Pierwsza Wojna Światowa to taka trochę bardziej legenda niż prawdziwe wydarzenie, mimo że wielu naszych rodaków walczyło po obu jej stronach, więc tym bardziej miałem ochotę to zobaczyć. Mamy tu historię dwóch brytyjskich żołnierzy przedzierających się przez ziemię świeżo opuszczoną przez Niemców. Muszą dostarczyć rozkaz przerwania ataku batalionowi, który wziąwszy rejteradę wroga za dobrą monetę, ma wpaść w pułapkę, jaką jest ten pozorowany odwrót. Stawką jest życie 1600 dobrych brytyjskich chłopców.
Najbardziej charakterystycznym elementem filmu jest przyspawanie kamery do okolicy głównych bohaterów i brak jakichkolwiek cięć (poza jednym momentem gdzie odcina świadomość też bohaterowi) - całość jest jednym ujęciem. Sprawia to, że historia staje się dość osobista, bo choć nie ma tu gigantycznych scen batalistycznych i krwawego teatru pola bitwy jak w Szeregowcu Ryanie, to jednak czuć tu grozę wojny.
Widać niestety delikatną tendencję spadkową w miarę rozwoju fabuły (pierwsze sceny przedzierania się przez okopy, ziemię niczyją i niemieckie umocnienia są po prostu fenomenalne - do tej pory tylko czytałem przerażające opisy frontowej ziemi, której 50% stanowiły zwłoki - zobaczyć to, to jednak coś innego), ale do samego końca jest cacy. Są sceny wzruszenia, są sceny przyśpieszonego tempa, jest trochę antywojennego przekazu (ale albo subtelnego, albo zwyczajnego narzekania żołnierzy, nie jakiegoś amerykańskiego truizmu). Ogólnie porządne 7,5/10 w kategorii kino wojenne. Warto zobaczyć w kinie.
Najbardziej charakterystycznym elementem filmu jest przyspawanie kamery do okolicy głównych bohaterów i brak jakichkolwiek cięć (poza jednym momentem gdzie odcina świadomość też bohaterowi) - całość jest jednym ujęciem. Sprawia to, że historia staje się dość osobista, bo choć nie ma tu gigantycznych scen batalistycznych i krwawego teatru pola bitwy jak w Szeregowcu Ryanie, to jednak czuć tu grozę wojny.
Widać niestety delikatną tendencję spadkową w miarę rozwoju fabuły (pierwsze sceny przedzierania się przez okopy, ziemię niczyją i niemieckie umocnienia są po prostu fenomenalne - do tej pory tylko czytałem przerażające opisy frontowej ziemi, której 50% stanowiły zwłoki - zobaczyć to, to jednak coś innego), ale do samego końca jest cacy. Są sceny wzruszenia, są sceny przyśpieszonego tempa, jest trochę antywojennego przekazu (ale albo subtelnego, albo zwyczajnego narzekania żołnierzy, nie jakiegoś amerykańskiego truizmu). Ogólnie porządne 7,5/10 w kategorii kino wojenne. Warto zobaczyć w kinie.
--
Tam, gdzie dziś piętrzą się góry, będą kiedyś morza. Tam, gdzie dziś wełnią się morza, będą kiedyś pustynie. A głupota pozostanie głupotą.