Chyba to premiera w PL. No cóż, to moja prywatna ocena. Pewien niedosyt pozostał, warstwa muzyczna bez zarzutu, choć miejscami za głośna, kiedy pokazywano koncerty.
Aktor wcielający się w Mercurego, czyli Rami Malek, dobrany idealnie. A ten co grał Maya, stworzył jego klona. Nie do odróżnienia.
Generalnie jedni będą zachwyceni, inni będą narzekali, że to nie to. Nikomu nie dogodzisz. Ale umówmy się, to nie jest biografia Mercurego czy członków zespołu, to FILM i jako film się broni. Nie ma pokazanych aż tak wahnięć, nastrojów, całej otoczki. Oglądałem kiedyś taki długi film dokumentalny o Queen i tam było tyle smaczków dotyczących płyt, trudnych początków, dlaczego powstały dane piosenki, jaki miały konsekwencje dla zespołu itd. W filmie Bohemian Rhapsody tego nie znajdziecie. Jest film.
Moja ocena 4+.
Na koniec filmu coś dziwnego, ludzie klaskali, siedzieli do końca napisów, nie słychać było siorbania i żucia popcornu. Ludzie siadający obok mnie mówili: dzień dobry, choć się nie znamy, szok.
Byłem w Cinema we Wrocławiu na placu Grunwaldzkim.
To tak tyle, na goraco
Aktor wcielający się w Mercurego, czyli Rami Malek, dobrany idealnie. A ten co grał Maya, stworzył jego klona. Nie do odróżnienia.
Generalnie jedni będą zachwyceni, inni będą narzekali, że to nie to. Nikomu nie dogodzisz. Ale umówmy się, to nie jest biografia Mercurego czy członków zespołu, to FILM i jako film się broni. Nie ma pokazanych aż tak wahnięć, nastrojów, całej otoczki. Oglądałem kiedyś taki długi film dokumentalny o Queen i tam było tyle smaczków dotyczących płyt, trudnych początków, dlaczego powstały dane piosenki, jaki miały konsekwencje dla zespołu itd. W filmie Bohemian Rhapsody tego nie znajdziecie. Jest film.
Moja ocena 4+.
Na koniec filmu coś dziwnego, ludzie klaskali, siedzieli do końca napisów, nie słychać było siorbania i żucia popcornu. Ludzie siadający obok mnie mówili: dzień dobry, choć się nie znamy, szok.
Byłem w Cinema we Wrocławiu na placu Grunwaldzkim.
To tak tyle, na goraco
--