Skusiłam się ze względu na serial, który wciągnął mnie bez reszty, jestem aktualnie na trzecim tomie i polecam. Czyta się świetnie, fabuła uzależnia, bohaterowie zdobyli moje serce. Jest trochę głupotek fabularnych i błędów merytorycznych, ale wybaczam.
Natomiast jeśli posługujesz się językiem angielskim na tyle, żeby czytać w oryginale [ja niestety nie], to zrób to. Korekta jest f a t a l n a, o ile w ogóle istnieje. Literówki [oficer WŁĄCZNIKOWY
], źle przetłumaczone zwroty, idiomy tłumaczone dosłownie, nieprawidłowe zaimki, pomylone imiona, osoby, płcie, zdania wrzucone w translatora itp... Nie jestem absolutnie purystką językową, daleko mi do grammar nazi, ale ostatnio wydawane książki powodują, że oczy krwawią podczas czytania.
Co jest nie tak z tym permanentnym brakiem korekty? Dawniej przodował w takim paździerzu REBIS, teraz widać, że Mag podłapał ten sam trend. Nawet napisałam im to na fb, ale mnie zlali.
Dawniej w książkach były erraty, malutka karteczka, z kilkoma sprostowaniami. Teraz errata byłaby grubości połowy książki, ale oczywiście nikt tego i tak nie sprawdza.